⇢ kenma kozume☁️
p.o.v. y/n
ciche odgłosy gry dochodziły z pokoju kenmy, zapukałam i po usłyszeniu jego odpowiedzi weszłam. jak zwykle, siedział na podłodze grając na konsoli.
-heja. - powiedział z uśmiechem na twarzy. - jak w pracy?
-cześć. - odpowiedziałam zostawiając torebkę przy drzwiach. - nawet dobrze. jestem trochę zmęczona ale to nic. - usiadłam obok kenmy i oparłam głowę na jego ramieniu uważając by nie przeszkodzić mu.
-skończę tą partię i możemy razem grać jak chcesz. - zaproponował i cmoknął mnie w czoło.
-dobrze. - odpowiedziałam uśmiechając się. szybko ustaliliśmy co zamawiamy do jedzenia i pół godziny później już było po wszystkim. nie mogliśmy dokończyć jednego z dań więc kenma zaniósł je do lodówki.
od momentu kiedy zaczęliśmy grać minęła godzina, byłam zbyt zmęczona by dalej grać z kenmą ale miałam jeszcze dość energii by przy nim siedzieć. położyłam się między jego nogami i oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
-stresujesz się? - zapytałam mówiąc o jutrzejszym meczu.
-odrobinę. - kenma odpowiedział nie odrywając wzroku od gry. - jest to jednak ważny mecz...
-dość trenowaliście, już tak daleko zaszliście. moim zdaniem wygracie ten mecz.
-szkoda że nie możesz przyjść. bardziej by mnie to zmotywowało...
-oj nie gadaj głupot. to że mnie tam nie będzie nie znaczy że nie możesz być zmotywowany. może jak jeszcze trochę z tobą pogram to zmienisz zdanie? - podniosłam głowę by na niego spojrzeć.
-byłaś przecież zmęczona.
-no właśnie, byłam. dawaj, gramy. - podał mi wolny kontroler i dalej graliśmy, tym razem w mario kart. za każdym razem przegrywałam co mnie dość irytowało, a kenmę bawiło.
-oszukujesz! - oburzyłam się.
-nie oszukuję, po prostu nie znasz wszystkich sztuczek. - uśmiechnął się.
-to naucz mnie.
-nie, bo wtedy wygrasz.
-to w ogóle nie będę z tobą grać. pa. - wstawałam by pójść do salonu lecz kenma szybko mnie złapał i przyciągnął do siebie.
-niech ci będzie, nauczę cię. ale co ja z tego będę miał?
-no nie wiem, może fajnie razem spędzony czas? - cmoknełam go w usta po czym usiadłam tak by mógł mi pomóc. - dobra, co mam robić?
on jedynie wypuścił powietrze nosem, cicho się zaśmiał i położył swoje dłonie na moich. spokojnie tłumaczył mi co jak robić i w jakiej kolejności a ja próbowałam szybko zrozumieć bo wiedziałam że nie bawiło go to. w końcu załapałam lecz kenma najpierw kazał mi wykonać wyścig próbny. wybrał jakiś tor po czym objął mnie ramionami, patrząc uważnie na to co robię.
-nawet nieźle. - powiedział kiedy przejechałam przez metę. sięgnął po swój kontroler, wybrał nowy tor dla nas i znów kontynuowaliśmy nasze zawody.
graliśmy długo, nie chciało mi się aż tak spać lecz kenma wyglądał na wyczerpanego. ziewał co chwilę, nawet nie grał już tak dobrze.
-kenma? - spojrzałam na niego. - jesteś zmęczony?
-nie, czemu pytasz?
-bo wyglądasz jakbyś nie dawał już rady. jutro masz mecz, musisz być wypoczęty.