IX.

387 30 177
                                    

Cameron w niezwykłej ciszy ukrywał wszystko to, co mu obecnie przeszkadzało. Było to dosyć niepodobne do blondyna, gdyż zazwyczaj wokalnie ogłaszał wszystkie swoje narzekania, choć tym razem sam zdziwił się swoim udawanym spokojem, nie wspominając o innych obecnych przy nim wtedy osobach. Ostatnio bardzo dużo rzeczy dziwiło go w swoim zachowaniu.

Chłodne krople tworzyły wilgotne ścieżki na jego twarzy, ale mimo to mimika blondyna nie zmieniała się nawet na moment. Wyglądał na nieco naburmuszonego i zażenowanego swoją obecną sytuacją, wbijając się w oparcie miękkiej kanapy ze złożonymi na klatce piersiowej rękoma. Zdawało się, że naturalnie zapadał się w wygodny mebel, choć każdy z zebranych dobrze wiedział, że jest to też skutek wstydu, który w tamtym momencie odczuwał.

Jakiekolwiek poruszenie twarzą sprawiało mu wielki ból, który Cassandra starała się obecnie załagodzić okładem wykonanym z lodu zawiniętego w nieco brudną od sosu pomidorowego ścierkę, stojąc nad Cameronem zza kanapy.

Prawa strona twarzy blondyna pulsowała z bólu, a on zdawał się czuć, jak opuchlizna niemal ściska wszystkie jego mięśnie i oko z potężną siłą, przez co jakakolwiek próba uśmiechnięcia się czy chociażby zmarszczenia brwi – o rozmowie nie wspominając – kończyła się donośnym syknięciem z bólu. Mógł pozwolić sobie tylko na zdawkowe odpowiedzi, przynajmniej do momentu, w którym okład z lodu faktycznie przyniesie jakieś efekty.

– Możesz zabrać na chwilę ten okład? – mruknęła Alexis wpatrzona w swój szkicownik, przy czym wyciągnęła z kieszeni swój telefon opatrzony w dosyć popularną obudowę z obrazem „Gwieździstej nocy” van Gogha. Cassie spojrzała na nią z lekkim niedowierzaniem i rozbawieniem, po czym wykonała polecenie siedemnastolatki. Cameron przewrócił oczami - a przynajmniej jednym okiem - i skrzywił twarz ze zrezygnowaniem, czego jednak szybko pożałował, bo ponownie jęknął z bólu. – Nie wierć się, tylko odwróć twarz lekko bokiem do kamery. Limem w moją stronę.

Mimo wszystko nie miał nic innego do roboty, więc ustawił głowę tak, jak prosiła o to jego siostra. Usłyszał ciche pstryknięcie aparatu, po czym Alexis zupełnie straciła dalsze zainteresowanie resztą otaczającego ją świata. Usadowiła się wygodnie w fotelu, zakładając jedną nogę na drugą i oparła szkicownik o kolano, przystępując do rysunku. Cassandra natomiast kontynuowała przykładanie zimnego okładu, a Cameron wydawał się z jeszcze większym zażenowaniem wbijać ciało w kanapę.

Gabriel siedział w drugim fotelu obok Allie i przyglądał się temu wszystkiemu, ani trochę nie kryjąc swojego rozbawienia.

Oto przed nim siedział obrażony na świat Cameron, który w ciszy znosił ból, choć nie ukrywał okazjonalnych, niemal nieśmiałych grymasów. Nad nim stała nieco zmartwiona i skupiona Cassandra, która zawsze zagryzała wargę, gdy zaczynała się nad czymś koncentrować, a po swojej lewej miał zapaloną artystkę, którą była Alexis, będąca obecnie zajęta przeskakiwaniem wzrokiem z ekranu telefonu na kartkę papieru, na której zauważyć można było początkowe rysy czyjegoś popiersia. Nastolatka miała od jakiegoś czasu w planach narysowanie swojego brata, gdyż w przeszłości często służył jej jako model do rysunków, choć z wiadomych powodów od kilku lat tego nie praktykowali. Uznała, że uchwycenie jego twarzy z podbitym okiem było niesamowitym pomysłem, którego po prostu nie mogła nie wykorzystać, gdyż taka okazja może się nie powtórzyć.

Czasem łapał się na tym, że zapominał zupełnie o zajściu sprzed kilkunastu minut i musiał przypomnieć sobie o całym obrocie wydarzeń, przez który wylądował w mieszkaniu blondyna, właśnie w tym fotelu, patrząc na trzy zupełnie różne światy, pochłonięte swoimi zajęciami. Najzwyczajniej nie mógł uwierzyć, że historia opowiedziana na szybko przez Lewisa mogła być prawdą, i choć odrobinę współczuł Cameronowi tego cierpienia, to i tak nie powstrzymywało go to od cichego podśmiechiwania się pod nosem od czasu do czasu.

dalliance • bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz