11

4.2K 188 227
                                    

Pierwszy raz od ponad roku napisałam wiadomość do Janusza Walczuka.

Chłopak na szczęście szybko odpisał. Poinformował mnie, że teraz jest mocno zajęty, ponieważ wraz z Mateuszem wrócili do koncertowania po tak długiej przerwie.

Jednak nadal chciał się ze mną spotkać i zaproponował, bym wpadła na sobotni koncert Zawistowskiego. Zgodziłam się. Zdecydowanie potrzebowałam trochę rozrywki. Janek podesłał mi adres, oraz wejściówkę, która miała umożliwić mi wejście na wydarzenie. Z tego co przeczytałam w internecie można później wymienić go na darmowego Jägera, więc ten wieczór zapowiadał się jeszcze ciekawiej.

Piątkowy dzień na uczelni był bardzo ciężki. Kompletnie zapomniałam o jednym zaliczeniu i gdyby nie pomoc koleżanki z roku oblałabym. Marianna pytała, czy dobrze się czuje, czy wszystko jest okej, a ja chyba najzwyczajniej w świecie żyłam już jutrzejszym dniem.

Przyznam, że przez ten rok zdecydowanie tęskniłam za Mateuszem, za Sarą, Wiktorią... No i chyba nie musiałam nikomu mówić, jak bardzo tęskniłam za Jankiem. To było wręcz oczywiste. Sama nie wiedziałam jakim cudem mogłam być z Mikołajem po zerwaniu z chłopakiem, którego spokojnie mogłam nazwać miłością mojego życia.

***

Wysiadłam z autobusu na przystanku Torwar i od razu skierowałam się w kierunku Mostu Łazienkowskiego. Po pokonaniu jednej trzeciej jego długości skręciłam w lewo. Z daleka widziałam już drewniane domki, które składały się na Strefę Jelenia. Przyśpieszyłam kroku, widząc, jak wiele osób znajduje się już na terenie wydarzenia.

W końcu podeszłam do barierek, na których wisiała tabliczka informująca, że jest to wejście dla vipów. Pan ochroniarz zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu, chyba zastanawiając się co ja właściwie tutaj robię. Już chciałam dać upust moim emocjom i zacząć wyjaśniać obcemu facetowi, że od najbliższych kilku godzin będzie zależało tak wiele, jednak nim zdążyłam otworzyć usta mężczyzna oddał mi wejściówkę i wpuścił mnie do środka.

Postanowiłam niezwłocznie iść wymienić bilet na tego cholernego drinka. Sądziłam, że jedynie alkohol mógł mnie w tym momencie uspokoić, wprowadzić w lepszy nastrój i może dodać odwagi.

Kiedy czekałam przy barze, aż wysoki blondyn przygotuje mój trunek, zauważyłam go. Krzątał się po scenie i rozmawiał z jakimś chłopakiem. Miał na sobie jasną bluzę z pomarańczowym napisem, a kolorowa opaska przytrzymywała jego zdecydowanie za długie włosy.

Chciałam zapaść się pod ziemie, jednak szybko mnie zauważył. Uśmiechnął się szeroko i machnął ręką na znak, że zaraz podejdzie ze mną porozmawiać.

Właśnie, porozmawiać. Właściwie nie robiliśmy tego od roku, nie licząc rzecz jasna jego pijackich bredni.

Myślałam, że w końcu sam będzie chciał się ze mną jakoś skontaktować. Że będzie mniej zapracowany i weźmie mnie do tego głupiego kina, a ja w końcu będę mogła rzucić się mu na szyje.

Jednak to nie nastąpiło, a Janek spędzał w studio chyba jeszcze więcej czasu, o ile w ogóle było to możliwe.

Podczas naszej rozłąki chłopak brał udział w realizacji kilku dużych projektów, w tym nowa płyta Mateusza i debiutancka Maty. Byłam cholernie dumna z nich obu, mimo wszystko śledziłam ich kariery i słuchałam wypuszczonych przez raperów nowości.

Płyta Michała była naprawdę dobra. Uśmiechnęłam się na myśli, że ten chłopak przecież całkiem niedawno wparował do Nobocoto z tatą. Obydwaj byli w garniturach i sprawiali wrażenie, że totalnie nie pasują do otoczenia. Jednak brunet wszedł do kabiny i nawinął to swoje „Chuj długi, dna sługi...".

Wierzę w ciebie | Janusz Walczuk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz