oikawa

103 8 16
                                    


⇢ oikawa tooru

dla mojego dzbanusia -eternall0ve
( odrobinę przerobiłam twój pomysł ale mam nadzieję że ci się i tak spodoba :D )

☁️

p.o.v. y/n

puk.

puk. puk. puk.

wstałam by zobaczyć kto rzuca kamieniami w moje okno.

jest dopiero druga...

jeszcze śpiącą otworzyłam pomału drzwi od mojego balkonu. oikawa zabierał się za rzucanie kolejnego ale kiedy mnie ujrzał zrezygnował.

-co tu robisz debilu. - zapytałam cicho by nie obudzić rodziców ani brata.

-ubieraj się, zabieram cię gdzieś.

-gdzie?

-to już dowiesz się na miejscu. pośpiesz się. - westchnełam i wróciłam do domu. powolnym tempem złapałam jakąś bluzkę i jasno niebieską bluzę oikawy, po czym założyłam je. wskoczyłam w jakieś czarne dresy, wrzuciłam telefon i klucze do małego plecaka po czym zeszłam tak cicho jak się dało na dół by założyć buty. nasłuchiwałam chwilę czy nikogo nie obudziłam ale nie było żadnego hałasu więc wyszłam.

-zaraz ci wszystko wytłumaczę. - oikawa wyszeptał łapiąc mnie za rękę. poszliśmy do auta, chłopak odpalił samochód i odjechaliśmy.

-co jest takie ważne że mnie obudziłeś tak wcześnie? - zapytałam.

-znalazłem fajne miejsce i stwierdziłem że pojechać tam by obejrzeć wschód słońca jest dobrym pomysłem. - uśmiechnełam się. wiadomo że chodziło o to, oikawa nie przegapił by szansy na oglądanie słońca. - wziąłem koc, jedzenie jakbyś była głodna, trochę picia i twój aparat, zostawiłaś go u mnie.

spojrzałam na tylne siedzenie gdzie ujrzałam to co właśnie mi opisał. zauważyłam również piłkę do siatkówki, więc przełożyłam ją na przednie siedzenie.

-dzięki za aparat. - zaczęłam nią kręcić tak jak mnie nauczył. - czy to nie ta specjalna piłka? - zapytałam.

-pamiętasz to? - oikawa zapytał zdziwiony.

-oczywiście że tak. miałabym zapomnieć to że prawie złamałeś mi palec podczas meczu? - zaśmialiśmy się.

było to już trzy lata temu, ale bardzo dobrze pamiętam każdy szczegół.

wtedy jeszcze nie znałam oikawy, byłam powiedzmy jedną z jego fanek. podczas jednego z meczy aoba johsai była ponownie jego kolej by serwować. piłka przeleciała nad siatką, wylądowała tuż przed końcem boiska co spowodowało zachwyt kibiców, odbiła się od podłogi i poleciała w stronę widowni tam gdzie stałam. spróbowałam ją chwycić bo nie miałam gdzie uciec, ale łapiąc piłkę, ta stukneła w jeden z moich palców. nic strasznego by się nie stało, gdyby nie to że wcześniej tego dnia już sobie go obiłam. ból był dość mocny więc zdecydowałam skierować się do pielęgniarzy, koniec meczu i tak był już bliski, aoba johsai brakowało jeden punkt do wygranej, tamta szkoła nie miała szans by ich dogonić. pielęgniarka stwierdziła że muszę pójść do szpitala na rentgen by się upewnić że wszystko okej, ale raczej nic poważnego to nie było, jednynie ustabilizowała mój palec serdeczny z małym by nie uszkodzić go jeszcze bardziej.

odchodziłam od stanowiska z pierwszą pomocą ale będąc zbyt wciągnięta przez wytłumaczenia kobiety nie zauważyłam osoby stojącej tuż przede mną. zaczęłam ją przepraszać bo ta sytuacja już była dość żenująca, ale kiedy rozpoznałam oikawę, mój mózg postanowił ✨odlecieć✨ i zaniemówiłam. on się zapytał czy mnie bardzo boli i przeprosił mnie, bo to on odbił piłkę ale nie wiedziałam czy mówić o bólu, czy może to że go podziwiam. pamiętam że ledwo odpowiedziałam mu że "trochę mnie boli", on odpowiedział mi żebym na siebie uważała i żebym mu napisała co wyjdzie z rentgena, po czym podał mi karteczkę ze swoim numerem i odszedł.

-wydaje mi się że jak na złamanie palca to odrobinę przesadzasz. - oikawa powiedział wjeżdżając na autostradę. - ale wiesz, kamień spadł mi z serca jak wreszcie do mnie napisałaś że wszystko okej z twoim palcem. naprawdę martwiłem się.

-a weź. ja myślałam że chciałeś wyjść na fajnego gościa i tyle.

-wyglądam na takiego? - zapytał zakłopotany a ja kiwnełam głową na boki.

dalej rozmawialiśmy ale jednak będąc dość zmęczona pozwoliłam sobie na zaśnięcie. zostałam obudzona przez oikawę który pomału mnie wyciągał z auta.

-dam radę iść. - mruknęłam ocierając oko.

-zaniosę cię, trzymaj się dobrze. - owinęłam ramiona w okół jego szyi i oikawa mnie zaniósł na koc który widocznie wcześniej już rozłożył. - zaraz wracam. - poszedł do auta po czym pojawił się z torbą z jedzeniem.

było jeszcze dość ciemno ale nie było zbyt zimno, od czasu do czasu lekki wiatr się pojawiał ale nie na długo. oikawa usiadł obok mnie a ja się w niego wtuliłam. rozmawialiśmy o tygodniu który na nas czekał aż wreszcie słońce zaczęło się pokazywać. chłopak zaczął robić zdjęcia telefonem ale nagle przypomniało mi się że przecież mam mój sprzęt.

-daj mi klucze. idę po aparat, będziesz miał co wrzucić na instagrama. - powiedziałam. sekundę później miałam już klucze do auta w ręku i szłam do pojazdu. zabrałam co mi trzeba było i wróciłam na miejsce naszego improwizowanego pikniku.

oikawa zaczął się wygłupiać przy pozowaniu ale udało mi się parę ładnych zdjęć zrobić. resztę wschodu słońca spędziliśmy wtuleni jedno w drugie, przeważnie w ciszy.

-nie jesteś zła że cię tak wcześnie obudziłem? nie pytałem się o twoje zdanie i teraz mi przyszło do głowy że może wolałabyś spać... - oikawa powiedział dość smutnym tonem.

-nie jestem. może i bym chciała spać, ale skoro jestem z tobą, jest tu o wiele lepiej niż w moim łóżku.

chwilę siedzieliśmy bez słowa aż chłopak przerwał ciszę.

-kocham cię. - te dwa tak ważne słowa, wypowiedział cicho, tak jakby chciał bym tylko ja je usłyszała. szybko odwróciłam się zdziwiona, nie będąc pewna tego co właśnie usłyszałam. on uśmiechął się delikatnie i cmoknął mnie w czoło. - dobrze usłyszałaś. - powiedział potwierdzając moje podejrzenia.

wreszcie odważył się.

po chwili bez ruchu wreszcie odzyskałam panowanie własnego ciała i rzuciłam się na niego, przytulając go tak mocno jak tylko mogłam. oboje wylądowaliśmy na trawie śmiejąc się.

-też cię kocham. - odpowiedziałam patrząc w jego oczy.

-no i na kogo ja tu wychodzę... żeby to dziewczyna pierwsza wyznała miłość swojemu chłopakowi. - oikawa powiedział odgarniając moje włosy.

-nie ważne kto pierwszy. ważne by było szczere. - uśmiechnęłam się.

wstaliśmy z jeszcze wilgotnej trawy, usiedliśmy na kocu i dalej kontemplowaliśmy słońce, wtuleni jedno w drugie...

one shot'y  [ haikyuu!! ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz