~Chapter one~

1.1K 65 86
                                    

~♡~

Zaskakujące jest to jak jedna rzecz, która całkowicie odbiegała od kontekstu mogła sprawić, że sposób myślenia danej osoby diametralnie się zmienił. W przypadku Charlotte tym kontekstem była przyjaźń z Henrykiem. Niegdyś nie przypuszczała, że przez zwykłą, chwilową bliskość, do której po tylu latach przyjaźni powinna przywyknąć przestanie spać, ponieważ za każdą próbą zamknięcia oczu widziała tę parę czekoladowych tęczówek, które ze spokojem się w nią wpatrywały.

Wmawiała sobie wyolbrzymienie, bądź pozwolenie, aby silniejsza emocja przerodziła się w złudne uczucie. Jednak prawdą było to, że nad uczuciami nie zapanujesz, choćbyś nie wiem jak próbował.

Charlotte Page uwielbiała mieć wszystko pod kontrolą, dlatego niewiedza i niepewność powoli doprowadzała ją do szału. Każdego dnia powtarzała sobie, że to nieporozumienie, które samo się w końcu rozwiąże. Nie zauważała jak z dnia na dzień stawała się coraz słabsza przez wyczerpujący mętlik w głowie.

Wszelkie żale i uczucia była zmuszona dusić w sobie. Przyjaźń z samymi chłopakami miała swoje wady. Wyjątkiem była Piper, z którą brunetka miała naprawdę dobry kontakt. Ale czyż nie byłoby to odrobinę upokarzające? Sama wizja przyznania się do swojej słabości była nie do pomyślenia.

Najsmutniejsze było to, że dla Henryka ruch Charlotte był zwykłym, miłym uczynkiem. Nic nie zmienił w jego życiu, bądź uczuciach. Jednak znał swoją najlepszą przyjaciółkę i od razu zauważył, że coś u niej nie gra. Nawet sam Ray Manchester, który jest jednym z największych egoistów ze Swellview, zdołał to zauważyć.

Każdy wiedział, że brunetka nie była sobą. Przez nieprzespane noce całkowicie odchodziło z niej życie. Zwyczajnie nie miała siły na głębsze przemyślenia lub prowadzenia zbędnych konwersacji.

— Idziemy na lody? — zapytał Hart, który na różnorodne sposoby próbował rozweselić przyjaciółkę.

Charlotte podniosła delikatnie głowę opartą o stół do góry i spojrzała na blondyna siedzącego naprzeciw. Przez chwilę oprócz zmęczenia nie poczuła nic, co dało jej nadzieję na koniec męczarni, ale jak tylko Henryk chciał ująć dłoń przyjaciółki w celu szczerej rozmowy, ponownie zalała ją fala ciepła w podbrzuszu.

— Nie dotykaj mnie! — spanikowana odskoczyła.

— Char, co się z tobą dzieje?

To było zrozumiałe, że Henryk się zamartwiał. Nie rozumiał jej zachowania i nagłego odizolowania się, ale mimo wszystko pragnął pomóc. Bolała go myśl, że dziewczyna może chcieć zakończyć ich przyjaźń, dlatego właśnie krok po kroku próbuje się od niego odsunąć.

— Po prostu mam zły dzień — założyła za ucho kilka dredów przyklejonych do jej policzka.

— Raczej tydzień — także wstał z kanapy. —  Martwimy się o ciebie. Proszę powiedz co się stało, a obiecuję, że ci pomogę i nie będziesz już sama z problemem, który na pewno istnieje.

Dziewczyna starała się kontrolować każde słowo i ruch wykonany w towarzystwie rówieśnika. Nie mogła pozwolić, aby dowiedział się z czym bije się w środku.

— Char...

Zaczęła zauważać większą ilość szczegółów w jego zachowaniu, bądź wyglądzie. Odpowiednim przykładem była mocno zaciśnięta szczęka, która mu towarzyszyła, gdy się skupiał i lekko przymknięte oczy.

— Wiesz co? Muszę się przewietrzyć! Wrócę i będzie jak po staremu — zapewniła sama w to zbytnio nie wierząc. 

— Idę z tobą — oznajmił. 

Sparkling eyes |Chenry| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz