Podróż do Gdańska trwała długo. Lena cały czas przeżywała rozstanie z Jankiem. Płakała i nie mogła sobie wybaczyć jej wyboru. Żałowała tego... wolała być rozstrzelana na ulicy, niż uciec nie żegnając się z Jasiem. Wiedziała, że nawet jeśli kiedykolwiek tam wróci On nie będzie chciał jej znać... Gdy dotarli na miejsce Lena, Michał, Marek, Tymon i Jurek świetnie się już znali. Zatrzymali się na jednej z bocznych ulic i wysiedli.
-Pięknie prawda? - odezwał się Michał. Był chyba najbardziej rozmowny i śmieszny z nich wszystkich.
-Tak, pięknie... - odpowiedziała Lena - ale chcę wracać. Wybaczcie chłopcy... narobiłam wam kłopotu. Wrócę pociągiem, nie potrafie żyć bez tamtego miasta, Jasia, tańca i pracy w kawiarnii...
-Nie wygłupiaj się Lenka. Nie możesz teraz wracać. Niemcy o tej porze są wszędzie. Zabiją Cię!
-Wolę zginąć niż żyć bez niego.
-Przestań bzdury gadać. Znajdziesz tu innego Jasia będziesz dla niego tańczyć i będziesz pracować w ooo.. tamtej kawiarence! - wskazał palcem na pobiską knajpę.
-To nie to samo...chcę wracać
-Nie pozwalam Ci! Lena poczekaj jakiś czas. Po za tym pozamykali wszystkie stacje kolejowe.
- Dobrze... niech Ci będzie ale długo tutaj nie zostane.
Chłopcy zaprowadzili ją do dużego mieszkania, gdzie potem cała piątka zamieszkała. Był to kiedyś dom Marka, mieszkał tam gdy był mały. Stęskniona Lena wieczorami siadała na parapecie i patrzyła na zapalone światło w oknie które było na zkos zasięgu jej oczu. Niestety nie wychylała się z niego głowa przyjaciela który wystawiał małe radyjko czekając na nią... Serce Leny było całe rozdarte. Wszystko tutaj było takie inne, obce i nie mogła się tu zaklimatyzować. Siedziała całe dnie sama w tym wielkim mieszkaniu, bo chłopcy dołączyli do podziemia. Wracali nocą lub tylko dwaj z nich. Po tygodniu cierpienia w Gdańsku kiedy pogoda i humor dopisywały Lenie wybrała sie na spacer. Nie daleko od jej tymczasowego domu usiadła na przydrożnej ławeczce. Sidząc przez dłuższą chwilę usłyszała muzykę. Bez namysłu wstała i zaczęła tańczyć. Bardzo brakowało jej chwili w której mogła tańczyć. Postanowiła do tej skocznej muzyki zatańczyć układ który ułożyła dla Jasia. Nagle wyciągając ją ze swojego świata ktoś powiedział:
-Bardzo pięknie tańczysz. - Lena spojrzała na zdecydowanie starszego od siebie chłopaka, który był bardzo bogato ubrany oraz przustojny i speszona przeztała tańczyc.
-Dziękuję, poniosło mnie troszeczkę.
-Ależ proszę nie przestawać chętnie jeszcze popatrzę - sympatycznie uśmiechnął sie do niej. Lena zaniepokoiła się słysząc niemiecki akcęt.
-Nie, nie, naprawdę przepraszam ja już lepiej usiąde.
-Usiąde razem z Panią jeśli Pani pozwoli?
-Tak, oczywiście jeśli Pan chce.
-Więc jak się Pani nazywa? - mówił do niej zapalając papierosa.
-Lena i czy mógł by Pan go zgasić? Strasznie przeszkadza mi ten zapach. - Chłopak spojrzał na nią kątem oka i rzucił papierosa na chodnik.
-Mi Leno możesz mówić Hans. - zamurowało ją. A jednak niemiec. - mam 25 lat i nie masz się czego obawiać. Jestem przeciwny tej całej wojnie. Oh.. wybacz jest już 15, obowiązki wzywają może się jutro tu spotkamy? Co powiesz naa... kwadrans po siedemnastej? - Lena była w totalnym szoku i nie dowiezała sytuacji.
-Dobrze, niech bedzie.
-Do zobaczenia Leno!- Niemiec odszedł machając dziewczynie.
CZYTASZ
Tańcząc przez życie
De TodoLata 40. Osiemnastoletnia Lena odkrywa świat wraz z swą miłością-tańcem. Nie spodziewa się, że życie nie jest jak łatwy do zatańczenia walc, lecz jak trudny do opanowania balet.