➠ rozdział 8

97 16 11
                                    

— Podasz mi proszę Mysiej Żółci?

Minęło około pół księżyca, odkąd Brzoskwiniowa Łapa poznał przeszłość mentora. Ten najwyraźniej spodziewał się, że z jakiegoś powodu uczeń się od niego odwróci albo nie będzie chciał z nim rozmawiać.

— Bzdury — prychnął wtedy pod nosem. — To by było bez sensu.

Szczerze mówiąc, od czasu ich tamtej rozmowy całkiem się do siebie zbliżyli. Mówiąc to, mam na myśli ogólne częstsze rozmawianie i lepszy kontakt, a atmosfera w legowisku medyków była luźna.

— Tak, proszę. — Brzoskwiniowa Łapa podał medykowi Mysią Żółć.

— Dzięki. Muszę iść do Niedomytego Futra — oznajmił i prychnął. — Ten to dopiero ma idealnie dopasowane imię. Co się mu wyczyści futro, ono znowu jest poplątane i pełne kleszczy, i to takich, do których potrzeba kilka warstw mysiej żółci, by się odczepiły!

Brzoskwiniowa Łapa powędrował wzrokiem za odchodzącym ku starszyźnie Jaśminowej Chmurze.

_____________________

A legowisku starszyzny panowało milczenie. Jedyne co było słychać, to wszystkie głośne ruchy mieszkańców owego legowiska i dudniące chrapanie Śliskiej Łuski. Chociaż było to nieco denerwujące, Jaśminowa Chmura zachował spokój i nie odrywał wzroku od swojej pracy.

To jest już trzecia warstwa żółci. Teraz kleszcze muszą odpaść!

Medyk naprawdę starał się nie zwracać uwagi na Spływającą Kroplę, siedzącą obok Śliskiej Łuski, która przez cały jego pobyt u starszyzny nieprzerwanie patrzyła na niego zza przymrużonych oczu.

O co jej chodzi?

Kocur poczuł niemałą ulgę, gdy wyszedł z owego miejsca i zielone oczy przestały go w końcu śledzić. Skierował się do legowiska Medyka, ale ktoś go zatrzymał.

— Jaśminowa Chmuro — odezwała się Spływająca Kropla tuż za nim. Odwrócił się do niej.

— Tak? Czegoś potrzebujesz, coś cię boli?

— Nie, nie o to chodzi — potrząsnęła głową. Jaśminowa Chmura przechylił głowę w bok, czekając na odpowiedz. — Czy to prawda?

— Nie rozumiem — odpowiedział i się uśmiechnął. — Co masz na myśli?

Od połowy tego księżyca Jaśminowa Chmura stał się o wiele pogodniejszy niż wcześniej. Najwyraźniej ciężar tajemnicy zbytnio mu wcześniej ciążył — uznał po cichu Brzoskwiniowa Łapa, niedługo po zmianie nastroju mentora.

Starsza kotka potrząsnęła głową, ale w jej zielonych oczach czaiło się... coś dziwnego. Był tego pewien. Wzdrygnął się i czym prędzej odszedł do swojego legowiska, nie chcąc już przebywać w towarzystwie dziwnej Spływającej Kropli.

_____________________

— Jaśminowa Chmuro!

Zawołany kot odwrócił się w stronę głosu. To była Trzcinowa Gwiazda — przywódczyni Klanu Rzeki. Nie przerywając swojej pracy, odwrócił ku niej głowę.

— Tak, Trzcinowa Gwiazdo? Czegoś potrzebujesz, coś cię boli? — zanim medyk zdążył odpowiedzieć, Brzoskwiniowa Łapa go uprzedził, i to w dodatku jego własnym, częstym zapytaniem. Wąsy mu zadrgały z rozbawienia.

Trzcinowa Gwiazda wbiła wzrok w swoje łapy.

— Wołałam Jaśminową Chmurę. Chciałam, byś poszedł ze mną na chwilę — oznajmiła medykowi, nadal unikając wzroku ich obu. Kocury spojrzały po sobie niepewnie, ale Jaśminowa Chmura kiwnął głową, pokazując, by już ruszyła. On poszedł za nią.

Ciekawe, o co chodzi — zastanawiał się Brzoskwiniowa Łapa, patrząc na mentora idącego za przywódczynią do jej legowiska. Nie wiedział o tym, ale Jaśminowa Chmura miał podobne myśli.

— Brzoskwiniowa Łapo! — zawołała za ramię, gdy dojrzała, że uczeń za nim nie idzie. Kot szybko przydreptał do mentora i razem poszli za przywódczynią do jej legowiska na tajemniczą rozmowę.

Gdy dotarli na miejsce, zauważyli siedzących w środku Rudą Szarość — zastępczynię Trzcinowej Gwiazdy, oraz Spływającą Kroplę. Na jej widok Jaśminowej Chmurze ścisnęły się wnętrzności.

— Usiądźcie wygodnie — zaproponowała przywódczyni miłym głosem, sama usadawiając się przy swojej zastępczyni i za razem siostry.

Miał zle przeczucia.

WOJOWNICY ❝Ważny, ale nie na tyle❞ (N) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz