08

4K 168 389
                                    

Odetchnęłam z wielką ulgą, wychodząc ze szkoły. Ostatnia matura napisana...

Świadomość, że już nigdy nie muszę tutaj wracać wzbudzała we mnie skrajne emocje. Z jednej strony ogromna radość, zakończenie pewnego etapu w życiu. Z drugiej cholera, chyba będę tęsknić za tą placówką, znajomymi i częścią grona pedagogicznego.

Idy, ani Karoliny nie było dziś ze mną, ponieważ nie pisały tego rozszerzenia co ja, dlatego też nie musiałam na nie czekać. Zatrzymałam się przed głównym wejściem, aby przez chwile porozmawiać z Damianem z mojej klasy. Wymieniliśmy się spostrzeżeniami na temat arkusza egzaminacyjnego i oboje stwierdziliśmy, że nie było aż tak źle.

- Co tam się dzieje? - spytałam, wskazując ręką na tłum składający się głównie z maturzystów, ale też przechodniów.

- Nie wiem - wzruszył ramionami - Ja muszę jeszcze na chwile wejść do szkoły...

- A ja pójdę sprawdzić - mruknęłam - Cześć.

- Pa Liwia - odparł, znikając wewnątrz gmachu.

Wyjęłam z torebki okulary przeciwsłoneczne i włożyłam je na nos. Dziś była wyjątkowo ładna pogoda, jakby specjalnie dla mnie. Maj w tym roku był wyjątkowo ciepły, ale też burzowy.

Jednak czy jest coś lepszego, niż wiosenny Żoliborz świeżo po deszczu?

Przeszłam przez dziedziniec i znalazłam się przy ogrodzeniu. Z Januszem zawsze wypalaliśmy tam ostatniego szluga przed rozpoczęciem lekcji, śmiejąc się głośno i rozmawiając o jakiś głupotach. Podczas tego roku nie miałam już z kim palić między lekcjami, ponieważ Karolina ani Ida nie popierały mojego nałogu...

Doszłam do zgromadzonego tłumu. Wszyscy kłębili się wokół czegoś lub kogoś, kto znajdował się na środku. Usłyszałam dobrze znany mi głos.

- Dobra, jeszcze tylko jedno zdjęcie - zaśmiał się Mateusz.

- Przepraszam - mruknęłam, przepychając się przez tłum - Co tu się dzieje?

- Przecież to Żabson - powiedziała jakaś dziewczyna.

- Przecież widzę - odparłam, jeszcze bardziej się przepychając.

Na środku koła stał Zawistowski. Rozmawiał z fanami i robił sobie z nimi zdjęcia. Tuż za nim znajdował się mój chłopak. Opierał się o Lime, a drugą hulajnogę przytrzymywał dłonią.

- Cześć piękna - uśmiechnął się szeroko - Jak poszło?

- Dobrze - odparłam - Co się dzieje?

- Czekam na ciebie z kolegą raperem - zaśmiał się - Mati, zbieraj się - dodał, uderzając przyjaciela otwartą dłonią w plecy.

- Dobra, cześć wszystkim, miło było - rzucił chłopak, po czym podszedł do Walczuka i odebrał od niego swój pojazd.

Ludzie jeszcze coś pokrzykiwali, jednak ja nie mogłam się skupić na niczym innym, niż na oczach mojego chłopaka. Poważnie, za każdym razem się w nich zatapiałam i nie chciałam, aby ta chwila została przerwana. Niestety tym razem tak było.

- Jak matura? - spytał Żabson.

- Dobrze - powtórzyłam - Lepiej mi powiedz co wyrabiasz...

- Jedziemy do mnie, a później niespodzianka - puścił mi oczko.

- Wskakuj - powiedział Janek, wyciągając w moim kierunku dłoń.

- Chyba zwariowałeś, że będziemy jechać we dwójkę na jednej...

Wierzę w ciebie | Janusz Walczuk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz