~8~

357 10 0
                                    

     Szanowny Panie Boże,

     Dziś mam już skończone sześćdziesiąt lat i płacę rachunek za wczorajsze ekscesy. Nie jestem w najlepszej formie.
     Z przyjemnością wróciłem do domu, do szpitala. Tak to już jest z człowiekiem, że na starość nie za bardzo lubi podróżować. W każdym razie ja już nie mam ochoty nigdzie się stąd ruszać.
     Nie powiedziałem Ci w moim wczorajszym liście, że u cioci Róży na półce przy schodach stoi figurka Peggy Blue. Przysięgam Ci. Dokładnie taka sama, z gipsu, z tą samą słodką twarzyczką i tym samym błękitem na ubraniu i skórze. Ciocia Róża twierdzi, że to Maryja, Twoja matka, z tego, co zrozumiałem, rodzinna pamiątka. Zgodziła się mi ją dać. Postawiłem ją na stoliku przy łóżku. I tak pewnego dnia wróci do rodziny cioci Róży, ponieważ ją adoptowałem.
     Peggy Blue czuje się lepiej. Przyjechała mnie odwiedzić na wózku. Nie rozpoznała się w figurce, ale spędziliśmy razem miłe chwile. Słuchaliśmy Dziadka do orzechów, trzymając się za ręce, i przypomniały nam się dawne czasy.
     Nie będę Ci już długo opowiadał, bo pióro zrobiło się jakieś ciężkie.Wszyscy są tutaj chorzy, nawet doktor Dusseldorf, od tych wszystkich czekoladek, gęsich wątróbek, kasztanów w cukrze i szampana, które rodzice masowo dawali lekarzom i personelowi. Bardzo bym chciał, żebyś mnie odwiedził.
     Całusy, do jutra, Oskar.

Oskar i pani Róża ~ Éric-Emmanuel SchmittOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz