~Chapter two~

938 53 121
                                    

Wszelkie informacje o rodzinie Charlotte zostały wymyślone przeze mnie.

~♡~

Powiadają, że nie można nikogo zmusić do miłości. Prawdziwa miłość jest unikalnym uczuciem pod wieloma względami. Trzeba na nią najpierw zasłużyć, a dopiero potem cierpliwie wyczekiwać tych piękny dwóch słów, które sprawiają, że ludzie stają się lepsi.

Jednak można podjąć się wyzwania, aby rozkochać w sobie drugiego człowieka. Trudna i czasochłonna praca, która nie zawsze kończy się tak jak z zaplanowanym rezultatem. 

Charlotte Page postanowiła dać początek czemuś, co jeszcze kilka dni temu było dla niej zwykłym absurdem. Wiedziała, że szanse na zdobycie serca Henryka są marne i mało opłacalne, ale cóż szkodzi spróbować? Obawiała się jednak, że jeden źle wykonany ruch może sprawić, że przekreśli całkowicie to co budowali przez tyle czasu. Albowiem mowa o długoletniej przyjaźni. 

Można powiedzieć, że tok myślenia dziewczyny zmienił się diametralnie po rozmowie z czternastolatką. Zaczęła dostrzegać poważne zmiany w swoim zachowaniu, których musiała się jak najprędzej pozbyć. Piper dała jej także wielką nadzieję na pomyślne wykonanie planu, który wspólnie ustaliły. Prawdą było jednak to, że miał zbyt wiele niedociągnięć, aby posiadać tą pewność powodzenia. 

— I kawa dla ciebie — Henryk, który dopiero wrócił z misji, podał ostatnią kawę zapakowaną na wynos dla brunetki. 

Dziewczyna z wdzięcznością przyjęła ciepły napój, który zaraz potem zaczęła powoli spożywać. Gdy Kapitan i Niebezpieczny ponownie wpakowali tego dnia jednego ze złoczyńców do więzienia, w trakcie powrotu dostali dość wulgarną prośbę od Piper o zakup kawy dla całej ekipy. Po kilkuminutowych narzekań wykonali prośbę, co jest skutkiem krótkiej przerwy wszystkich pracowników Ray'a. 

— To wy mi powinniście kawę kupować — uznał Manchester siedząc pomiędzy młodszymi przyjaciółmi. 

— Jeszcze czego — prychnęła Hart powodując, że Kapitan zrobił się czerwony ze złości. 

— Pokazać ci mój aparat z dość długim obiektywem? — zaproponował gotując się w środku ze złości.

— Spokój! — wkroczył Henryk, który miał dość kłótni na dzień dzisiejszy. 

— Dobra, dobra — Charlotte parsknęła śmiechem na słowa mężczyzny.

Tak jak sądziła, udało jej się zapanować nad swoim niekontrolowanym zachowaniem i brakiem snu. Uświadamiając sobie niektóre rzeczy jesteś w stanie je lepiej kontrolować, bądź znacznie zmienić. 

Chłopcy także zauważyli powrót zachowania przyjaciółki. Byli ciekaw powodu tej chwilowej, ale znacznej zmiany, lecz naradzając się poprzednio postanowili odpuścić i cieszyć się normalnością. Każdy może mieć gorsze dni i to jest zrozumiałe, więc nie powinno się ciągnąć tematu. 

Tamto popołudnie było jednym z tych przyjemniejszych. Szóstka przyjaciół zwyczajnie spędziła razem czas nie przejmując się obowiązkami, które każdy z nich miał. W tamtym momencie każdy z obecnych odczuwał radość, że posiada takich wspaniałych przyjaciół jak reszta.

Wszystko wydawało się być idealne dopóki Henryka telefon nie zabrzmiał charakterystycznego dla przychodzącej wiadomości dźwięku. Nikt oprócz właściciela telefonu i Charlotte nie zwrócił na to uwagi. Brunetka także by się tym nie przejęła, gdyby na twarzy blondynka nie pojawił się szeroki uśmiech.

Sparkling eyes |Chenry| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz