Otworzyłam leniwie oczy. Było ciemno i doskwierał mi chłód. Musiałam zasnąć leżąc koło Jinyoung'a, którego w tamtym momencie nie było już obok. Podniosłam się do siadu rozglądając wokół. Ani śladu. Wstałam więc z miękkiego materaca lekko zawiedziona, że znowu gdzieś zniknął. Mam tylko nadzieję, że nie na tak długo jak ostatnio.. Zszedłam na dół przecierając twarz, jednak po chwili jęknęłam z bólu, bo zapomniałam o obitej szczęce. Było cicho i pusto, wszędzie były pogaszone światła. Udałam się do kuchni, gdzie wymieniłam stary okład, a raczej chciałam to zrobić, ale nie mogłam zawiązać z powrotem bandażu. Z pomocą przyszły mi dłonie sięgające od tyłu do mojej twarzy. Poznałam po zapachu perfum, że był to Jinyoung. Moje serce momentalnie stanęło, by po chwili wznowić pracę w jeszcze szybszym tempie.-Daj, pomogę Ci. - Chłopak sprawnie zawiązał materiał, dzięki czemu okład dobrze się trzymał. Odwróciłam się do niego przodem, wyginając usta w delikatnym uśmiechu. Najpierw na jego twarz wpłynął grymas bólu, ale po chwili jego wargi zadrżały i ułożyły się w subtelny uśmiech. Po kilku sekundach zapomniałam już o grymasie jaki zobaczyłam, bo jego uśmiech przeznaczony tylko dla mnie był najważniejszy. -Gdzie byłeś? - zapytałam niezbyt wyraźnie- myślałam że sobie poszedłeś. -Byłem w łazience... Bardzo boli? - W odpowiedzi szybko zaprzeczyłam, kręcąc głową. Nie chciałam wyjść na słabą, ale też nie chciałam by brunet się martwił. -Nie kłam So nee- westchnął i otworzył szafkę, która znajdowała się za moimi plecami. Wyjął z niej opakowanie tabletek przeciwbólowych i podał mi jedną, następnie wręczając mi szklankę z wodą.
Grzecznie popiłam lek, bo ból trochę mi doskwierał. Wiedziałam, że będę musiała się z nim męczyć przez jakieś dwa tygodnie. Jedzenie będzie udręką, ale dam radę. Potem tylko staliśmy i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. W końcu Park westchnął i spuścił wzrok. -Muszę już iść So nee... - Zmarszczyłam brwi i zapytałam dlaczego. Chciałam by jeszcze ze mną został!
-Muszę po prostu już iść.. Ale widzimy się jutro- chłopak zawahał się i po chwili nachylił się do mnie, by złożyć delikatny pocałunek na moim policzku. Wtedy wyszedł już nic więcej nie mówiąc.Oparłam się o blat kuchenny i westchnęłam z lekkim uśmiechem. Złapałam się za pocałowany policzek, a moje wargi samoistnie chciały odsłonić zęby do uśmiechu. Wyjrzałam przez okno żeby jeszcze na niego spojrzeć, jak idzie do domu. Gdyby tam szedł... Bo widok który ujrzałam po prostu mnie wmurował. A co zobaczyłam? Jinyoung'a wsiadającego do radiowozu.
Wzięłam od razu telefon do ręki. Dlaczego on do cholery wsiadł do tego radiowozu?! Znaczy... Dlaczego tak w ogóle ten radiowóz tu przyjechał?! Wybrałam numer do JB'iego i zadzwoniłam. Może on wie? Dobra, wiedzieć nie mógł, ale aktualnie raczej będzie jaśniej myślał niż ja.
-Halo? -Jin! -Nie drzyj mordy niedorozwoju- mruknął- może byś do szkoły zaczęła chodzić? - zapytał z wyrzutem. -No tak jakby boli mnie twarz, bo mam obitą szczękę po tym jak mi dzisiaj Mark przywalił- prychnęłam.
-Co?! - zapytał zszokowany. -Gówno- burknęłam- Jinyoung był u mnie i powiedział ze musi już iść. Wyszedł i wsiadł prosto do radiowozu. RADIOWOZU- przeliterowałam mu. -Co?!-JB teraz ty powinieneś myśleć! Liczyłam na to ze będziesz chociaż się domyślał!- westchnęłam. - Wierzyłam w niego no!
-No sorry, ale za dużo informacji na raz- westchnął- a co ty tak seplenisz? -Mówiłam już. Tak jak juz przy tym jesteśmy, to pa, bo boli mnie twarz- westchnęłam.- jutro też mnie nie będzie.- JB pożegnał się ze mną i zakończyłam połączenie. Ten telefon był naprawdę bez sensu. Zdzwoniłam, niczego się nie dowiedziałam i po chwili się rozłączyłam. Ale trudno. Energia mnie roznosiła, bo nie wiedziałam o co chodzi z tą policją. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Wybrałam sobie jakiś film, bo i tak byłam bezsilna, a musiałam się czymś zająć.Wstałam rano z pomocą budzika. Ogarnęłam się jak zwykle rano, ułożyłam włosy, ubrałam. Robiłam to wszystko mechanicznie i powoli, byłam po prostu zbyt zmęczona. Przez emocje minionego dnia nie mogłam zasnąć.
Zszedłam na dół i poszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie. A raczej wypić jogurt przez słomkę. Gdy już podnosiłam butelkę do ust, zadzwonił mój telefon. To była mama.
-Halo? -So nee? Co stało się wczoraj? Przed chwilą dzwoniła do mnie policja! I nie waż mi się kłamać!- jej ton był surowy i jednocześnie zatroskany. -Ach... Mały wypadek. Spokojnie. I jaka policja?
-Masz złożyć dzisiaj o piętnastej zeznania żeby Ci chuligani dostali karę! - wzburzyła się i już widziałam oczami wyobraźni jak żywo gestykuluje rękoma.
-Nie chce składać żadnych zeznań mamo. To po pierwsze. A po drugie chuligan był tam tylko jeden. - nikt mi nie będzie Jinyoung'a chuliganem nazywał. Tylko ja tak mogę. - So nee nie dyskutuj.
-Nie mamo, nie złoże żadnych zeznań i nie chce nigdzie wnosić tej sprawy.- nic by mi to nie dało, a tylko przysporzyło problemów i zabrało czas.-Jeszcze o tym porozmawiamy. Zadzwonię o trzynastej i jeśli nadal będziesz się upierała to przyjeżdżam do domu i cię na ten komisariat siłą zaciągnę!- po tych słowach zakończyła połączenie a ja odrzuciłam telefon na blat. No kurwa to jest jakieś pojebane. Żeby o coś takiego policję wzywać i robić zamieszanie. Poszłam do salonu i rzuciłam się na łóżko, twarzą w poduszki. Zaczęłam krzyczeć sfrustrowana i wkurzona na moją mamę.
CZYTASZ
♡Soneeyoung♡ (ZAKOŃCZONE)
Lãng mạnHistoria jest bardzo prosta. Jinyoung ma trudny charakter. Główna bohaterka, przystojny chłopak. Banalna, lecz niebanalna historia o zakochanej So nee i o co więcej prosić?