miłego czytania ♡
__________________________
Let me go, I don't need you to wipe my tears
Don't you know I'm only trying to disappear
🌙
Taehyung siedział zrezygnowany na piaszczystej ziemi i wpatrywał się w lekko falującą taflę jeziora. Promienie słońca odbijały się od jego powierzchni pięknie rozświetlając okolicę, która dopiero budziła się do życia. Taehyung jednak nie dostrzegał tego piękna. Wszystko na co patrzył było teraz przysłonione smutkiem i złością, które królowały w jego sercu.
Chciał odejść o wiele dalej, być może nawet uciec całkowicie, jednak dom Jungkooka znajdował się na takim odludziu, że nie wiedział nawet, w którą stronę mógłby się udać i jak daleko stąd znajdowałby się następny dom albo chociaż jedna osoba, którą mógłby poprosić o pomoc. Będąc tutaj wydawało mu się wręcz, że na tym świecie nie istnieje nic poza Jungkookiem, jego domem i tym jeziorem. Czuł się jakby utknął w jakimś śnie, który nie miał zamiaru się kończyć, a on nie potrafił sam się obudzić.
Nie miał też siły, żeby iść zbyt daleko. Adrenalina i złość, które napędzały go wcześniej, powoli zaczynały opuszczać jego ciało, zastępując je smutkiem i bezsilnością. Nawet gdyby zdecydował się ruszyć dalej, zapewne w połowie drogi i tak by się poddał, czując się jeszcze bardziej opuszczonym. W tej sytuacji Jungkook był jedyną osobą w pobliżu i mimo iż nie traktował go jako swojego sojusznika i w tej chwili nie chciał widzieć go na oczy, musiał przyznać, że w jakiś sposób minimalnie niwelował jego poczucie osamotnienia.
Siedział w jednej pozycji, rękami obejmując swoje kolana. Nadal miał na sobie zieloną piżamę, w której się obudził, tak przyjemną w dotyku. Żałował, że nie zdążył znaleźć swoich ubrań i przebrać się jeszcze przed tym, zanim ruszył do kuchni i pokłócił się z chłopakiem. Cienki materiał, który go okrywał, mógł być piękny i delikatny, ale zdecydowanie nie chronił go przed lekkim, porannym powietrzem, które z łatwością przez niego przenikało sprawiając, że włoski na jego dłoniach stawały dęba. Nie mógł jednak w tej chwili wrócić i poprosić o swoje ubrania. Nie chciał wyjść na słabą osobę. Poza tym słońce powoli wznosiło się na niebie, coraz bardziej podnosząc temperaturę powietrza. Był w stanie wytrzymać jeszcze chwilę.
Skulił się jeszcze bardziej, chowając głowę między ramionami. Czuł się pusty w środku i nie wiedział nawet o czym powinien myśleć. Najbardziej chciałby wyłączyć się na chwilę, nie myśleć o niczym konkretnym i po prostu być. A najlepiej nie być w ogóle. Zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, przestać istnieć, przestać czuć. Chociaż na moment. Cała sytuacja go przytłaczała.
Nie miał pojęcia jak długo siedział już nad jeziorem. Wiedział tylko, że słońce zaczęło powoli ogrzewać jego skórę na odsłoniętych dłoniach i stopach. Kiedy podniósł w końcu głowę i zerknął przed siebie zauważył też, że wiatr, który do tej pory mierzwił mu włosy i burzył idealną taflę jeziora, nagle ustał. Wszystko wokół wydawało się stanąć w miejscu, w pobliżu nie było widać żadnego ruchu. Taehyung chciał wtopić się w to wszystko i również starał się nie ruszać.
Po jakimś czasie usłyszał dziwne dźwięki zza siebie, coś jakby trzask drzwi i szuranie. Nie chciał się jednak odwracać, żeby sprawdzić co to takiego. Nie chciał burzyć iluzji w swojej głowie: jeżeli nie będzie się ruszał, być może również zamieni się w stary pień drzewa albo wtopi w piasek i po prostu przestanie myśleć i czuć cokolwiek.
CZYTASZ
AFTERLIFE | #taekook
Fanfiction𝐨𝐧𝐞 𝐧𝐢𝐠𝐡𝐭, 𝐨𝐧𝐞 𝐤𝐢𝐬𝐬 𝐨𝐧𝐞 𝐭𝐨𝐮𝐜𝐡 𝐚𝐧𝐝 𝐛𝐥𝐢𝐬𝐬 ________________ Po jednej z wielu kłótni ze swoim chłopakiem, Taehyung postanawia w jakiś sposób się na nim odegrać. Całkiem przypadkiem spotyka kogoś, kto wywróci jego świat do...