Przeszłość Douga

67 2 4
                                    

Doug, Dolly i Dylan weszli do pokoju rodziców. 

Doug wziął poduszki z posłania jego i Delilah, i położył je tak, że każdy miał gdzie usiąść.

Doug: Siadajcie dzieci. To nieprzyjemna opowieść. Dobrze zrobiłaś, że wzięłaś Dylana ze sobą Dolly. Bardzo dobrze.

Dylan usiadł, Dolly była za nim, jednak w tym samym czasie powiedziała.

Dolly: Czemu?

Doug nie usiadł, zamiast tego podszedł do okna, zrobił wdech, przytrzymał powietrze, po czym powoli je wypuścił i odwrócił się do pary.

Doug: Dolly, nie jesteś moją córką.

Dolly przez chwilę zamiera a następie.

Dolly: Niezłą bombą mi rzuciłeś tato, ale dalej jesteś moim ojcem. Niezależnie czy biologicznym. Kocham cię jak jednego.

Doug: Dolly, nie jesteś moją córką, tylko efektem eksperymentów rządowych nad stworzeniem nadpsa, psa, który posiada zarówno niesamowite zdolności fizyczne, jak i intelektualne.

Dolly znowu po chwili ciszy: Hahaha! Tato, niezły dowcip.

Doug podszedł do dzieci, i tym razem usiadł na poduszce.

Doug: Dolly, ja mówię poważnie. Widzisz, z początku nie chciałem pracować jako strażak, a raczej nie skupiałem się na tym. Odkąd pamiętam, marzyłem, żeby zostać naukowcem, i odkrywać niesamowite rzeczy. Dlatego od najmłodszych lat uczyłem się, czego tylko mogłem. Robiłem to, żeby znaleźć tę naukę, której bym się poświęcił przez resztę życia. Znalazłem tę naukę. Biologię, a dokładniej genetykę. Kiedy już znalazłem tę naukę, skupiłem się na niej. Tak dobrze mi szło, że kiedy ukończyłem uniwersytet Harvardzki, dostałem posadę jako naukowiec rządowy. W skrócie udało mi się. Moje marzenie się spełniło. Jednak gdzieś po drodze straciłem siebie. Nie wiem kiedy to się wydarzyło w szkole, czy później. Pamiętam tyle, że jako szczeniak cieszyłem się z najmniejszej rzeczy. Kiedy pracowałem jako naukowiec, byłem już zimny jak lód. Całkiem szybko zyskałem posłuch wśród współpracowników i szybko dostałem własny oddział, w którym miałem pracować właśnie nad psem, który byłby idealnym żołnierzem. Szybko myśli, szybko się porusza, potrafi unieszkodliwić wroga w ułamku sekundy. Innymi słowy, pracowałem nad tobą Dolly. Udało mi się. Jednak ludzie, którzy chcieli efektu, nie byli za delikatni. Możesz tego nie pamiętać, bo nie miałaś jeszcze nawet roku, ale oni już chcieli cię trenować na zabójcę. Byłem wtedy zimny wobec innych zwierząt, ale nie chciałem widzieć krzywdy, która się dzieje innemu psu. Powiedziałem im, że ja zajmę się trenowaniem ciebie. Zgodzili się na okres próbny, przez 2 lata. Jeśli pokażę wyniki, pozwolą mi się tobą zająć do końca. Kto by pomyślał, że opieka nad dzieckiem roztopi serce zgorzkniałego naukowca. Przez owe dwa lata, opiekowałem się tobą jak własną córką. Tak się do ciebie przywiązałem, że jak chcieli mi cię zabrać, to powiedziałem, że odchodzę, a ciebie zabieram ze sobą, bo ja cię stworzyłem. Na szczęście miałem na koncie dość dużo pieniędzy, żeby zapewnić dziesięciu psom życie w luksusach do końca życia... Albo zwykłe życie dla stu i jednemu psu. Musimy jednak z matką pracować, żeby zapłacić za ewentualne dodatkowe wydatki, które z jakiegoś powodu się nie kończą.

Doug popatrzył się na rodzeństwo z oczywistym znaczeniem.

Dylan i Dolly: Heh...

Doug: W każdym razie sprawiłaś, że uznałem, że nie chcę takiego życia, bez żadnych uczuć. Przez kilka lat żyliśmy w Nowym Yorku, jednak chciałem się przeprowadzić, bo właśnie w tym mieście pracowałem. Przeprowadziliśmy się do Londynu, nigdy nie chciałem jechać w konkretne miejsce, ale wydawało mi się, że tam będzie spokojnie. Tam właśnie spotkałem waszą matkę. Zakochałem się w niej, jak tylko ją zobaczyłem. Pobraliśmy się, ale co się stało dalej, to chyba pamiętacie.

Dolly: Ale w takim razie, co z mamą?

Doug: Wymyśliłem ją, żebyś się nie pytała o swoje pochodzenie.

Dolly: Czemu Camilla pojawiła się dopiero niedawno?

Doug: Jak musiałaś poczekać na swoje zęby, tak Camilla musiała się dopiero rozwinąć, a to miało nastąpić kiedy będziesz miała 16 lat.

Dolly: To by wyjaśniało trochę. Pierwszy sen wydarzył się w nocy przed moimi urodzinami.

Doug: Wszystko w porządku Dolly?

Dolly: ...

Doug: Dolly?

Dolly: ...

Dylan szturchnął Dolly w ramię.

Dolly: Tak, wszystko gra tato. Tylko ta bomba jest trochę większa, niż sądziłam. Muszę trochę pomyśleć, zanim będę wiedziała co o tym sądzić. Jest coś jeszcze, o czym powinieneś powiedzieć o moim pochodzeniu? Coś, co jeszcze bardziej utwierdzi mnie w przekonaniu, ŻE CAŁE MOJE ŻYCIE TO KŁAMSTWO?!

Głos Dolly się załamał, a ostatnie słowa wykrzyczała tak głośno, że Dylan i Doug zakryli sobie uszy. Po czym Dolly wybiegła z pokoju.

Dylan: Ja... pójdę po nią.

Następnie Dylan wybiegł za siostrą, zostawiając Douga samego w pokoju.

Doug: Właśnie takiej reakcji się obawiałem. 

Po czym on też wyszedł, jednak po to, żeby zająć się domem. Nie poszedł za Dolly, bo wiedział, że nie będzie chciała go słuchać.


UWAGA

Projekt zarzucony, jeśli ktoś chce kontynuować historię, droga wolna, ale mam jeden warunek.

Nie uśmiercać nikogo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 29, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ulica Dalmatyńczyków 101Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz