➠ rozdział 3

147 18 9
                                    

— Jaśminowa Chmuro!

Odwrócił się gwałtownie. Już wiedział, kto to jest. Wysunął pazury i wbił ją w miękką, grząską glebę.

— Czego znowu ode mnie chcesz?

Szary kot obnażył swoje ostre, przednie kły.

— Dobrze wiesz, czego! Zająłeś moje miejsce — warknął. — Gdyby zrobił to jakiś kot z honorem, kot, który jest wart tej posady, jeszcze zdołałbym to zrozumieć i zaakceptować. Ale ty — przeciwnik również wysunął pazury — to jest hańba dla Klanu Rzeki! Lepiej odejdź, zanim ktoś ci w tym pomoże.

— Dobrze wiesz, że tego nie zrobię! Zroszony Powiew wybrał na swojego ucznia mnie, Perkozowa Łusko. Ty poszedłeś inną ścieżką!

— Tylko z braku wyboru, Jaśminowa Porażko.

Świeżo upieczony medyk spiął mięśnie.

— Myślisz, że ujdzie ci to na sucho? — ciągnął Perkozowa Łuska. — To ja miałem zostać uczniem medyka, a następnie już pełnoprawnym kotem, który leczy i wypełnia inne obowiązki jednego z trzech najważniejszych kotów w klanie. Ty mnie z tej posady wygryzłeś!

— Nie prawda! — bronił się. Wojownik zaczął się do niego przybliżać.

—  Prawda, Jaśminowa Porażko. Zroszony Powiew rozmawiał wtedy już z Trzcinową Gwiazdą, że chce, bym to ja zajął to stanowisko. To ja spędzałem połowę mojego dzieciństwa na przesiadywaniu w legowisku medyka i znałem już kilka ziół na pamięć! A ty co? Ty jedynie dwa razy podszedłeś wtedy do Zroszonego Powiewu i zacząłeś się wypytywać o zioła i kodeks Medyka!

— Słuchaj, skoro Zroszony Powiew wybrał mnie, a nie ciebie, to musiał mieć swoje powody — argumentował miękko dalej. Musi zachować spokój.

— Oh, Jaśminowa Porażko. Czemu właściwie twoje imię nie brzmi właśnie tak? Jaśminowa Porażka. Albo nie — zamyślił się na chwilę. Drugi kot zauważył, że napastnik nadal szedł w jego kierunku. Zaczął powoli się cofać. — Jaśminowy Kleszcz. Bo kleszcz wgryza się wszędzie tam, gdzie nie trzeba, dokładnie jak ty!

— Słuchaj, nie wiem, jak się teraz czujesz, ale mogę to sobie wyobrazić. Spójrz na to z drugiej strony. Jeśli mnie... zabijesz — to słowo z trudem przeszło mu przez gardło — to klan nie będzie miał medyka. A jeśli jakiś inny klan na nas napadnie? Jeśli nasze koty odniosą obrażenia? Kto je wtedy opatrzy?

W gorączkowym argumentowaniu Jaśminowa Chmura dopiero teraz zauważył, że obydwaj wraz z Perkozową Łuską coraz bardziej zbliżali się ku rzece, i to właśnie on był bliżej wody.

— A jeśli Klan zachoruje na żółty kaszel? Albo jeszcze gorzej — zielony kaszel? No pomyśl, Perkozowa Łusko. Pomyśl o klanie, a nie o sprawach osobistych.

Wojownik uśmiechnął się złowieszczo.

— Tak między nami, a potem to właściwie między całym klanem, który niebawem się tego dowie ode mnie...

✄┈┈┈┈┈┈𝗰𝘂𝘁 𝗼𝗳𝗳┈┈┈┈┈┈┈┈┈

— Jaśminowa Chmuro? Czy wszystko w porządku?

Medyk potrząsnął głową, odrzucając na bok stare wspomnienia, które powróciły na widok rwącego nurtu rzeki.

— Tak, wszystko okej — odpowiedział i zauważył, że Mokry Liść ze swoim uczniem czekają już na nich przy korycie. Podreptał do nich z Brzoskwiniową Łapą u boku.

— Dobrze, więc wy zacznijcie już naukę pływania a ja pokażę Brzoskwiniowej Łapie zioła rosnące w pobliżu wody — zwrócił się do nich. Mokry Liść wzruszyła ramionami i powoli weszła na kamień znajdujący się w wodzie, nakłaniając swojego ucznia by wszedł tam za nią. Medyk skierował się do krzaków znajdujących się niedaleko.

— Jaśminowa Chmuro... — zaczął uczeń niepewnie — co się dzieje? Ostatnio jesteś taki... nieobecny. Czy coś się stało? Bo wiesz, zawsze możesz mi o tym czymś powiedzieć, zostanie to tylko między nami.

— Obawiam się, że nie — odparował, nawet na niego nie patrząc. Zaczął szukać wzrokiem ziół, po które tu przyszli. Poczuł jednak urazę ze strony młodszego ucznia, więc szybko przyspieszył z wyjaśnieniami. — Znaczy się nie mówię o tym, że jesteś niesłowny. Jak najbardziej wierzę, że dochowałbyś tajemnicy, ale... to dość skomplikowane.

— Gdyby nie było to byś się tak nie zachowywał — mruknął pod nosem. Jaśminowa Chmura udał, że tego nie słyszał.

Jego tajemnice nigdy nie mogą wyjść na jaw. Inaczej ucierpi nie tylko on, ale i reszta członków klanu.

✄┈┈┈┈┈┈𝗰𝘂𝘁 𝗼𝗳𝗳┈┈┈┈┈┈┈┈┈

— Jaśminowa Chmuro! — usłyszeli, gdy tylko znaleźli się w wejściu do ich obozu. To była ich przywódczyni, Trzcinowa Gwiazda. — Zebraliście coś?

Chociaż to pytanie było naprawdę zbędne, bowiem oba koty miały pyski całe wypchane ziołami, ale Brzoskwiniowa Łapa spokojnie położył leki uzdrowicielskie przed sobą i oznajmił:

— Tak, Trzcinowa Gwiazdo. Nad jeziorem znajdowało się szczególnie dużo mniszka lekarskiego i liści czarnego bzu. Zebraliśmy tego jeszcze, by starczyło na porę nagich liści.

— Świetnie! — przywódczyni powiedziała to zupełnie tak, jak gdyby ją to interesowało. Następnie każde z nich wróciło do swoich obowiązków i gdy medyk wraz z uczniem rozłożyli już w swoim legowisku zioła, Jaśminowa Chmura zachęcił nieco Brzoskwiniową Łapę, by ten poszedł zjeść jeszcze jakieś resztki jedzenia ze sterty zwierzyny z innymi uczniami. Kolejna mała integracja z innymi mu nie zaszkodzi. Ten zgodził się, a Jaśminowa Chmura postanowił w tym czasie uciąć sobie krótką drzemkę.

✄┈┈┈┈┈┈𝗰𝘂𝘁 𝗼𝗳𝗳┈┈┈┈┈┈┈┈┈

Gdy się obudził, skierował się ku głównej polanie znajdującej się po środku obozu. Miał właśnie wołać Brzoskwiniową Łapę, by pójść nad rzekę i nauczyć go dziś pływać. Ale nad rzeką już dziś byli, ale w innym celu, i co do tego drugiego, mieli to zrobić wraz z Mokrym Liściem i jej uczniem, ale medyk ostatecznie odmówił. Nie potrafił właściwie powiedzieć, czemu.

Mimo to jednak poszedł szukać ucznia. Po drodze spotkał Trzcinową Gwiazdę. Kiwnął jej przyjaźnie głową, a przywódczyni odwzajemniła ten gest. Zastał Brzoskwiniową Łapę z innymi uczniami w środku obozu.

— Ej, opowiem wam coś. Nie uwierzycie! — zawołał któryś z uczniów zduszonym i przyciszonym głosem, by nikt nieproszony go nie usłyszał. Reszta uczniów — w tym jego — przybliżyła się do niego w ekscytacji. — Czy wiecie, że — spojrzał zagadkowo na Brzoskwiniową Łapę i Zwinną Łapę, uczennicę Trzcinowej Gwiazdy — wasi mentorzy podobno się w sobie... podkochiwali? Szczególnie Trzcinowa Gwiazda!

Uczniowie spojrzeli po sobie zaskoczeni.

Medyk, chociaż starał się nie okazywać po sobie, że przypadkiem podsłuchał rozmowę, przystanął na chwilę. Nigdy tego nie zauważył ze strony przywódczyni, bo to, co wygadywali młodsi o jego uczuciach nie było prawdą. Zawsze traktował Trzcinową Gwiazdę jedynie jako przyjaciółkę. Nie wiedział, że ona...

Ale to przecież tylko głupie plotki uczniów. Oni zawsze coś wymyślą.

Nawiązał chwilowy kontakt wzrokowy z ową kotką, która jakby się zaczerwieniła i od razu podreptała gdzieś ku wyjściu z obozu. Chyba tez usłyszała tą rozmowę.

Jaśminowa Chmura postanowił to zignorować i ostatecznie podszedł do Brzoskwiniowej Łapy. Wszyscy uczniowie, gdy tylko go zauważyli, spuścili pyski w geście niewinności. Mieli nadzieję, że ich nie słyszał.

— Brzoskwiniowa Łapo, chodź. Mam zamiar nauczyć cię pływać — powiedział zwięźle. Młody kot nie protestował, pożegnał się z kolegami kiwnięciem głowy i poszedł za mentorem.

WOJOWNICY ❝Ważny, ale nie na tyle❞ (N) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz