Tym razem Dolly wiedziała że to sen. Obudziła się, w domku na drzewie, a Dylana nie było na posłaniu przy niej. Poszła do kuchni pełna nadziei, że tam znajdzie Dylana. Jednak zamiast Dylana znalazła tam Dawkinsa, który leżał na podłodze, i charczał. Dolly bała się, nie wiedziała co mu się stało. Mimo tego, że wiedziała, że to sen, to i tak bała się jakby to była najprawdziwsza prawda. Ostatnie słowa które wydobył z siebie Dawkins to "Ut-kwi-ło... W... Gardle...". Jasne już było, że się udławił, jednak było już za późno Następnie Dawkins umarł, i jedyne co zostało to truchło szczeniaka.
Dolly obudziła się. Tym razem obok miała Dylana. Jednak nie przejmowała się nim. Natychmiast wstała, co obudziło Dylana.Dylan: Co się stało?
Dolly: Chodźmy do kuchni! Dawkins ma kłopoty!
Dylan: Co? Skąd wiesz?
Dolly szarpiąc Dylana w stronę wyjścia.
Dolly: Chodź szybko! Znowu miałam sen, w którym Dawkins udławił się na śmierć!
Dylan: Dobra, i tak trzeba zacząć robić śniadanie, a w ten sposób mogę udowodnić, że to był tylko sen.
Dolly ciągnąć Dylana w stronę wyjścia: Taktaktaktak! Szyybkooo! Bo on umrze! A ja nie wiem jak wykonać tego heimlicha!
Dylan: Dobrze.
Dylan zaczyna biec za Dolly do kuchni. Jeszcze przed przekroczeniem progu, słychać było, jak ktoś upadł. Dylan wziął to na poważnie, i wbiegł do kuchni. Zobaczył Dawkinsa na podłodze.
Dolly weszła za Dylanem i zobaczyła, co się dzieje.Dolly: Mówiłam! Dalej pomóż mu!
Dylan wykonuje chwyt heimlicha na Dawkinsie.
Dawkins: Dzięki Dylan, ale skąd wiedziałeś, że mam problem? Byłem sam, a reszta jeszcze śpi.
Dylan: Ja nie wiedziałem. Dolly wiedziała.
Dawkins: Skąd?
Dolly: Ze snu...
Dawkins: Że jak?
Dolly coraz bardziej przyspieszając: Dobrze słyszałeś, ze snu. Najpierw wczoraj przyśnił mi się koszmar, w którym umarłam w obronie Dorothy, i sytuacja powtórzyła się niczym ze snu, tylko w rzeczywistości. Gdybym go nie wyśniła, już by mnie z wami nie było. Tak samo miałam dzisiaj. Przyśniło mi się, jak umierasz od tego udławienia...
Dolly bierze wdech, i znowu mówi powoli: Nie wiem, czemu one mi się śnią, ani jak to w ogóle możliwe. Wiem tylko, że je śnię. Z jednej strony chcę od nich uciec, bo one są straszne. Czujesz, jak miażdży ci wszystkie kości, wraz z bólem, a następnie budzisz się w łóżku, jak gdyby nigdy nic. Z drugiej strony, bez nich doszłoby do dwóch tragedii w ciągu dwóch dni.
Dawkins: Jak wiecie, nie wierzę w magię, i tego typu. Dolly, czy pozwolisz mi zbadać te sny?
Dolly: Czy to będzie bolało?
Dawkins: Dolly, czy ty sądzisz, że zaproponowałbym komuś z naszej rodziny, jakieś badania, bez uprzedzenia od razu, jakie będą złe strony?
Dolly: A są?
Dawkins: Jeśli noszenie czapki podczas snu, uważasz za złe, to tak.
Dolly: Tylko tyle?
Dawkins: To specjalna czapka, a bardziej hełm, który będzie obserwował twoje fale mózgowe. Może wykryjemy jakąś zależność między pracą mózgu, a snami.
Dolly: Dobra, może znajdziemy też powód dla którego tylko ja mam te sny, a nikt inny.
Dylan: Warto też zapytać się rodziców, może coś będą wiedzieli.
CZYTASZ
Ulica Dalmatyńczyków 101
RandomNie wiem co tu wpisać, żeby zachęcić losowego czytelnika. Napiszę tylko, że postaram się wrzucać rozdziały raz w tygodniu w niedzielę.