Nadeszła długo wyczekiwana przeze mnie sobota, dziewiętnasty października. Wesele Patryka. Byłam tym taka podekscytowana. Uwielbiam chodzić na wesela, pobawić się, czasem też napić. No i cieszę się szczęściem pary młodej. Wesela zawsze kojarzyły mi się bardzo pozytywnie.
Na czternastą zaprosiłam do siebie Julkę. Dziewczyna codziennie maluje się delikatnie do szkoły. Najczęściej pozostaje przy szmince, cieniach i tuszu do rzęs. Zauważyłam, że bardzo ładnie wychodzi jej makijaż oczu, więc stwierdziłam, że to może być dobra okazja, aby bliżej się z nią poznać i przy okazji zrobić sobie na wesele jakiś ciekawy makijaż.
Kilka minut przed czternastą usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam. W progu zastałam oczywiście Julkę. Dziewczyna praktycznie zawsze była punktualna.
- Hejka! - uśmiechnęłam się szeroko i ją uścisnęłam, co dziewczyna odwzajemniła.
W przeciwieństwie do ostatnich dni, dzisiaj wręcz tryskałam pozytywną energią.
We dwie poszłyśmy na górę do mojego pokoju, gdzie już miałam rozłożone wszystkie kosmetyki na biurku.
- Podobają mi się kolory z tej paletki - pokazałam Julce paletkę z Revolution. - Piotrek kupił mi ją na urodziny - oznajmiłam z dumą.
- Ten ciemnozielony jest ładny - stwierdziła szatynka. - W sumie do tej sukienki - wskazała ubranie zawieszone na wieszaku na drzwiach szafy - pasowałby ten pomarańczowy.
Posłuchałam rady koleżanki. Pomarańczowe cienie były delikatne, ale mimo to widoczne.
Julka położyła potrzebne kosmetyki na krześle, sama usiadła na łóżku, a ja położyłam głowę na jej kolanach. Dziewczyna mnie malowała i w międzyczasie gadałyśmy, głównie o weselu.
Po jakichś trzydziestu minutach miałam już gotowy makijaż.
- Cudownie - ucieszyła się Julka, uważnie patrząc na swoje dzieło.
Następnie dziewczyna pomogła mi założyć sukienkę bez naruszenia makijażu, po czym zabrałyśmy się za pokręcenie moich zwykle prostych blond włosów.
- Kondzio nie zaprosił Laury? - zdziwiła się Julka, unosząc brew. - Wiesz, ewidentnie coś pomiędzy nimi iskrzy.
- Zaprosił - odparłam, po czym zobaczyłam płomyk radości w oczach szatynki. - Ale miała zajęty weekend. - dodałam i obie spochmurniałyśmy.
- Kurde, a już miałam nadzieję - koleżanka nawijała na lokówkę ostatni kosmyk blond włosów i już po chwili fryzura była gotowa.
Dziewczyna jeszcze poprawiła ręką kilka kosmyków i odwróciła mnie w swoją stronę.
- Wyglądasz... - urwała. - Oszałamiająco. Wojtek z pewnością będzie zadowolony.
Czułam, jak się rumienię i spuściłam głowę w dół. Miałam taką nadzieję. Chciałam zrobić na nim jak najlepsze wrażenie.
- Widzę, siostra, że jesteś gotowa - w drzwiach mojego pokoju stanął Piotrek. Ubrany w prosty, czarny garnitur również wyglądał szykownie.
- Ja już nie będę wam przeszkadzać - odezwała się Julka. - Bawcie się dobrze.
Uścisnęła mnie, po czym niepewnie podeszła do Piotrka i również obdarzyła go przytulasem. Wychodząc, jeszcze raz odwróciła się i z uśmiechem puściła mi oczko.
Było parę minut po piętnastej, a ślub zaczynał się o szesnastej. Mimo że do kościoła mieliśmy blisko, postanowiliśmy wyjechać trochę wcześniej, w końcu co innego zostało nam do roboty?
CZYTASZ
Zagrane od serca || Felivers
FanficWydawało ci się kiedyś, że marzenia nigdy się nie spełniają? Tak? Jednak wszystko jest możliwe, jeśli uwierzysz w swój sukces. Zapisanie się na lekcje perkusji diametralnie zmienia życie Karoliny. Przez masę zbiegów okoliczności zdobywa to, o czym z...