07

3.7K 183 267
                                    

Stanęłam przed drzwiami studia i westchnęłam głośno. Miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.

Wczoraj spędziłam cudowny wieczór z Jankiem, jednak w mojej głowie żadne wspomnienie ze studniówki nie było tak silne, jak jedno...

Wyjęłam z torebki mój telefon i wybrałam numer chłopaka. Nie odebrał, ale odrzucił połączenie po kilku sygnałach i wiedziałam, że zaraz wyjdzie z pracy, aby móc ze mną porozmawiać. Stresowałam się jak nigdy i czułam, że przed maturą będę miała kompletny chill w porównaniu z tym wszystkim.

- Idę na fajkę - usłyszałam ze środka.

- Przecież możesz tutaj zapalić - odpowiedział mu Johny.

- Ale chcę się przewietrzyć - Walczuk nie dawał za wygraną.

- Tylko szybko - odparł mężczyzna - Musimy wreszcie skończyć „Mantrę"...

Usłyszałam trzaśnięcie drzwi od studia, a te od klatki już po chwili otworzyły się z impetem.

- Cześć - powiedziałam, uśmiechając się lekko.

- Chodźmy - Janek chwycił mnie za rękę i pociągnął na dalszą część podwórka.

Usiedliśmy na ławce. Panowała dość niezręczna cisza, którą w końcu przerwał jego głos.

- Róża słuchaj ja... Ja byłem świadomy tego co zrobiłem wczoraj i... Kurwa, ciężko mi tak...

- Spokojnie - uśmiechnęłam się słabo.

- Muszę ci to powiedzieć w końcu...

Westchnął i potarł kark otwartą dłonią.

- Jak weszłaś wtedy do klasy i pierwszy raz cię zobaczyłem, to sobie pomyślałem, że w życiu nie widziałem piękniejszej laski... A jak się okazało, że przyszłaś po mnie, to poczułem, jak serce podchodzi mi do gardła...

- Nie zauważyłam - mruknęłam.

- Najwidoczniej dobrze to ukrywałem... Jak to wszystko przez te kilka lat...

- A te twoje wszystkie byłe dziewczyny? - przerwałam mu.

- A wyszło coś z tego? No właśnie... Róża kurwa nie mów, że nic nie zauważyłaś?

Zrobiło mi się cholernie głupio, ponieważ przez ten cały czas byłam pewna, że Janusz nie odwzajemnia moich uczuć i, że pozostajemy jedynie w przyjacielskich relacjach...

- Ja już tak dłużej nie mogłem Liwia... Dlatego muszę być z tobą szczery.

- Ja z tobą też muszę - przerwałam mu - Pamiętasz, jak nagrałeś mi się pijany na pocztę?

- Żeby to raz - zaśmiał się lekko.

- Wiesz, o który raz mi chodzi.

Pokiwał głową, na znak, że pamięta tą sytuacje.

- Powiedziałam ci później, że właściwie to nic nie zrozumiałam z tego bełkotu - westchnęłam - A prawda jest taka, że doskonale słyszałam, jak mówiłeś „Różyczko, kurwa jak cię tak bardzo..."

- Kocham - dokończył - Kocham cię Liwia.

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

- Pewnie teraz wszystko zjebałem, ale zrozum... Nie byłem już w stanie dusić tego w sobie i...

- Cicho - mruknęłam.

Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Czekałam na to pierdolone cztery lata - poczułam, jak w kąciku moich oczu zaczynają kręcić się łzy.

Wierzę w ciebie | Janusz Walczuk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz