ushijima

61 5 0
                                    


⇢ ushijima wakatoshi

witam
trochę inny rozdział niż zwykle ale mam nadzieję że nie jest najgorszy :)

☁️

p.o.v. y/n

złapałaś plecak który przed chwilą spakowałaś w pośpiechu i wyszłaś z pokoju. migiem znalazłaś się na parterze.

-nie wracam na noc. - rzuciłaś oschle do rodziców. nie czekałaś na odpowiedź lecz od razu opuściłaś dom. nie chciało cię już tam być.

wyciągnęłaś telefon z kieszeni i napisałaś do przyjaciela.

do : ushijima
hej.
jesteś w domu?

od : ushijima
hej, nie jeszcze. jestem na treningu.
coś się stało?

do : ushijima
powiedzmy

od : ushijima
zostajesz na noc?

do : ushijima
jak ci nie będę przeszkadzać to chętnie.
mogę uźyć twojego worka treningowego?

od : ushijima
nie ma problemu.
klucze tam gdzie zawsze.

po jego ostatniej odpowiedzi uśmiechnęłaś się, mimo to że wcale nie miałaś dobrego humoru.
dzięki niemu i parze innych osób byłaś tym kim byłaś, i może miałaś czasami okropny charakter ale zawsze pomagali ci i cię wspierali. ushi był twoim przyjacielem od podstawówki, ufaliście sobie. gdyby nie on, mieszkałabyś pewnie pod mostem.
szczerze, chciałaś mu wynagrodzić to, ile razy się tobą zajął gdy czułaś się źle.

szybkim krokiem dotarłaś do domu ciemno włosego. klucze znalazłaś w kryjówce, otwarłaś drzwi i postawiłaś plecak na podłodze. wyciągnęłaś z niego ubrania sportowe w które się przebrałaś, po czym włączyłaś muzykę na telefonie. skierowałaś się do garażu. ushi miał tam trochę sprzętu sportowego, między innymi bieżnię i worek treningowy którego często używaliście.
rozgrzałaś się, wyciągnęłaś swoje rękawice do boksu i zaczęłaś swój nieprzewidziany trening. po pewnym czasie zmęczyłaś się trochę i zrobiłaś pauzę. napiłaś się i sprawdziłaś telefon, dostałaś parę wiadomości od rodziców. ich treść cię jedynie rozdrażniła.
nie odpowiedziałaś lecz wróciłaś do wyładowywania swojej energii w worek.

twoje myśli się mieszały. byłaś sfrustrowana, zła, smutna...
nauka była wielką presją, dorzucały się do tego twoje złe wyniki w szkole i komentarze rodziców. wiedziałaś że takie wyniki nie były niczym dobrym ale nie poddawałaś się od razu, uczyłaś się godzinami by poprawić swoje wyniki.
rodzice nie widzieli tego jak się starasz. prawie codziennie kłuciłaś się z nimi, ciągle uważali że nic nie robisz, że nie uczysz się. nie próbowali nawet ci pomóc.

jednym słowem, czułaś się jak jedna wielka porażka.

twoje ciosy w worek treningowy były coraz silniejsze, nawet nie zauważyłaś tego że zaczęłaś płakać.
chciałaś wyładować cały gniew który w tobie był. byłaś zła na siebie, na rodziców, sama nie wiedziałaś na kogo dokładnie.

usłyszałaś dźwięk otwierania drzwi do garażu ale nie przestałaś ani na chwilę by spojrzeć kto to był.
i tak wiedziałaś.
po chwili ramiona ushijimy cię otoczyły i złapał twoje ręce. próbowałaś się wyrwać by dalej rzucać ciosy biednemu workowi ale ten trzymał cię mocno, nie miał intencji by cię puścić.

-już, wystarczy. - powiedział spokojnie.

wierciłaś się lecz wola wyrywania się po chwili cię opuściła. gniew przemienił się w smutek. pomału oboje osunęliście się na podłogę przy ścianie, ushi głaskał cię po plecach a ty płakałaś cicho w jego tors. chłopak ściągnął twoje rękawice i położył je obok.

-nie możesz tak robić. - chwila ciszy minęła. - martwię się o ciebie... zażyłaś dziś tabletki? - zapytał po momencie wachania się. podniosłaś głowę by spojrzeć na niego pytająco, po czym przypomniałaś sobie że mówił o twoich tabletkach przeciwko stresie.

-nie... - spuściłaś głowę, wmawiając sobie że nawet tego nie jesteś w stanie zapamiętać. zauważyłaś jednak że wyraz ushijimy całkiem się zmienił. miał bardzo poważną minę.

-poczekasz tu na mnie? - zapytał a ty kiwnęłaś głową. wypuściłaś go ze swoich ramion a ushi wyszedł z garażu.

siedziałaś chwilę w ciszy ale negatywne myśli znów wracały. twój humor, który, tak ci się wydawało, był przez chwilę lepszy, został przybity przez złe rzeczy które przydarzyły ci się. nie ważne było czy stało się to dawno lub parę dni temu, wszystko cię nagle przytłoczyło.
po prostu siedziałaś z wzrokiem wbitym w podłogę. nie mogłaś nic powiedzieć. trudno było ci ruszyć się. twój oddech znacznie zaczął przyspieszać. próbowałaś wszystkich metod które znałaś by się uspokoić lecz nic nie działało.
garaż który tak dobrze znałaś nagle stał się nieprzyjazny. nie chciało cię tam być. bałaś się. miałaś wrażenie że nigdy cię tam przedtem nie było.
łzy znów zaczęły spływać po twojej twarzy a twoje ręce trzęsły się jak nigdy do tąd.

pomyślałaś że on też cię zostawił, że byłaś zbyt wielkim problemem dla niego.
nie poszedłby gdybym coś dla niego znaczyła... prawda?
to była jedyna rzecz która krążyła po twojej głowie.

sekundę później ushijima pojawił się z powrotem w garażu. udało ci się podnieść lekko głowę by spojrzeć na niego, dzięki temu odzyskałaś lekko zmysły. kiedy tylko zauważył co się działo, podbiegł do ciebie i mocno przytulił.

-cholera... nie powinienem był iść sam. - wymamrotał.

-nie z-zostawiaj mn-mnie. - wydusiłaś z siebie zaciskając piąstkę na jego bluzce, wciąż płacząc. - nie ty...

-już nigdzie nie idę. przepraszam... - po chwili lekko się odsunął. - przyniosłem ci tabletki i wodę. - bez wachania zażyłaś jedną z nich po czym podziękowałaś mu cicho.

pewien moment minął zanim uspokoiłaś się. mimo to że wróciłaś już do swojego normalnego stanu nie chciałaś się oddalać od chłopaka.
bałaś się tego że to wszystko mogło znów się zacząć...
bałaś się że on też cię zostawi...

-będzie dobrze. - głoś ushijimy wyrwał cię z twoich myśli. uśmiechnął się ciepło. - razem przez to przejdziemy, prawda? jak zawsze, dłoń w dłoń.

kiwnęłaś głową po czym spoczęła ona na torsie chłopaka.

jak zawsze, dłoń w dłoń.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

one shot'y  [ haikyuu!! ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz