8. Gdyby mogli być szczęśliwi

147 14 260
                                    

Pełna napięcia cisza była jedyną towarzyszką siedzącej na łóżku Aldony. Kobieta opierała się o jedną z drewnianych podpór baldachimu i starała się nie zerkać co chwilę na drzwi wejściowe do sypialni. Dłońmi obejmowała ramiona, próbując uspokoić kotłującą się w niej niczym dzikie zwierzę w klatce niepewność, a lekko drżące ręce usprawiedliwiała sobie cienką warstwą materiału koszuli nocnej, którą miała na sobie.

Ilekroć wyczyściła umysł z natrętnych, niespokojnych myśli, te uparte niczym muchy ponownie zlatywały się, by zasiać w niej jeszcze większe ziarno zdenerwowania. Niewielka część Aldony dziwiła się, że kobieta już kolejny raz postawiona w identycznej sytuacji zachowuje się, jakby to, co miało się zdarzyć było czymś nowym i nieznanym.

A tymczasem było jedynie kolejnym obowiązkiem królewskiej żony, wspomnieniem z wcale nie tak dalekiej przeszłości.

Echo minionego wesela oraz poprzedzającego je ślubu wciąż rozbrzmiewało w uszach Aldony. Przed oczami kobieta miała piękne stroje, w tym swoją własną suknię, rozbawionych i roztańczonych gości oraz płynące nieustanną rzeką najlepsze wino z królewskiej winiarni. Gwar rozmów i delikatne nuty wygrywanych przez orkiestrę przeróżnych melodii wciąż rozbrzmiewały w jej pamięci, przesłonięte jednak nieprzeniknioną mgłą wewnętrznego niepokoju.

A może nawet strachu?

Aldona nie chciała tego przed sobą przyznać, ale odczuwała pewną obawę przed tym, co niedługo miało nastąpić. W jej umysł wdzierały się raz po raz wspomnienia z niemal identycznej nocy dwa lata wcześniej, gdy to świętej pamięci król Ladrian przyszedł około północy do jej komnaty, by spełnić zarówno swój, jak i jej obowiązek. Przyszedł sam, jednak przyniósł ze sobą zranienie oraz wciąż obecny, permanentny ból, który miał zostać z Aldoną już na zawsze. A kobieta, pomimo umiejętności utrzymywania pozorów doskonałości, nie potrafiła zapomnieć.

I nigdy nie zapomni swej pierwszej nocy poślubnej.

Związane z tym upokorzenie oraz poniżenie Aldona wolałaby pogrzebać razem z pamięcią o Ladrianie na dnie głębokiego dołu z królewską trumną. Wolałaby zostawić to za sobą i móc sprawić, żeby nigdy więcej się nie powtórzyło. Tymczasem teraz właśnie siedziała i czekała na podobny wyrok, który przeciągał się w nieskończoność, wyczerpując jej opanowanie oraz silną wolę do granic możliwości.

"Ile jeszcze mam czekać?" – zastanawiała się królowa w myślach, kolejny raz zerkając na drzwi. – "Czy ta zwłoka ma mnie upokorzyć jeszcze bardziej?"

Kobieta oparła głowę na drewnianej podporze baldachimu i westchnęła cicho. Jej spojrzenie bezwiednie powędrowało w kierunku jej prawej dłoni, gdzie na serdecznym palcu widniała misternie rzeźbiona, królewska obrączka. Aldona podniosła lewą rękę i położyła ją na wierzchu drugiej, zasłaniając widok na piękne, ale pełne kłamstwa przypomnienie o wydarzeniu, które przesądziło o jej losie ostatecznie.

Po parudziesięciu kolejnych minutach wibrującej w uszach ciszy oraz pełnej wyczekiwania bezczynności powieki królowej zaczęły powoli opadać. Pomimo całej niepewności czuła rosnące z każdą chwilą zmęczenie, spowodowane wyczerpującym udawaniem przed gośćmi weselnymi perfekcyjnej królowej, hałasem zabawy i obecnością milczącego męża, którego zainteresowanie zdawało się krążyć jedynie wokół kielicha z winem.

"Może wypił tak dużo, że zapomniał?" – pomyślała Aldona nieco nieprzytomnie, przymykając oczy.

Ziewnęła ukradkiem i poruszyła się nieco na materacu, szukając bezwiednie wygodniejszej pozycji, jednocześnie bardziej przysuwając się do drewnianej belki. Aldona walczyła jeszcze przez chwilę, jednak zanim się obejrzała, powieki opadły jej całkowicie, a obejmujące ją napięcie zelżało nieco. Jej umysł, w rozpaczliwej próbie ucieczki od przykrej rzeczywistości, odpłynął powoli w stronę czerni nieświadomości.

Starożytny RunistaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz