Nine

557 52 28
                                    

Tenko był w niemałym szoku widząc sceny odgrywające się w na pozór normalnej rodzinie. Jego życie od dziecka wydawało się równie podobne, dlatego też był w stanie ich zrozumieć. Jednak dalej był skrępowany po takiej wymowie zdań. Czuł, jakby wcale nie powinno go tu być i widzieć co się odgrywa w ich rodzinnym domu. Endeavor w zasadzie zachowywał się tak jak sobie to czerwonooki wyobrażał, czyli dokładnie tak jak jest przedstawiany w mediach czy też co sobą prezentuje w wywiadach. Typowy, arogancki mężczyzna, który nie liczy się z uczuciami innych, nie dba o nich. Więc dlaczego nazywa się bohaterem? Czy takie cechy nie dyskwalifikują go już na starcie? Kim tak naprawdę są osoby zwane bohaterami?

- Tenko, wybacz że musiałeś na to patrzeć. - Powiedziała do niego załamującym się głosem. - Odwiozę cię do domu, dobrze? - Podeszła do chłopca poklepując go delikatnie w głowę. - Mam przynajmniej nadzieję, że u siebie nie masz, aż takich problemów, trzymaj się tam.

- Dziękuję za troskę. Jest wszystko w porządku, jeżeli pani pozwoli pójdę na pieszo. - Uśmiechnął się, by wyglądać jak najbardziej wiarygodnie. W środku czuł narastającą niepewność.

- Ale jest już ciemno, może grozić Ci niebezpieczeństwo rodzice na pewno się niepokoją! - Kontynuowała namawianie, widząc jak chłopiec chwyta za klamkę.

- Dam sobie radę.

Nie widziało mu się spędzać kolejnych minut z gadatliwą białowłosą, która zdecydowanie naruszała jego granice komfortu. Wydawała się być miła, lecz lekko przytłaczała go ilość wydarzeń tego dnia i z tego względu miał dość innych ludzi, którzy starali się być uprzejmi. Ale jednak z ostrzeganiem go, iż nie jest to najbezpieczniejszy okres na wyjścia miała rację. Poza tym Tenko ciągle odnosił wrażenie, że Rei bardziej się o niego troszczyła i zamartwiała niż jego własna matka. Cóż za ironia.

Opuścił mieszkanie pełny obaw.

Przechodząc przez kolejne alejki miał wrażenie jakby ciągle krążył w kółko a słabo oświetlone ulice wcale mu w tym nie pomagały. Po kilku minutach chodzenia znalazł drogę powrotną i została mu zaledwie prosta droga do domu. Jednak jego uwagę przykuło ciche ćwierkanie ptaka w liściach obok któregoś z koszy na śmieci.

Przykucnął obok niego.

- Jest ranny? Skąd ta krew? - Zapytał widząc ślad krwi na jednym z białych jak śnieg skrzydeł. - Nie możesz latać? Hm. - oparł dłoń o brodę. - Jakby nie patrzeć, jesteśmy całkiem podobni do siebie. Zranieni. Beznadziejni. Niekochani. Nieprzydani. Bez miejsca zwanym domem. - Kiedy miał zamiar wziąć go na ręce przeszkodził mu ktoś, który przed nim zgniótł ptaka butem z twardą podeszwą, spod którego zaczęły po chwili wypływać narządy wewnętrzne. Wyglądało to, jakby nie była to jego własna siła, a bardziej użycie swojej indywidualności.

- Haha, kim jesteś chłopczyku? To nie miejsce dla dzieci takich jak ty! - Wypowiedział te słowa chwiejąc się na własnych nogach. Po chwili Tenko poczuł duszący odór alkoholu. Spojrzał w górę. Ukazał mu się widok typowego alkoholika, z brzuchem piwnym, zaniedbaną brodą, poplamioną bluzką.

- Dlaczego to zrobiłeś!? Co ci zrobił ten ptaszek!? - Wykrzyczał oburzony zachowaniem mężczyzny.

- Huh? Rozumiem. - Tenko spojrzał na niego pytająco. - Śpieszy ci się do grobu? A może chcesz się nauczyć latach jak ten ptak!? - Złapał bezbronnego, jasnowłosego chłopca za kołnierz podnosząc go w górę, by po chwili rzucić nim w ceglane ogrodzenie.

- Aua! - Od razu po upadku złapał się za obolałe miejsce. - Jak śmiałeś!? - Wykrztusił z siebie, aby za moment ruszyć prosto na mężczyznę wskakując na niego nogami, by go obalić. Przycisnął go do ziemi wykręcając rękę mówiąc. - Jesteś okrutny! Zastanowiłbyś się raz co czują inni, których krzywdzisz!

- Ho ho! I kto to mówi? Chłopcze, jesteś zwyczajnym hipokrytą. Spójrz. Co teraz robisz? -  Zapytał spoglądając na swoją wykręconą rękę. - I kto tutaj krzywdzi!? - Uniósł głos. - Poza tym Widziałem o tobie wiadomości. Zabiłeś swoją siostrę, więc musisz czuć się naprawdę rozgoryczony, nic dziwnego, że odreagowujesz złością. Skrzywdziłeś ją!

- Zamknij się... ZAMKNIJ SIĘ! - Wrzasnął zdejmując jedną rękawiczkę, by złapać owego mężczyznę za szyję.

- Jesteś mordercą... - Jego ostatnie słowa ledwo przeszły mu przez gardło, po sekundzie jego ciało rozpadło się.

-Hana? On nie ma racji? On nie ma racji prawda!? Ja wcale nie krzywdzę? Ja wcale ciebie nie skrzywdziłem? Ja wcale nie jestem mordercą? - Wypluwał z siebie słowa w nadziei na jej odpowiedź. - Ja wcale... - Oczy zaszkliły mu się przezroczystą cieczą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Our way out; ShigadabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz