#6

943 62 107
                                    

"Przeciwności, z którymi musimy się zmierzyć, często sprawiają, że stajemy się silniejsi. A to, co dziś wydaje się stratą, jutro może okazać się zyskiem."  Nick Vujicic  "Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń."

Nie mogłam go ściągnąć. Nerwowe pociągnięcia, próba wykorzystania oleju, a nawet samego ognia nie mogło sprawić, by przyprawiający mnie o mdłości pierścień zszedł z mojego palca. Staranie za staraniem, ból za bólem i mój chichy szloch pod prysznicami również nie pomagały. Ten cholerny topaz nie dość, że nawiedzał mnie we snach, to jeszcze trwał na jawie. Już dużo chętniej nosiłabym pierścień podarowany od bezimiennego żołnierza, niż ten, który mi podarowano. Mogłam się domyślić, że Chris będzie na tyle sprytny, żeby wykręcić mi taką akcję. Mogłam pomyśleć nim całkowicie wsunęłam na palec ten cholerny kawałek metalu...

Było już grubo po śniadaniu, a ja kolejny raz przemyciłam do mojego gabinetu kilka kromek chleba, by nie przymrzeć głodem. Treningi z oddziałem zaczynałam dopiero w przyszłym tygodniu, ze względu na moje obrażenia, które choć dzięki Levi'owi nie były zbyt poważne, to jednak musiały się względnie wyleczyć. Rekonwalescencja wymagała czasu, dając mi chwile samotności, której za nic nie mogłam zdzierżyć. Ponieważ gdy ja siedziałam bezczynnie, użalając się nad sobą, inni dawali z siebie swoje sto procent, starając się jednocześnie pokonywać granice. 

Spuściłam głowę w dół, spłukując resztkę pozostałych na nich mydlin, po czym sprawnym ruchem, wycisnęłam z nich wodę, wychodząc z pod natrysku. Otrzeźwiający chłód uderzający w moją skórę, nie był mi jednak w tym momencie pomóc. Choć zwykle dawał mi siłę do działania, tak dzisiaj przez myśl o zbliżającej się konfrontacji, zarówno to z Acermanem, jak i z moją matką, nie miałam możliwości pełnej zbawiennej działalności jego wpływu. To nie był dzień zwycięstw, a przede wszystkim poświęceń. Przynajmniej na taki się zapowiadał. Okazało się też potem, że wiele się nie pomyliłam...

Opinające moje ciało cywilne ubrania, w postaci okwieconej sukni w odcieniu pudrowego błękitu miały dodać mi odwagi. Przysporzyły mi jednak o wiele więcej kłopotów niż bym z tego miała pożytku. Przyklejający się do wilgotnej skóry materiał, utrudniał mi jej zakładanie, a brak stanika, z którego zdecydowałam się zrezygnować, na rzecz opinającej ramiona, prowizorycznej garsonki, wprawiał mnie w jawny dyskomfort. Człowiek to zawsze jest mądry po szkodzie. 

Po półgodzinnej męczarni jaką przebyłam, większą tragedią okazały się być włosy. Zamierzałam pokazać mojej matce, że wciąż potrafię być taka sama, że nic się nie zmieniłam i wszystko jest u mnie w jak najlepszym porządku. Chciałam by w to uwierzyła, pragnęłam być na tyle przekonująca, by nie dostrzegła prawdy. A prawda była zgoła odmienna i dużo mroczniejsza, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Nawet Levi'owi, nie powiedziałam o sobie wszystkiego. Byłam okropną osobą, a tym kto wydawał się wiedzieć najwięcej na mój temat, stał się polujący na mnie psychopata. To w żadnym stopniu nie było zdrowe. Zdawałam sobie z tego sprawę, jednak...

Po dłuższej chwili zawieszenia, pewnie chwyciłam w dłonie, lekko zardzewiałe od zbierającej się tutaj pary wodnej nożyce. Pchana impulsem i potrzebą zmiany, chwyciłam w dłonie kosmyk moich lekko pofalowanych włosów, przyglądając mu się przez chwilę. Dziwnie będzie znów wrócić do starej długości, a na coś nowego nie mam odwagi. Zagryzając wargę, stanowczo ścięłam pasmo w odpowiednim miejscu, a niewielka kupka włosów, upadła na podłogę, drażniąc mój wzrok swoim odznaczaniem się na białej powierzchni. Zaraz za nią zaczęły jednak pojawiać się kolejne partie, nie pozostawiając swojej kompanki samej. 

Nim się obejrzałam, przyszedł najtrudniejszy dla mnie element, który zawsze wykonywałam tylko z czyjąś pomocą. Z pomocą Olivii. Musiałam od nowa wyznaczyć sobie grzywkę, która tak niespodziewanie szybko urosła, niemal łącząc się z dłuższymi pasmami. Nie było tak, że za nią przepadałam, czasami było wręcz przeciwnie — przeszkadzała mi, gdy zapominałam o jej ścinaniu i była irytująca. Pełniła jednak ona ważniejszą funkcję niż upiększającą, czy praktyczną, a mianowicie, zakrywała blizny, których nie chciałam pokazywać innym. 

No Emotions vol.2 // LevixOC//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz