Płynę pod prąd na rozbujanej łodzi
coś mi życie nie podchodzi,
szatan za nos mnie wodzi.Jestem zmęczony i trzęsą mi się ręce.
Pytam panią - mogę wyjść?
Upadam w łazience.Ile łez wylejecie i tak nie odczuje żalu.
Nie mam siły na współczuje,
zataczam się pomału.Jestem wrakiem dryfującym
po morzu zawiści,nienawidzę ludzi - życzę wszystkim by zawiśli.
Opadam bezwładnie
w czeluście zatracenia,czasem nie jest pewny swojego istnienia.
Jestem pełen złych emocji i
nie widzę na to rady,co mi po Twojej miłości, gdy nie akceptujesz wady?
Mogę zabrzmieć źle,
cynicznie i komicznie,ale z tobą u boku
nigdy nie jest sympatycznie.To był koniec,
przypadkiem rozbiłem lustro.Krew na dłoniach,
a w moim sercu pusto.