Pola

538 66 7
                                    


Patrzę w jednego z dwudziestu kilku smsów i nie wierzę. Większość to notyfikacje o wiadomościach na poczcie głosowej, ale ten jeden...

C z e m u n i e p o w i e d z i a ł a ś , ż e w i e s z ?

Wyobrażam sobie, że siada przede mną, słyszę jego głos gdy zadaje to pytanie, nawet wyczuwam zapach jego perfum.

Jasne, że wiem. Niechcący się dowiedziałam. Wróciłeś wtedy późno w nocy z Polski. Chciałam żebyś się wyspał, a Emil wydzwaniał od samego rana. W końcu odebrałam. Cała kancelaria postawiona na nogi przez jedną teczkę. "Pola, proszę, sprawdź czy ją wziął" – prawie płakał mi w słuchawkę. No to sprawdziłam. Oczywiście, że wziąłeś tę teczkę, Teo, przez przypadek, może z pośpiechu. Nie winię cię, pracujesz dużo i wiem jak męczy cię latanie w tę i z powrotem. Zeskanowałam dokumenty. Nie było łatwo powysyłać mailami aż tyle stron, wiesz dobrze, że nie jestem internetowa. Napisałam więc do Emila sms, żeby dał znać, czy doszło i czy czytelne. Kiedy telefon zawibrował, otworzyłam z rozpędu, ale to nie była wiadomość od Emila.

Czekałam, że sam mi o tym opowiesz, Teo. Nie byłam wściekła, nie byłam rozczarowana, nie kocham cię przez to mniej. Przecież nie widzieliśmy się ponad rok. Zdarzyło się, trudno. Jakoś sobie z tym poradzimy, a może poradzilibyśmy sobie, gdybyśmy nadal byli razem. Ostatnio nie jesteśmy razem. Nawet jak jesteś blisko czuję się samotna. Nie opowiem ci o pracy, bo wszystko sprowadzasz do Petera, nie powiem, że coś mi się nie podoba na zajęciach Julcia, bo zaraz mówisz, że w Polsce takich hecy nie ma, przeprowadźmy się. I jeszcze te uwagi odnośnie rozwoju Julka! Nie mam pewności, że w Polsce szybciej zacząłby mówić, to nie jest dla mnie argument.

Mimo, że milczałam coraz więcej, byłam dobrą słuchaczką, prawda? Tyle razy dawałam ci do zrozumienia, że możesz mi o wszystkim powiedzieć, ale nie doczekałam się. Masz dziecko z inną kobietą! Takie informacje dzielimy z osobami, które kochamy! Aj! Dzidzio, nie kop mamy, już przestaję się denerwować.

Odsłuchuję pocztę. Dwadzieścia sześć wiadomości głosowych od ciebie. Każda następna coraz bardziej bełkotliwa, ale słucham do samego końca. Uwielbiam słuchać twojego głosu, nawet, kiedy jest lekko zniekształcony cyfrowo. No i ryczę! Dzidzio, co ty ze mną robisz?

Ogarnij się – spoglądam w lustro – ogarnij Julka i idź do parku. Świeże powietrze dobrze robi każdemu.

Za chwilę.

Dzwonię do babci. Podpytuję, co słychać, ale ona wie dokładnie po co ten wywiad. Mówi o wyjeździe do sanatorium z Edwardem, a na końcu informuje, że Teo z dziadkiem opróżnili w nocy garażowy barek, pokłócili się, pogodzili i zasnęli w altanie.

– To niedobrze na biodro Edwarda – przypominam.

– Wiesz, w naszym wieku byle kichnięcie może być tym ostatnim. Przylecieć do ciebie, Poluś?

– Tylko jeśli masz ochotę, babciu. – Wiem jak bardzo boi się samolotów. Kiedy urodzi się dzidzio, polecimy wszyscy, na ślub, chociaż... Nie wiem czy się odbędzie. Boję się. Szczególnie teraz. Zapewniam babcię, że wszystko jest w porządku, żeby się nie martwiła, ale sama nie umiem przestać się martwić.

Julcio potrzebuje coraz mniej pomocy podczas ubierania. Poprawiam to i owo dyskretnie, żeby nie zauważył, po czym razem bierzemy rowerek biegowy i ruszamy przed siebie. W parku jest przyjemnie. Synek trenuje równowagę, co mnie cieszy, ale nie zachowuje przy tym żadnych ostrożności, co mnie z kolei martwi.

– Julcio, zwolnij, proszę.

Znowu zmusza mnie do biegania, a nie jest łatwo biegać w ostatnim trymestrze.

Rany Julek! #2 Pola vs TeoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz