Przyszedł następny poranek. Tenko czuł się zdecydowanie spokojniej po rozmowie z siostrą. Jednak dalej starał się uniknąć konfrontacji z ojcem, dlatego też wczoraj specjalnie czekał aż on odejdzie od stołu, by mógł w samotności zjeść kolacje bez jego przeszywającego wzroku.
Tenko odkąd zaczął mieć marzenia o byciu bohaterem otrzymał od swojego ojca zakaz wychodzenia poza mur, jednak mimo to rodzice dalej chcieli, by jak najbardziej poprawnie się rozwinął, więc postanowili, że poczekają aż odpuści sobie swój cel i wtedy zakaz będzie zdjęty. Tymczasem teraz do dyspozycji miał jedynie wielki ogródek gdzie zazwyczaj bawił się z siostrą, która zdecydowanie była dla niego najważniejszą osobą, a jednocześnie jedyną z która mógł bez obaw porozmawiać, tym bardziej, że była od niego starsza więc traktował ją jako swój wzór. Hana przez Kotaro była traktowana bardziej łagodnie, mogła wychodzić do swoich przyjaciół i bardzo często wrażeniami z tych spotkań dzieliła się ze swoim bratem. Jednak nie było to to samo co samodzielne wyjście gdzieś.
Tenko mozolnie zwlekł się z łóżka do pozycji siedzącej wpatrując się w szparkę pomiędzy roletami przez którą wbijało się nieprzyjemnie ostre światło. Głośne skrzypienie otwieranych drzwi rozniosło się echem po dosyć pustym pokoju wyrywając go z zamyślenia.
- Tenko? - Zapytała Nao wyglądając zza drzwi. - O dobrze, że nie śpisz. Chodź na śniadanie, Hana już czeka.
Czerwonooki w ciszy udał się za swoją mamą w kierunku kuchni.
- Witaj Tenko. - Odezwała się machając energicznie ręką w geście powitania. - Patrz zrobiłam razem z mamą tamagoyaki!
- Dzień dobry Hana.
- Wiecie co, jak wróci wasz tata to pilnie muszę pojechać z nim do dziadków, będziecie musieli zająć się sobą sami najprawdopodobniej aż do wieczora. - Zaczęła Nao kładąc jedzenie na stół i posyłając dzieciom nerwowy uśmiech.
- Hm? Dlaczego pilnie? Coś się stało znowu z Chizuo? - Dopytywała Hana.
- Niestety, drugi raz ma udar. - westchnęła ciężko opierając się dłońmi o drewniane krzesło. - Jego stan jest stabilny, jednak nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Ale nie musicie się tym zamartwiać.
Obydwoje pokiwali zgodnie głową jedząc w ciszy.
- O już jest. - Powiedziała kobieta widząc podjeżdżający samochód. - Jednak będę musiała jechać wcześniej. Jedzenie macie w lodówce odgrzejcie je później w mikrofali, nie otwierajcie okien i nie wychodźcie na zewnątrz, Hana zajmij się Tenko. - Wymieniała po kolei pakując rzeczy do torebki i rozglądając się w pośpiechu we wszystkie strony, aby niczego nie zapomnieć.
- Um... Mamo?
- Słucham? - Zapytała trochę zirytowana, gdyż miała ważniejsze rzeczy do zrobienia.
- Wcześniej nie miałem okazji zapytać. Mamo kim jest ten trochę starszy czerwonowłosy chłopiec? - Zapytał niepewnie.
- Czerwonowłosy chłopiec? - Powtórzyła zamyślając się. - A! Chodzi ci o Touyę. To syn Endeavora i Rei, mieszkają kilka domów dalej, a czemu pytasz, coś się wydarzyło? - Powiedziała energicznie.
- Widziałem go w tej dziurze za tym murem, ale nie miałem okazji się przedstawić. - Dodał wyraźnie smutniejąc. Otrzymał w zamian miły uśmiech mamy.
- Tenko, dalej chcesz zostać bohaterem? - Zapytała kucając przed synem.
- Tak, chcę. Ratowanie innych ryzykując swoje życie od zawsze wydawało mi się super! - Odpowiedział po raz kolejny rozdrapując okolice oczu.
- Ah, widząc twoje zaangażowanie spróbuję nakłonić tatę, by zmienił zdanie, dobrze? - Odpowiedziała podnosząc się i ściągając kurtkę z wieszaka. - Tylko staraj się nie drapać, wiesz przecież, że od tego swędzi jeszcze bardziej. - Po chwili wyszła z domu zostawiając rodzeństwo zdane na siebie.
CZYTASZ
Our way out; Shigadabi
Fiksi Penggemar- "Mamusiu?" - "Tak, kochanie?" - "Co się znajduje... za tym murem... po drugie stronie, że nie pozwalacie mi tam przebywać?" - "Hm? Nic szczególnego. Ale wiesz, czasami lepiej jest kiedy nie wiesz o niektórych rzeczach. Prawda Tenko?"