~Chapter eight~

773 34 74
                                    


Dopiero poprawiając go zdałam sobie sprawę jak bardzo możecie mnie chcieć zabić po przeczytaniu tego rozdziału, więc zapewne publikując go jestem już w Kanadzie z państwem Evans, więc ha frajerzy z was. Nie znajdziecie mnie na tym zadupiu. Miłego czytania!


~♡~

Dochodziła godzina druga w nocy, gdy Charlotte bezszelestnie wślizgnęła się do swojego pokoju. Głośno wypuściła powietrze z ust po zamknięciu drzwi, które delikatnie zaskrzypiały w trakcie wykonywania czynności. W pokoju panował półmrok, a jedynym światłem znajdującym się w pomieszczeniu było odbicie księżyca znajdującego się na całkowicie oświetlonym obszarze zwróconym do Ziemi. Panienka Page nie wiedziała, że była obserwowana przez czekoladowe tęczówki w pełni przyzwyczajone do półmroku.

Niczego nieświadoma powolnym krokiem podeszła do włącznika światła w międzyczasie zdejmując z siebie krótką, kremową bluzę i tym samym zostając tylko w idealnie upiętych czarnych jeansach i staniku tego samego koloru. Ostatnim czego się dzisiaj spodziewała to zobaczenie Henryka Hart'a siedzącego w jej pokoju na jej łóżku i to o drugiej w nocy.

Niekontrolowanie wydobyła z siebie przestraszony okrzyk, który sekundę później zdusiła dłonią. W końcu nie chciała nikogo obudzić.

— Co ty tu robisz? — wysyczała czując narastającą wściekłość. Nie lubiła, gdy ktoś narusza jej prywatność.

— Chciałem porozmawiać — oznajmił z lekko zachrypniętym głosem.

Całym sobą próbował nie zjeżdżać wzrokiem niżej niż na wysokość oczu dziewczyny, ale w pewnym momencie zwyczajnie nie wytrzymał i obdarzył roznegliżowaną skórę znaczącym spojrzeniem. Był tylko facetem, a przed nim stała półnaga rówieśniczka, która nawiasem mówiąc nie była obca jemu sercu. Wyłącznie głupiec by nie skorzystał.

Charlotte impulsywnie zakryła chudymi rękami swoje piersi i głośno prychnęła. Starała się jak najbardziej ukrywać fakt, że została zawstydzona samym spojrzeniem i to przez osobę, którą zdawała się znać na wylot.

— Nie mogłeś poczekać do poniedziałku? Zobaczylibyśmy się i w szkole i w pracy — przypomniała oschle zmierzając w stronę szuflady z t-shirtami. — Z resztą nie ważne. O czym chciałeś porozmawiać? — zapytała będąc przygotowana na najgorsze.

Hart zmarszczył brwi nie rozumiejąc dlaczego dziewczyna jest w stosunku do niego taka opryskliwa. Sam jej ton znacząco go zniechęcał, ale gdyby odpuścił to na marne czekałby na nią dwanaście godzin, a chciał mieć już rozmowę za sobą. Nie będzie potrafił spokojnie spać wiedząc, że jego przyjaciółka żyje w niewiedzy.

Chyba, że wie o nowym zawodzie swojego ojca. Tego nie zdążył przemyśleć.

— Gdzie byłaś przez tyle godzin? — zapytał zaniepokojony chcąc zaspokoić swoją ciekawość.

— Byłam na spacerze — wyznała zgodnie z prawdą. Przynajmniej jakąś jej cząstką.

— Tak długo? — dopytywał nieufnie.

— Tak, tak długo — wywróciła zirytowana oczami. — Jeśli przyszedłeś tu tylko po to, aby węszyć to proszę wyjdź stąd — ruchem dłoni wskazała na drzwi.

Chłopak podrapał się ze zdenerwowaniem po głowie i przełknął głośno ślinę, która przez chwilę stanęła mu w gardle. Doszedł do momentu, w którym nie wiedział nawet jak zacząć i przede wszystkim od czego.

Sparkling eyes |Chenry| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz