„Ucz się, drogie dziecię moje,
Nosić wcześnie twarde zbroje,
Jak dawni rycerze!
Nie z żelaza, nie ze stali,
Te, co ludzie wykowali,
Hełmy i pancerze;
Ale jasną, ale dzielną,
Zbroję ducha nieśmiertelną,
Co się strzał nie boi,
Ale taką tarczę złotą,
Co się zowie wolą, cnotą,
A za oręż stoi.
[...]
Szanuj, drogie dziecię moje,
W małym ziarnku - przyszłe plony,
W małej kropli - przyszłe zdroje,
W szelągu - miliony,
W każdej myśli - zaród czynu,
Życie - w chwilce, co ucieka,
A sam w sobie - szanuj, synu,
Przyszłego człowieka!"
(Maria Konopnicka, Ucz się, drogie dziecię moje)
***
Peleus ocknął się gdzieś na granicy jawy i snu.
W jego nozdrza wkręcał się niezbyt przyjemny, drażniący zapach. Ostry i gryzący. Cóż to jest? – pomyślał. Szybko przeanalizował znane sobie wonie i zadowolony z własnej przenikliwości stwierdził: To siarka.
Siarka? – powtórzył jeszcze raz w myślach, po czym gwałtownie się wybudził. Poczuł przyspieszony rytm własnego serca. Usiadł, oparł się na dłoniach tylko po to, by stwierdzić, że coś jest nie tak. W skupieniu pomacał siennik. Podłoże było miękkie, grudkowate, w niektórych miejscach sypkie, a w innych jakby zwilżone wodą.
Zdumiony, gwałtownie otworzył oczy. Potrzebował chwili, by przyzwyczaić się do panującego wokół półmroku. Zarysy miejsca, w którym się znalazł, stawały się coraz bardziej wyraźne, co pozwoliło mu stwierdzić, że nie jest to pałac ani sypialnia. Zapach siarki zaczął ustępować. Zamiast niego pojawiła się woń ziemi skropionej rosą, zwiastująca chłodny, pochmurny poranek.
Peleus miał wrażenie, że w jego żyłach zamiast krwi krąży lodowata woda. Pierwszym obrazem, który dotarł do jego świadomości, było morze białych kwiatów. Nad tą ogromną łąką unosiły się cienie, przypominające ludzkie istoty. W oddali majaczył się zamek, otoczony potężnym murem. Gdzieś z boku, swe czarne wody toczyła ogromna rzeka. A stary przewoźnik wysadzał z łódki rzędy cieni na pokrytym błotem brzegu.
Ten widok zbił Peleusa z tropu.
Wszystkie znaki wskazywały na to, że był martwy i jako duch przybył do Hadesu. Tylko, czy to możliwe?
Pamiętał, że późną nocą położył się spać; był wtedy jak najbardziej żywy. Nie zanotował żadnych oznak choroby, ani umierania. Cóż więc mogło się stać? Jedyne wyjaśnienie, jakie przyszło mu do głowy, to takie – że ktoś zabił go we śnie. A to brzmiało, jak bardzo ponury żart.
Przyjrzał się sobie z uwagą, ale nie potrafił określić czy wygląda tak samo jak cienie zmarłych, czy nieco inaczej. Potem zauważył, że choć nadal pamięta kim był i co robił za życia, to nie kojarzy momentu śmierci i przeprawy przez Styks.
CZYTASZ
Trojańskie opowieści
Acción"Gdzie Skamandra wody płyną nad szeroką tą równiną gdzie mej duszy jest ostoja wznosi swoje mury Troja" Czy Parys i Helena są winni upadkowi Troi? A może na los miasta wpłynęła suma wielu innych wydarzeń? A wszystko ma swój początek na Olimpie, gd...