》06

64 10 0
                                    

Punkt czternasta w sobotę po obiedzie stanęłam przed drzwiami od sali profesor McGonagall, w której miała mieć szlaban.
Zapytała cicho i słysząc pozwolenie, weszłam.

— Dzień dobry- powiedziałam trochę głośniej lekko przyglądając się po sali. Ku mojemu zdziwieniu, nie byłam tam sama.
Przeklnęłamw myślach widząc jednego z bliźniaków. Wcześniej nie rozmawialiśmy, ale teraz jak mieliśmy okazję pobyć w cztery oczy to wiedziałam na jaki temat zejdzie rozmowa.  Usiadłam w ławce obok i ułożyłam swoje dłonie na ławce. Profesor McGonagall położyła przedemną kawałek pergaminu, książkę od tranamutacji, pióro i atrament. Zmarszczyłam brwi.

— Napiszesz notatkę na lekcję na klasy pierwszej- wyjaśniła poprawiając okulary na nosie. Trochę nieprzekonana do tego pomysłu pokiwałam jednak głową twierdząco. Profesor uśmiechnęła się lekko i opuściła salę. Otworzyłam książkę na zaznaczonym rozdziale i umoczyłam pióro w atramencie i zaczęłam przypisywać w jasny i logiczny sposób najważniejsze części notatek. Coś jednak nie pozwalało mi się skupić. Mianowicie wzrok Weasleya na mnie.

— Jesteś George czy Fred?- zapytałam nie odwracając wzroku od kartki.

— George - odpowiedział jej. Mruknęła coś w stylu 'okej' i z powrotem skupiła się na tekście. Zarejestrowałam ciche szuranie krzesła, a następnie chłopak usiadł przedemną sprawiając, że przerwałam pisanie i spojrzałam na niego spod byka.

— Możemy porozmawiać o tamtej nocy, co nie mogłaś się uspokoić?- zapytał cicho, na co przełknęłam ślinę. Odłożyłam pióro i pokiwałam twierdząco głową.

— To był atak paniki- wyjaśniłam unosząc wyżej głowę.— Nie zdarzają się często - nastolatek pokiwała głową rozumiejąc.

— Dlaczego je zazwyczaj masz?

— Zazwyczaj miewam je w momentach, w których wątpię w siebie- zaczęłam bawić się palcami.— To, że zrobiłam coś głupiego, to że mnie nie lubią tak naprawdę, to, że rodziców praktycznie w ogóle nie ma przez to, że mnie nie chcą - westchnęłam.
Poczułam dłonie chłopaka na swoich sprawiając, ze popatrzyłam mu prosto w oczy. Prosto w te piękne oczy. Zarumieniłam się delikatnie na jego dotyk, co nie było totalnie w moim stylu.

— Przecież wiesz, że to nieprawda. A nawet jeśli nie wiesz, to właśnie ci uświadamiam, że to nieprawda- powiedział, siadając koło mnie i obejmując mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się lekko i, co dziwne z pomocą chłopaka, zaczęłam dalej formuować notatkę. Oczywiście na trening później zdążyliśmy.

WESOŁE ŚWIĘTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz