***
Przed Wami pierwszy rozdział opowieści. Zapraszam do czytania. Na koniec rozdziału zamieściłam wyjaśnienia, choć tak naprawdę trudno mi było zdecydować, co może wydawać się czytelnikowi niejasne. Tak to jest, gdy za długo siedzi się w jakimś temacie i pewne rzeczy stają się oczywiste. Wierszyk rozpoczynający rozdział jest mojej produkcji, dlatego nie podaję autora.
***
A na Olimpie trwa zabawa
bogowie piją nie myśląc o ludziach
tu wizja czasem zrodzi się krwawa
lecz zrozumieniem nikt się nie trudzi
Tylko ta wróżba co bogom szkodzi
szybkiej decyzji się domaga
więc lepiej będzie gdy dotknie ludzi
i na ich dobro będzie nastawać
(Pieśń Wygnanego z Olimpu Barda)
***
Na Olimpie zaczynała się biesiada bogów, połączona ze słuchaniem muzyki i podziwianiem podrygujących w jej rytmie tancerzy.
Tetyda, nieco spóźniona weszła do sali pełnej gości. Panował tam rozgardiasz. Roznoszono potrawy i nalewano wino. Z półmisków stawianych na ławach ulatniały się smakowite zapachy. Goście tłoczyli się przy stołach, zajmując wolne miejsca. Tetyda przeciskała się między bogami i służącymi. Nagle dostrzegła Temidę, która usiadła między Zeusem a Posejdonem, położyła swoje białe dłonie na ich barkach, a potem powiedziała:
– Musimy porozmawiać o córce Nereusa* i Doris**. I to szybko, zanim dzikie żądze nie sprowadzą was na manowce.
– Nie wiem, o co ci chodzi moja droga. – Zeus wzruszył ramionami, po czym sięgnął po udko pieczonej gęsi. Tetyda nadstawiła uszu.
Bogini prawa i wiecznego porządku splotła ręce, po czym uśmiechnęła się słodko. To był ten rodzaj uśmiechu, który – jak wszyscy wiedzieli – nie wróżył nic dobrego.
– Chodzi mi o tę młódkę Tetydę. Zawróciła wam w głowie i chcecie się z nią żenić. Obaj! A tymczasem od dawna wiadomo, że ona urodzi syna potężniejszego od ojca. Mam nadzieję, że miłosna pomroczność jasna nie pozbawiła was umiejętności logicznego myślenia?
Gęsie udko uderzyło o dno glinianej misy. Czoło Gromowładnego przecięły dwie poprzeczne bruzdy. Tetyda z niepokojem zerknęła na boskiego władcę, lecz ten tylko zacisnął usta. I nie powiedział nic.
– To chyba jakiś kiepski żart! – Posejdon podniósł w górę jedną ze swych czarnych, krzaczastych brwi.
– Żaden żart! Wiem, co mówię, to stara przepowiednia. Jeśli mi nie wierzysz, to się żeń. Życzę ci powodzenia!
– A czy ja mówiłem coś o ślubie?!
– Uspokójcie się. – Zeus odsunął się z krzesłem w tył. Jego twarz wygładziła się, a rysy straciły nieco na ostrości. – Powiedz mi Temido, jak to widzisz? Skoro my się nią nie ożenimy, to inni bogowie chyba też nie powinni?
– A jak myślisz? – Temida westchnęła przeciągle. – Mam nadzieję, że wyraziłam się na tyle jasno, byście obaj wyciągnęli odpowiednie wnioski? Zeusie, jeśli nie chcesz przewrotu na Olimpie, to wydaj ją za człowieka.
CZYTASZ
Trojańskie opowieści
Acción"Gdzie Skamandra wody płyną nad szeroką tą równiną gdzie mej duszy jest ostoja wznosi swoje mury Troja" Czy Parys i Helena są winni upadkowi Troi? A może na los miasta wpłynęła suma wielu innych wydarzeń? A wszystko ma swój początek na Olimpie, gd...