Three

591 63 13
                                    

Tenko siedział na ciepłej ziemi rozgrzanej przez promienie słoneczne. Było cicho, w pobliżu nie znajdowała się ani jedna żywa dusza, jedynie ptaki raz po raz wydawały przyjemne dla ucha dźwięki. Myśli chłopca wydawały się krążyć wokół jednej myśli sprawiając, że na jego ustach malował się uśmiech.

Nasza babcia była bohaterem! - Proste słowa sprawiające chłopcu, aż tyle radości.

- Hey, Mon czuje się teraz jakbym był w stanie przezwyciężyć cały ból wewnętrzny, który odczuwałem do tej pory! - Stwierdził rzucając piłkę psu. Ten z pozoru szczęśliwy dzień, miał za chwilę się zmienić na gorsze.

-Tenko! Byłeś w moim biurze?! Widziałeś to, tak?! - Wykrzyczał Kotaro zbliżając się w stronę syna. - Ta osoba nie była twoją babcią, tylko demonem który zostawił własne dziecko. Była kimś kto zranił własną rodzinę ze względu na ratowanie innych! - Zrobił zamach ręką, żeby potem spotkała się ona z policzkiem Tenko. Po chwili cały pozytywny nastrój chłopca ulotnił się gdzieś, a na jego miejscu wstąpił płacz i niedowierzanie. To był pierwszy, a zarazem nie ostatni raz gdy jego ojciec użył rękoczynów wobec niego. - Zejdź mi z oczu. - Czerwonooki złapał się za obolałe miejsce posłusznie wykonując polecenie.

***

Tenko znajdował się teraz osamotniony na lodowatym bruku. Czuł ogromne poczucie winy, miał wrażenie, że te wszystkie sytuacje doświadczył tylko i wyłącznie przez to, że chciał być kimś kto pomaga innym. Nie rozumiał tego. A przede wszystkim swojej rodziny. Wszyscy jej członkowie zdawali sobie sprawę z tego co robi mu Kotaro, lecz ani razu nie postawili mu się porządnie, przez co te wydarzenia nie miały końca. Chłopiec był wypruty z emocji. Nawet nie miał siły płakać czy nawet pójść do domu, by się ogrzać a bliscy zdawali się o nim kompletnie zapomnieć.

Oprócz jednej osoby.

- Tenko, b-bo... chciałabym cię przeprosić. - Zaczęła mówić, podchodząc do brata. - To moja wina, powiedziałam już o tym tacie, że to ja byłam w jego biurze. - Kontynuowała. - Nie musisz już tutaj siedzieć zaczyna się robić naprawdę zimno, a poza tym kolacja jest gotowa.

- Dziękuję, Hana. - Powiedział krótko wtulając się w klatkę piersiową swojej siostry. - Dziękuję, że jesteś.

- Ach, to nic wielkiego nie musisz dziękować. Jesteśmy rodzeństwem, więc to normalne że będę stać zawsze za tobą. - Odpowiedziała delikatnie klepiąc plecy Tenko.

- Hana... ja już nie daje rady. Wszystkim sprawiam tylko kłopoty, może powinienem porzucić moje marzenia? - Zapytał, a w zamian odpowiedział mu śmiech jego siostry.

- Czemu ty zawsze zaczynasz od negatywnej strony? Napewno tata zmieni zdanie, widząc jak bardzo się starasz. - Odparła wypuszczając brata z objęcia. - Przyjdź za chwilę, będę na ciebie czekać. - Powiedziała uśmiechając się.

Tenko jeszcze przez chwilę wpatrywał się w drzwi które zamknęły się za jego siostra hukiem od przeciągu.

- Hana ja... nienawidzę was wszystkich.

Our way out; ShigadabiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz