Całą drogę Lena zastanawiała się czy słusznie robi. Bała się, że za szybko mu uwierzyła, a zwłaszcza w tych czasach. Traciła do niego zaufanie i nie wiedziała, czy Hans jest w stosunku do niej całkowicie szczery.
-O czym myślisz? - zapytał
-Czy słusznie robie...
-Lena... ja całkowicie rozumiem twój brak zaufania, ale uwież ja, ja naprawdę... możesz mi zaufać.
-Ufam Ci, ale jednak boję się coraz bardziej tego wyjazdu - przestraszyła się Lena
-Mogę w każdej chwili zawrócić jeśli tylko zechcesz.
-Ale gdzie my tak właściwie jedziemy?
-Szczerze?
-A co? Rozmawiasz ze mną nie szczerze? - w tym momencie Hans zdenerwował się. Lena wyczuła to.
-Jedziemy do wypchanej diamentami i bezdusznymi niemcami kawiarni... Jedno twoje słowo i zawracam.
-Dobrze zawracajmy - bardzo przestraszona powiedziała to. Hans zawrócił. Następnie zatrzymał się przy ławeczce spotkań i wysiedli.
-Piękny księżyc prawda?
-Tak... piękny...
-Niczym twoja twarz...
-Hans... przestań.
-Spotkajmy się tutaj także jutro. Proszę... o 17:15
-Nie.- Stanowczo odpowiedziała i odeszła bez słowa. Nie chciała by Hans coś do niej czuł.
-Lena!!! - usłyszała krzyk Hansa. -Lena!
-Co? - podeszła zdenerwowana do niego.
-Proszę spotkamy się tu jutro.
-Powiedz Hans... dlaczego chcesz się ze mną zadawać? Dlaczego z biedną polką? Z sierotą którą przeciętny niemiec już dawno by zabił? Co ja takiego wiem, że jesteś dla mnie taki miły? Chcesz coś wyciągnąć? Nie rozumiem... - Mówia do niego patrząc mu prosto w oczy. Następnie odwróciła się i odeszła. Hans stał jak wryty w ziemię. Nie wiedział co robi źle. Po chwili namysłu patrząc na plecy odchodzącej Leny głośniej powiedział:
-A może poprostu się zakochałem?! - dziewczyna chwilę staneła, ponieważ nie mogła w to uwierzyc. - a może ja, bezduszny niemiec się poprostu zakochałem?! A może ci mordercy, nie wierni, bez uczuć i myśli ludzie też się zakochują?!
-Napewno nie w polkach! - Lena wrzasnęła i wbiegła do bloku. Wybuchła płaczem i zaszyła się w swoim pokoju. Stanęła przed lustrem i patrzyła na siebie. Wpatrywała się w swoje oczy i zastanawiała się czy naprawdę jest taka piękna, że Hans spotyka się z nią, a może to inna przyczyna? Lena bardzo nisko oceniała swoją osobę, wygląd, a nawet życie. To było dla niej nie pojęte dlaczego bogaty, przystojny wróg jej narodu zakochał się w niej. Przed snem Lena usiadła tak jak zwykle na parapet i patrzyła na zapalone światło w "Jaśka pokoju". Jej złudne marzenie, że z tego okna wychyli się głowa Jasia nadal powracało. Spotkania z Hansem były ucieczką od rzeczywistości, ale i one stały się nudną codziennością Leny w Gdańsku. Minęły 4 dni od ich "wspaniałego" wyjazdu. Nie spotkali się ze sobą od tamtej pory. Lena siedziała całymi dniami w pokoju na parapecie płacząc. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Zachowywała się depresyjnie i nic nie jadła. Któregoś dnia chcą temu zaradzić Tymon z wielkim trudem wypchnął ją na spacer nad morze. Skręciła w prawo by jak zwykle zasiąś na nieopodal stojącej ławce. Niestety ktoś już na niej siedział... To był Hans. Lena szybko spojrzała na zegarek na swojej ręce i ujrzała godzinę 17:15... A jednak zależy mu na niej. Przychodził tam każdego dnia z nadzieją, że Lena się jednak pojawi. Udało mu się, złudzenie stało się prawdą. Siedział zamyślony, a wokoło niego leżało pełno spalonych papierosów. Lena nie wiedziała co ma zrobić. Pojeść? Czy może raczej ominąć go i iść spokojnie nad morze? Niestety oba opmysły okazały się zbędne.
-Lena? - Hans zauwarzył ją
-Tak... Cześć Hans - podeszła do niego
-Myślałem, że już nie chcesz się ze mną spotykać
-Jestem tu przypadkowo... wybrałam się na spacer.
-Coś się stało? Wyglądasz nie wyraźnie.
-Nic wielkiego. Muszę już iść.-Lena zauważyła w jego kieszeni postolet.
-Lena... powiedź dlaczego ty tak bardzo nie chcesz mnie znać?
-To nie chodzi o Ciebie...
-A o co? Co nam stoi na drodze? Bądz szczera wobec mnie, proszę... - dziewczyna usiadła na ławce i opowiedzia mu o Jaśku. Nie poruszyła go specjalnie ta historia. Dla niego liczyła się tylko Lena. Był w niej niewiarygodnie zakochany niestety ona tego nie widziała.
-Proszę daj mi tobie pomóc zapomieć o nim...
-Ale jak chcesz to zrobić? - nie pewnie odpowiedziała
-Ufasz mi?
-Ufam... - na Hansa twarzy pojawił się szczery uśmiech
-Resztę zostaw mnie... - mówił do niej jak zaczrowany. Wydawało by się, że czują się jak by byli sami na świecie. Patrzyli sobie prosto i głęboko w oczy. A jednak Lena odzyskała wiarę w jego słowa i dała się im ponieść.
CZYTASZ
Tańcząc przez życie
SonstigesLata 40. Osiemnastoletnia Lena odkrywa świat wraz z swą miłością-tańcem. Nie spodziewa się, że życie nie jest jak łatwy do zatańczenia walc, lecz jak trudny do opanowania balet.