03

2.4K 229 96
                                    

Oikawa obudził się późnym popołudniem, była to jego rutyna, wypracowana przez kilka miesięcy. Zanim odkopał się z kołdry chwycił telefon i spojrzał na wyświetlacz. Miał jedną nową wiadomość. Zdziwiony przetarł oczy i odblokował urządzenie, następnie wchodząc w ikonkę wiadomości. Nieznany numer? Westchnął, odczytując treść wiadomości uśmiechnął się lekko.

Od: Nieznany Numer
Zadzwoń gdy będziesz chciał znowu pogadać.
Iwaizumi.

Kasztanowowłosy zapisał w kontaktach numer Hajime. Wstał powoli z łóżka, lecz zaraz zatrzymał się w pół kroku widząc czarne plamki przed oczami. Przymknął oczy i policzył do dziecięciu, oddychając głęboko. Gdy je otworzył wszystko było w normie, więc niespiesznie wyszedł z pokoju. Stawiał ciche i niepewne kroki, bojąc się, że obudzi siostrę. Nie wiedział czy wróciła na noc, lecz wolał nie ryzykować. Skierował kroki do kuchni, zaglądając kątem oka do salonu, sprawdzając czy przypadkiem Rina nie leży tam pijana. Nie było jej tam, na co odetchnął i szybko przyrządził sobie kawę by postawić się na nogi.

Usiadł przy wyspie kuchennej popijając wolno gorzką kawę. Spojrzał na lodówkę, przyglądając się srebrnym drzwiom. Pokręcił głową, odwracając wzrok od niej, nic nie przejdzie mu przez gardło. Dopił gorącą kawę i następnie umył kubek, odstawiając go do szafki. Wrócił do swojego pokoju aby choć trochę doprowadzić się do porządku. Chwycił ubrania z szafy i skierował się do łazienki. Po wykonaniu codziennej rutyny i pielęgnacji wrócił do pokoju ubrany w dużą bluzę i dresy.

Chwycił telefon w rękę i rzucił się na łóżko. Zagrał w jakąś grę po czym znudzony sprawdził konta w social mediach. Tam jakaś modelka w ciąży, pożar, wypadek samochodowy. Nic co mogłoby go zainteresować. Żadnych wiadomości, niczego. Westchnął i wstał z łóżka. Otworzył okno w pokoju i wystawił za nie głowę. Stał tam chwilę wdychając powietrze i oglądając spieszących się ludzi. Czy tylko on miał tak nudne życie? Może powinien znaleźć pracę?

Zamknął okno i wyszedł z pokoju. Założył szybko buty i chwycił z szafki klucz do domu. Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, zakluczając dom i chowając mały przedmiot do kieszeni. Bez namysłu ruszył w stronę mostu, tym razem, nie w tym samym celu co poprzedniego dnia. Po kilkunastu minutach wolnej wędrówki oparł się o barierki mostu. Głowę przechylił w prawą stronę, skąd dobiegał do niego czyiś krzyk. Zmrużył powieki patrząc na czarnowłosą postać machającą w jego stronę. To był Matsukawa.

— Hej Oikawa, Co tu robisz? — zapytał podchodząc do szatyna.
— Nic szczególnego, spaceruję. — wzruszył ramionami uśmiechając się lekko pod nosem.
— Pogadałbym z tobą dłużej ale spieszę się do Makkiego, złapał grypę i nie poradzi sobie sam. — przewrócił oczami
— Jasne, biegnij do swojego chłopaka i dobrze sie nim zaopiekuj. Do zobaczenia, Mattsun! — pomachał do odchodzącego chłopaka.

Szatyn delikatnie uśmiechnął się i ponownie oparł się całym ciałem o barierkę mostu. Wyciągnął telefon z kieszeni i niepewnie kliknął ikonę kontaktów. Dzwonić, czy nie? Po chwili namysłu zrezygnował, lepiej będzie jeśli zadzwoni wieczorem. Na dobrą sprawę nie wiedział czy Hajime jeszcze pracuję czy może skończył dzisiejszą zmianę. Z obojętną miną wpatrywał się w rzekę, płynącą pod mostem. Minęła godzina a on stał i marznął, oglądając rwąca rzekę. Zbliżała się zima a on stał w bluzie na moście. W końcu zmarznięty skierował się do nowootwartej kawiarni. Miał ochotę na coś ciepłego. Wyciągnął kilka banknotów i kupił sobie kawę oraz małe ciastko. Usiadł przy czystym stoliku, obok grzejnika, który przyjemnie go grzał.

— Twoje zamówienie, Oikawa. — uśmiechnął się mężczyzna, podając mu kawę i ciasto.
— Sugawara? Co tu robisz? — zapytał patrząc zdziwiony na dawnego kolegę.
— Jestem tu właścicielem. — powiedział siadając przed kasztanowowłosym. — Razem z Daichim ją kupiliśmy i teraz rozwijamy masz interes.
— Oświadczył ci się już? — zapytał i wziął łyka kawy, czując jak przyjemnie rozgrzewa jego gardło.

Koushi zarumienił się i pokiwał głową, widać, że promieniował szczęściem. Tōru uśmiechnął się blado do szarowłosego który pokazał mu skromny pierścionek na serdecznym palcu prawej dłoni. Pogrążyli się w rozmowie. Gdy zrobił się większy ruch, Suga przeprosił szatyna i rzucił sie w wir zamówień. Tōru pokręcił głową, może faktycznie powinien znaleźć pracę? Tak. Wstał od stolika i posprzątał po sobie, chcąc oszczędzić pracy szarowłosemu.

— Suga, nie szukasz może pracownika? — zapytał nieśmiało, drapiąc się po karku
— Spadłeś mi z nieba Tōru. Jestem tu sam i nie zdążyłem nawet dać ogłoszenia. Jesteś zainteresowany?
— Tak, tak.
— Pojaw się jutro o szóstej, wszystko ci wytłumaczę i obgadamy wypłatę. — uśmiechnął się odbierając talerz i filiżankę od Oikawy.
— Dziękuję, do zobaczenia w takim razie.
— Do zobaczenia!

Tōru wyszedł z kawiarni i schował dłonie w kieszeń na brzuchu. Spuścił głowę i skierował się w stronę domu. Było kilka minut po osiemnastej. Wyciągnął telefon i wystukał krótką wiadomość do Iwaizumiego.

Do: Iwaizumi
Będziesz w stanie porozmawiać ze mną dzisiaj? Odpisz jak będziesz miał czas.
Toru

Stwierdził, że zabrzmiało to trochę egoistycznie i sucho lecz w tym momencie nie wymyśli nic lepszego. Wysłał wiadomość i schował telefon do kieszeni. Otworzył cicho drzwi domostwa i wkroczył do środka. Usłyszał dźwięk stłuczonego szkła, na co podskoczył. Niemal bezszelestnie przebiegł długość korytarza i wyjrzał zza progu do kuchni. Wściekła szatynka grzebała w szafkach, przy okazji tłucząc dwie szklanki. Schował głowę i czmychnął do pokoju, unikając siostry. Zamknął drzwi i rzucił się na łóżko. Chwycił telefon w rękę i odczytał wiadomość od Hajime. Odłożył telefon na szafkę obok łóżka i przymknął oczy, wtulając twarz w poduszkę.

Telefon | iwaoi [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz