② 𝒯𝓊𝑒𝓈𝒹𝒶𝓎

661 86 113
                                    

Meg machnęła ręką tuż przed twarzą blondynki, próbując przywrócić ją do grona żywych i świadomych. Ana mrugnęła dwa razy, aż w końcu zorientowała się, że mówiła do niej jej przyjaciółka, a zarazem i współpracowniczka. Pokręciła głową, wreszcie budząc się z nieokreślonego transu, i spojrzała zawstydzona na brunetkę.

— Wybacz. Zamyślam się.

Meg westchnęła, słysząc tak głupi argument, i zabrała się za kompletowanie zamówienia, które należało do Any, ale przez jej nieokreślony stan nie zostało jeszcze zrobione. Nigdy nie lubiła nadgodzin, ale przy blondynce nauczyła się robić te kilka zamówień więcej; w końcu bujała w obłokach średnio kilka razy dziennie.

— To widzę — mruknęła Meg. — I nawet wiem, co jest tego powodem. A raczej kto.

Ana zarumieniła się.

— Hej, minęło już piętnaście minut zmiany, a ja jeszcze nie usłyszałam żadnych detali z wczoraj. — Meg szturchnęła blondynkę w ramię. — Powiesz mi coś o tajemniczym poniedziałkowym kliencie, czy mam sobie wszystko wyczytać z twoich rozmarzonych oczu, co?

Ana wreszcie odpuściła. Nie miała wyboru i musiała opowiedzieć przyjaciółce dosłownie wszystko z wczorajszego spotkania — na tym polegała ich przyjaźń. Zresztą i tak musiałaby się jej zwierzyć. Długo nie wytrzymałaby bez rozmowy. Chciała zacząć od razu, ale przerwał jej klient, który właśnie stanął za ladą. Blondynka szybko posłała znaczące spojrzenie swojej współpracowniczce, sugerujące, że wrócą do tematu, gdy tylko uporają się z następnymi zamówieniami.

Meg ciężko westchnęła i zabrała się do pracy; w końcu im wcześniej spełni kawowe zachcianki klientów, tym szybciej spełni swoją zachciankę i usłyszy pełną historię. W niemal ekspresowym tempie uwinęła się z większością zamówień, choć mogła przysiąc, że Ana lekko ociągała się z robotą. Meg postanowiła to zignorować i przygotowała sobie białą herbatę — od rana marzyła, by napić się czegoś ciepłego, ale nie znalazła na to chwili. Dlatego też gdy skończyły się wszystkie karteczki z zamówieniami, wzięła kubek do ręki i oparła się o blat. Uniosła brew do góry, sugerując, że jest więcej niż ciekawa tego, co Ana miała jej do powiedzenia.

Blondynka sama zalała swoją herbatę, ale nie spieszyła się. Głównie to bała się reakcji dziewczyny. Meg potrafiła być bardzo krytyczna i Ana wiedziała, że w przypadku Toma jej przyjaciółka najprawdopodobniej postąpi tak samo jak zawsze. Była świadoma, że chłopak z opisu w ogóle nie przypasuje drugiej z kelnerek do gustu i przeczuwała, że gdyby jednak wygrała zakład, to Meg z Tomem wcale nie zostaliby najlepszymi przyjaciółmi.

Musiała jednak spróbować przedstawić chłopaka w dobrym świetle i choć sama nie znała go za dobrze, zaczęła, w jej mniemaniu, od jego zalet.

— Ma na imię Tom i jest architektem. — Uznała, że tyle wystarczy jako wprowadzenie.

Meg zmrużyła swoje czarne oczy, przyswajając jak dla niej dość niespójne informacje. Wzięła łyk herbaty i zamieniła się w profesjonalnego policjanta.

— Nie wygląda na architekta — przyznała. — Wydaje się być zbyt... roztrzepany na taką pracę.

Znała chłopaka jedynie z widzenia i tylko na takiej podstawie mogła go oceniać. Nie był to sprawiedliwy osąd, ale Meg powiedziała to, co Ana myślała, odkąd tylko dowiedziała się o jego profesji. Rozumiała jednak, skąd jej przyjaciółka mogła wziąć takie założenie. Tom nie wyglądał przesadnie elegancko, a i jego postawa nie wskazywała na człowieka sukcesu. Teraz jak o tym pomyślała, to mogła jednak sprawdzić ten dyplom, gdy jej to proponował.

— A co projektuje? — dociekała dalej Meg i dopiero po tym pytaniu Ana uświadomiła sobie, że w zasadzie to nie miała pojęcia, co projektował Tom. A przecież było tyle możliwości. Zrobiło jej się głupio, że nie pomyślała o tym wcześniej. Gdyby znała odpowiedź, nie musiałaby przyznawać się teraz przed brunetką:

Until You Know MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz