41.

887 49 4
                                    

SUZANNE


Odkąd kupiłam samochód, byłam niezależna od Jasona, mimo że czasami lubiłam przyjechać do pracy autobusem i przejść się w stronę lotniska. Taki spacer dobrze mi robił, szczególnie gdy wracałam do domu na wieczór. Mój mąż oczywiście tego nie rozumiał, bo zawsze był wożony wszędzie samochodem. Nie musiał sobie radzić bez niego. Nie wiedział, jak to było żyć bez udogodnień, które zapewniały pieniądze.

Nie wracaliśmy z Reidem do tematu dziecka. Potrzebowałam trochę odpocząć od stresu, w którym żyłam przez ostatnie tygodnie. Nadal uprawialiśmy dużo seksu, ale starałam się skupiać na naszych potrzebach, co chyba mój mąż zauważył, ale nic nie powiedział. Znowu łatwo było zaciągnąć go do łóżka. Czasami był zaskoczony, gdy odmówiłam zbliżeń, bo w chwili starania się o dziecko moje samopoczucie zeszło na dalszy plan i bzykaliśmy się, nawet gdy nie bardzo miałam na to ochotę.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, gdy podeszłam bliżej do miejsca, z którego dochodziły ciche dźwięki. W pierwszej chwili myślałam, że to małe zagubione kotki i uznałam, że może fajnie będzie zabrać jednego do domu. Jednak tego, co zobaczyłam, w ogóle się nie spodziewałam. Nerwowo rozejrzałam się dookoła. Dziecko leżało w krzakach niedaleko lotniska, od strony, którą zawsze wracałam. Niemożliwe, że nikt nie słyszał jego płaczu wcześniej. W dzień na pewno był tutaj duży tłok. Teraz było ciemno i w okolicy nie widziałam nikogo. Dziecko miało zamknięte oczka, ale poruszało się nerwowo i popłakiwało, co jakiś czas. Owinięte było w kocyk, a oprócz tego obok nie zauważyłam ani jednej rzeczy, która mogłaby do niego należeć. Niewiele myśląc, zabrałam maleństwo ze sobą. Nie mogłam go tutaj zostawić. Nie przeżyłoby nocy, a nie sądziłam, żeby ktokolwiek jeszcze je dostrzegł. Powinnam zawiadomić policję, ale myśl, że dziecko mogłoby być moje, sprawiła, że postanowiłam zabrać je ze sobą. Jeśli się postaramy, zostanie z nami. Mieliśmy pieniądze, a przecież wiele można było dzięki nim załatwić.

Jason był zdziwiony moim znaleziskiem. Myślał, że oszalałam. Sama przez chwilę tak myślałam. Odłożyłam dziecko na kanapę i opowiedziałam mężowi dokładnie, jak trafiłam na maleństwo w krzakach. Byłam pewna, że nikt nie zauważył nawet, jak wyjęłam je z krzaków. Na przystanku też nikogo nie zainteresowało, że byłam późnym wieczorem sama z dzieckiem, które płakało. W sklepie niedaleko przystanku kupiłam kilka potrzebnych rzeczy. Zmieniłam małej pampersa i oczyściłam jej buźkę i rączki chusteczką nawilżaną. Na szczęście w kocyku znalazłam smoczek, który musiał jej wystarczyć, zanim dotarłyśmy do domu. Kupiłam też mleko, ale nie miałam żadnej butelki, żeby nakarmić dziecko. Liczyłam, że znajdę coś w domu, bo maleństwo na pewno było głodne. Nie wiedziałam, ile godzin leżało w krzakach.

– Musimy to zgłosić na policję. - Podszedł do mnie, łapiąc za ramiona. – Powinnaś od razu do mnie zadzwonić.

– Jason, co się z nią stanie? - Spojrzałam na dziewczynkę śpiącą na naszej kanapie.

Była śliczna i taka maleńka. Jej brudny kocyk leżał na podłodze. Nie mogłam pozwolić, że dłużej była nim otulona. Na razie przykryłam ją narzutą z sofy. Dlaczego ktoś ją porzucił? Przecież kobieta mogła zostawić ją w szpitalu, skoro nie chciała dziecka. Tam przynajmniej odpowiednio by się nim zajęli. Przecież to maleństwo mogło umrzeć. Nikt mógł jej nie znaleźć. Cieszyłam się, że ją znalazłam.

– Zabiorą ją do domu dziecka.

– Nie pozwólmy na to. - Przeniosłam wzrok na męża. – Niech zostanie z nami. Jason, proszę.

– Nie może. - Podrapał się po głowie.

– Nie chcesz.

– Chcę, ale nie możemy. - Usiadł przy dziecku, przyglądając mu się dokładnie. – Co, jeśli znajdzie się jej matka? Przywiążemy się do małej, a ta kobieta nam ją zabierze.

Szczęście (Seria Długa Droga Tom III ) [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz