Rozdział 37

2.1K 62 65
                                    


*Sonia*

— Przecież widzę jak na ciebie działam. — możesz przestać?

— Mów tak dalej, aż w końcu w to uwierzysz.

— Jedyną osobą, która ma w to uwierzyć jesteś ty. — wskazał na mnie palcem.

— Zabawne. — kończyłam makijaż.

— Od kiedy ty się malujesz?

— Już dawno, bardzo dawno jakiś tydzień temu zaczęłam? Jakoś tak. — wzruszyłam ramionami.

— Nie powinnaś. Dużo ładniej ci bez. — położył głowę na mojej głowie i oplótł ręce wokół mojej szyi.

— Tak uważasz? — pokiwał twierdząco głową. — Może rozważę tą myśl, ale na razie pójdę w makeup'ie. — nie chętnie pokiwał głową.

Wstałam od białej toaletki i razem z brunetem udaliśmy się do samochodu Michała. Miałam dziś kupić nowy samochód. Szłam cała w skowronkach.

— Ile on kosztuje? — wyrwał mnie z zamyśleń.

— Jeżeli się uda to za 600 tysięcy już go kupię, ale biorę więcej pieniędzy, żeby jak coś i tak go kupić. Marzę o nim od dawna, wszystko jest z pieniędzy rodziców i z tego co zaoszczędziłam. — odpowiedziałam.

— Jesteś w chuj bogata. — stwierdził.

— Wiem, ale jak zostanie mi pieniędzy, to już pomyślałam na co wydam resztę pieniędzy.

— Na co?

— Na nowy dom i na jakąś akcję charytatywną. — Powiedziałam.

— Jesteś za dobrym człowiekiem. — zaśmiałam się.

— Ta ja dobrym człowiekiem. — powiedziełam ironicznie.

— No tak. Gotowa? — spytał po założeniu butów.

— Tak, tylko czekaj sprawdzę, czy wszytko mam. — zajrzałam do torebki. — Ymm... Klucze... Pieniądze... Telefon... Tak jestem gotowa. — wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi i udaliśmy się do samochodu bruneta.

Po chwili jazdy w ciszy, poczułam aromat tytoniu. Brunet zapalił używkę i razem z dymem papierosowym jechaliśmy do salonu samochodów.

Po kolejnych minutach przejechanych w ciszy, brunet zaczął mówić pomiędzy zaciąganiem się używką.

— Już nie długo koniec wspólnych lekcji. Jak się z tym czujesz? - zapytał.

— Super. Nie no żartuje, będzie mi tego brakować. — lekko się uśmiechnął.

— To co z tym wspólnym mieszkaniem? — patrzył na drogę.

— Jeszcze się nie zastanawiałam nad tym. — kłamałam.

— Wiesz, dziś w nocy rozmyślałem nad przebiegiem naszej przyjaźni. Najpierw źle, potem miło, znowu źle, a teraz? — przerwał swój nie codzienny monolog. Czułam, że świat w tym momencie kręci się tylko i wyłącznie wokół nas. W tym momencie nie obchodzi mnie to, że jadę po samochód moich marzeń, a to co na mój temat powie mój najlepszy przyjaciel. Patrzyłam jak układa sobie  w głowie to co chce powiedzieć i nie chciałam mu przerwać. W każdej przyjaźni, bywają gorsze, lepsze i te niezrozumiałe momenty. Te momenty, że wiesz że jesteście dla siebie najważniejsi i wskoczycie za swojego przyjaciela w ogień. Te momenty, które przyprawiają o łzy smutku i szczęścia. Te momenty w których sikacie ze śmiechu i te momenty, w których nie odzywacie się do siebie przez miesiąc. Ten moment, w którym właśnie byłam to był moment, w którym nie wiedziałam nic. —A teraz? — wrócił do swojej poprzedniej wypowiedzi. — Czuję, że nasza przyjaźń idzie w stronę relacji Oliwii i Szczepana. Zaraz będziemy w sobie zakochani. — tu mnie trochę zaskoczył.

Daj sobie pomóc... // MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz