Lena spędzała kolejny dzień w pracy. Od rana układała w głowie nowy układ taneczny, ponieważ były to urodziny Jaśka. Było to powujne święto, bo tego dnia także zaczynały się wakacje. Była prześliczna pogoda a termometr wskazywał 27 stopni. Pogodę tą można spokojnie porównać z Jasiem. Jest on wesoły, pogodny i włosy ma jasne niczym promienie słoneczne, a oczy błękitne jak niebo, które było tego dnia bez chmurne. Kiedy spojrzała na zegar wiszący na ścianie była godzina 17. Lena rzuciła tylko " do widzenia" i wybiegła z kawiarenki. W domu przebrała się w piękną, błękitną, szeroką sukienkę kupioną specjalnie na tę okazję. Swe piękne długie, bląd loki związała w kitka i owinęła go białą kokardką. Spoglądając przez okno widziała jak Jasiek odsłania firankę i stawia radyjko na parapet. Uśmiechając się sama do siebie wyszła z mieszkania. Za rogiem zatrzymała się i tanecznym krokiem pokazała mu swój piękny, szczery uśmiech.
-Witaj Jasiu!
-Witaj Lena! 2 minuty spuźnienia.
-W tym wspaniałym dniu chyba mi wybaczysz? Wszystkiego najlepszego kochany! - wskoczyła na parapet i pocałowała go w policzek - dużo zdrowia!
-Ehh... no właśnie te moje zdrowie...
-Stop! Jasiu, dzisiaj o tym zapomnij.
-Lena ale ty nic nie rozumiesz...
-Ciiii... - podgłosiła radio i zaczęła tańczyć tak jak nigdy, stawiała tak pewnie stopy. Jej ręce były harmonijnie zgrane z nogami, a oczy były zamknięte. Gdy skończyła Jasiu z wrażenia oniemiał. Zaczął klaskać i powiedział, że to najpiękniejszy prezent na świecie. Lena ze swojej torebki wyjęła dwa duże cisteczka a mama Jasia przyniosła kompot truskawkowy i szklanki. Siedzieli na parapecie i w tem Jasiu zaczął:
-Leno...
-Tak?
-Muszę Ci coś powiedzieć...
-Nie, proszę Jasiu... nie dzisiaj...
-Ale ja chcę żebyś o tym wiedziała już dzisiaj.
-No dobrze mów...
-Mój stan zdrowia pogarsza sie z dnia na dzień...
-Przestań... prosze nawet doktor nie postawił diagnozy
-Ale ja to czuje...
-Przestań... po za tym już jest dziewiąta musze iść... pomacham ci przez okno z pokoju... Pa - pocałowała go w policzek i zeskoczyła z parapetu. Wróciła do mieszkania, zjadła kolacje, przebrała się w piżamy i podeszła do okna. Odsłoniła firanę i patrzyła na okno pokoju Jaśka które było na skos zasięgu jej oczu. W pewnym momencie światło zapaliło się i ukazał się Jasiu... Lenę bardzo martwiło jego zdrowie, kochała go jak brata i myślała o nim całymi dniami.
CZYTASZ
Tańcząc przez życie
RandomLata 40. Osiemnastoletnia Lena odkrywa świat wraz z swą miłością-tańcem. Nie spodziewa się, że życie nie jest jak łatwy do zatańczenia walc, lecz jak trudny do opanowania balet.