Równo o szóstej pięćdziesiąt zadzwonił budzik. Wraz z dźwiękiem Tom przewrócił się na drugi bok, by włączyć kolejną drzemkę. Zawsze wykorzystywał te dodatkowe pięć minut snu możliwie jak najlepiej, ale tego poranka jakoś nie potrafił. Okropnie się wiercił i nie mógł znaleźć chwili spokoju na niezbędną drzemkę. Po prostu leżał i bezsensownie wpatrywał się w sufit, jakby to miało mu w jakiś sposób pomóc. Finalnie, gdy ponownie usłyszał kiczowatą melodyjkę, której nigdy nie chciało mu się zmienić, westchnął ciężko i zwlókł się z łóżka.
Zachowywał się tak, jakby to był każdy zwyczajny poniedziałek w jego życiu. Jak co rano poszedł wziąć prysznic, jak co rano wypił szklankę wody, jak co rano ubrał się i jak co rano spakował do torby najpotrzebniejsze papiery i aktualny projekt wraz z laptopem. I choć wszystko, nawet zwykła kartka z kalendarza, sugerowało mu kolejny ponury dzień, to Tom doskonale wiedział, że czeka go najważniejszy poniedziałek w jego życiu.
Wyszedł z domu kwadrans przed ósmą, tak żeby po załatwieniu paru innych spraw znaleźć się w kawiarni gdzieś wpół do dziewiątej — tak jak w każdy poniedziałek. Nie miał zamiaru rezygnować ze swojej ulubionej kawy. Poza tym i tak musiał zobaczyć się z Aną, choć nie miał pojęcia, czy dziewczyna w ogóle zjawi się w pracy. Wieczorem dzwonił do niej kilka razy, ale Ana nie odbierała. Zrzucił to na za późną godzinę i ogólne zmęczenie dziewczyny, ale zdziwiło go, że nie odpisała nawet na jedną z jego wiadomości. Spodziewał się odczytać odpowiedź dzisiaj rano, ale nic takiego się nie stało. Pozostało mu liczyć, że spotka blondynkę w kawiarni.
Dlatego też tak bardzo ucieszył się, kiedy wychodząc zza rogu, zobaczył Anę stojącą w drzwiach lokalu. Wyglądała inaczej, ale to on zwyczajnie nie mógł przyzwyczaić się do rozpuszczonych włosów i bardziej ponurego wyglądu dziewczyny. Po prostu nic z tego, co widział, nie pasowało mu do osobliwego charakteru Any i nigdy nie sądził, że mógłby zatęsknić za natrętną i bezpośrednią wersją dziewczyny.
Przyspieszył kroku i złapał Anę dokładnie wtedy, gdy zmierzała w stronę ulicy. Od razu go zauważyła i posłała mu blady uśmiech. Spodziewała się zobaczyć tu Toma, a jednak jego obecność wcale nie ułatwiła jej tego poranka.
— Hej, jak dobrze, że na ciebie wpadłem.
— Cześć. — Kiwnęła głową na powitanie, bo miała zajęte ręce. — Wybacz, że wczoraj nie odpowiadałam. Miałam tyle na głowie.
Poczuła potrzebę wytłumaczenia się z ignorowania telefonów Toma wczorajszego wieczoru. Oczywiście podała jakiś błahy powód, a nie ten prawdziwy, bo bała się przyznać, że specjalnie go unikała. Chciała sobie wszystko przemyśleć, a rozmowa z Tomem bez ułożonego planu nie wydawała jej się dobrą opcją. Potrzebowała chwili z samą sobą i odcięła się od wszystkich zewnętrznych bodźców. Nawet Meg nie udało się do niej dodzwonić, a próbowała zdecydowanie więcej razy niż Tom.
Chłopak odetchnął z ulgą, słysząc tłumaczenia Any. Oczywiście przeczuwał, że dziewczyna nie była z nim do końca szczera, ale zdecydował się uwierzyć w jej słowa — tak było zdecydowanie prościej. Dlatego też przemilczał tę sprawę i poświęcił chwilę na zupełnie inny, ale bardzo wyraźny szczegół — ubiór dziewczyny. Ana nie nosiła już kawiarnianego fartuszka — ten idealnie złożony leżał na górze trzymanego przez nią tekturowego pudełka.
— Po co to pudło? Pakujesz się? — zaniepokoił się.
Ana spuściła na chwilę wzrok, ale po chwili ponownie posłała mu ponure spojrzenie. Tomowi należały się wyjaśnienia i nieważne, jak bardzo bała się tej rozmowy, to nie mogła od niej uciec. Dlatego też zaczęła powoli, odpowiadając prosto na zadane pytanie.
CZYTASZ
Until You Know Me
RomanceDla niej siedem dni to za mało. Dla niego siedem dni to za dużo. Historia jednego tygodnia, dwóch osób, kawy, kaktusów i goździków. ☕️☕️☕️ Publikowane: 19.04.2020 - 09.09.2020