III

278 29 43
                                    

— Zdradź mi swój największy sekret. Zbrodnię, którą nieustannie popełniasz we własnej głowie. Zdradź mi pragnienia i słabości. Powiedz mi o wszystkim. Powiedz o tym, co wiesz od niego...

Głos w jego głowie pobrzmiewa głośniej i głośniej, lecz nie to jest jego największym problemem.

Harry upada na kolana, kiedy czuje chłodne szpony zaciskające się na jego szyi. Chciałby zatrzymać czas w jednym miejscu, ponieważ każda kolejna sekunda jest związana z coraz mniejszą ilością powietrza, które pozostaje w jego płucach.

— Powiedz mi — słyszy znowu, ale tym razem słowom towarzyszy szyderczy śmiech.

„Pozwól mi oddychać", chce wydusić z siebie choćby i resztkami sił, lecz okazuje się być to niemożliwe. Wkrótce jego ciało opada bezwładnie na ziemię, a przed oczami panuje tak dobrze znana mu już ciemność. Jednakże tym razem koniec nie przychodzi tak łatwo. Wszystko w nim drży; każdy najmniejszy kawałeczek jego ciała pierwszy raz zdaje się błagać o to, żeby wszystko skończyło się jak najszybciej.

Z tym, że utknął. I choć leży na chłodnym gruncie, to czuje, jakby spadał.

Upadek trwa całą wieczność, a ta ma swój koniec dopiero w momencie, w którym jego powieki unoszą się i pozwalają, aby światło nowego dnia mogło oddzielić od siebie sen i rzeczywistość.

}°{

W szkole zaczyna się prawdziwe szaleństwo wraz z nadejściem następnego tygodnia.

Żadną tajemnicą nie jest to, że mało kto nie jest podekscytowany na myśl o nadchodzącej imprezie Halloweenowej. Szkoła wręcz pęka w szwach z powodu całego zamieszania związanego z tematem. Mogłoby się wręcz zdawać, że rozmowy toczące się pomiędzy ludźmi to tylko i wyłącznie plany związane z wydarzeniem. Wszystko owiane jest tajemnicą związaną z kreacjami, które już wkrótce zachwycą wszystkich. W powietrzu wisi coś naprawdę wielkiego i nie trzeba być dobrze poinformowanym, aby wiedzieć. Pewne rzeczy są zwyczajnie niemożliwe do przeoczenia.

Są takie momenty w życiu, kiedy Harry oddałby wszystko za wyłączenie własnych uszu. Mogłoby się wydawać, że w ostatnim czasie stał się perfekcjonistą w całym tym wyłączaniu się na otaczający go świat. Problemem jest to, że robi to całkiem nieświadomie w tych najmniej odpowiednich sytuacjach. Dziś natomiast byłoby doskonale, gdyby tylko udało mu się stłumić jakkolwiek trajkot starych dobrych koleżanek, z którymi zmuszony jest spędzać połowę dnia. Czeka na dzwonek na lekcję, przeklinając siebie w głowie za brak słuchawek w kieszeni. Musiał zostawić je na łóżku.

— Masz już kostium? Podobno Emily będzie wampirem, więc ty nie powinnaś się w to pakować...

— Hej, jak myślicie, w co przebierze się Jackson? Może powinnam zrobić małe śledztwo i nieco się dopasować?

— Świrusko, to będzie tak oczywiste!

— Oczywiste czy nie, z pewnością zwróci jego uwagę!

Harry wzdycha, nie potrafiąc znieść tego dłużej. Okazuje się, że szczęście innych kłuje go w oczy w ostatnim czasie i to zdecydowanie nie jest coś, na co może poradzić cokolwiek. Jest rozdrażniony po tym, jak pierwszy raz od długiego, bardzo spokojnego tygodnia obudził go kolejny koszmar. Wciąż odczuwa ból we własnych płucach, ilekroć przypomina sobie o nim. Postanawia przewietrzyć się jeszcze przed rozpoczęciem zajęć, więc gwałtownie odwraca się z zamiarem wyjścia. Niemalże dławi się własnym oddechem, kiedy jego stopy potykają się od siebie przez zbyt małą przestrzeń, a on sam wpada na nikogo innego, ale samego Louisa Tomlinsona.

Szatyn, który naciąga czarne rękawy bluzy aż po same palce, trzyma ramiona zdezorientowanego loczka. Bez choćby krzty zawahania, przygląda się bezwstydnie w jego zielone, z pewnością zszokowane oczy i uśmiecha się cwaniacko. Uśmiecha się tak, jakby przyłapał na głupiej pomyłce małego chłopca, którego wcześniej starano się odwieść od popełnienia błędu.

Only angel | larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz