I

536 45 27
                                    

Czuje, że zaczyna opadać z sił.

Jego ciało pokrywa cienka warstwa potu, a stopy z każdym kolejnym krokiem utykają w błocie. Jakieś niewidzialne dłonie dosłownie wyrywają płuca z jego klatki piersiowej. Chce to skończyć, jakkolwiek, byle tylko móc się zatrzymać. Niestety, ilekroć podobna myśl pojawia się w jego głowie, zaraz po tym zjawia się kolejna: nie wolno ci się zatrzymać.

Zdaje sobie sprawę z tego, że musi uciekać. Nie wie przed czym, ale instynkt podpowiada mu, że musi, bez względu na wszystko. Nie wolno mu poddać się w tym momencie, ponieważ to będzie oznaczało koniec, lecz nie taki, którego pragnie.

To będzie jak początek piekła; urządzi ci piekło na ziemi - myśl pojawia się w jego głowie. Jest nagła i niespodziewana, jedynie wywołuje większy strach, ale przy tym determinację. Mimo że oddech zaczyna boleć, gardło jest ściśnięte, a przed oczami malują się mroczki.

Nie może się zatrzymać.

Nie może się zatrzymać.

Nie może się zatrzymać...

Nie chce się zatrzymać, lecz jego powieki stają się ciężkie, aż w końcu zaczynają opadać. Zmęczone ciało upada na chłodny grunt i czuje trawę mokrą od deszczu tuż pod swoim rozgrzanym policzkiem. Próbuje rozchylić usta, kiedy ostatkami sił udaje mu się unieść powiekę, lecz wydaje się, że na wszystko jest już za późno.

Odpływa.

Oddychaj, oddychaj, oddychaj...

Powtarza te słowa jak modlitwę, kiedy tylko gwałtownie podnosi się z miejsca i wszystko nagle zaczyna osaczać go zbyt bardzo. Nagle przestrzeń, w której się znajdował znika, a on znajduje się w miejscu, w którym zasnął - we własnym pokoju.

Opada bezwładnie na poduszkę, przymyka swoje powieki, a jego klatka piersiowa unosi się w szybkim tempie jeszcze przez moment. Mimo wszystko, teraz już jest dobrze.

Teraz już jest w porządku, to był tylko kolejny zły sen.

W pomieszczeniu zaczyna robić się widno i Harry doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że teraz już nie zdoła zasnąć. Nie wie, co takiego musiałby zrobić, aby sobie pomóc. Zwłaszcza po koszmarze, który pojawia się w jego głowie kolejną noc z rzędu. Nienawidzi tego, że własny umysł zaczyna płatać mu figle.

Po serii przewracania się z boku na bok przez ostatnie piętnaście minut, postanawia podnieść się z łóżka szybciej. Natychmiast idzie pod prysznic z nadzieją na to, że tym razem jakimś niesamowitym cudem uda mu się zmyć z siebie wspomnienia tej nocy. Jak to mówią, nadzieja matką głupich. Ilekroć przypomina sobie obraz przestrzeni, w której był zmuszony uciekać, żołądek podchodzi mu do gardła. Odczuwa nieuzasadniony strach, a myśl o tym, że ktoś go obserwuje, nie odpuszcza ani na jeden krok.

To już brzmi jak jakaś choroba, mówi sobie. Dlatego też kolejny raz postanawia to przemilczeć.

}°{

Jeśli miłość miałaby jakieś znaczenie w tym świecie, jego serce nie rozdzierałoby się na miliony kawałków, ilekroć myśli podążają w niewłaściwym kierunku. Mówią, że miłość to ratunek, lek, jak i ulga tego świata, nawet jeśli momentami bywa największym utrapieniem. Dla niej warto się poświęcać oraz pozwolić poświęcić, gdyż to ona jest początkiem wszystkiego, co ma na tym świecie znaczenie.

Śmie twierdzić, iż jest to stekiem kłamstw, które ktoś wypisał kiedyś z niewiadomych powodów. Być może miało to na celu ogłupienie reszty. Może rzucanie kłamstewkami na prawo i lewo stało się pewnego rodzaju zabawą. Przecież nie ma na tym świecie niczego piękniejszego od oczu pełnych nadziei, które setki sekund później wypełniają łzy, gdyż zawód pojawiający się w sercu staje się niemożliwy do zniesienia.

Only angel | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz