/Wiktoria/
Minęły słoneczne i ciepłe wakacje. Jednak chwilami nie były dla mnie takie. Szczególnie dla doktora Góry takie nie były. Pamiętam do dziś 23 lipca. Byłam z Lidką na spacerze razem z małym Patryczkiem. W pewnej chwili weszłyśmy do sklepu ale... Wszedł jakiś bandyta. Chciał pieniędzy od kasjerki. Lidka chciała go jakoś obezwładnić ale stało się to co najgorsze. Ten bandyta ją postrzelił. Ten koleś uciekł, a ja wezwałam pomoc. Pamiętam słowa Lidki które powiedziała do mnie przed straceniem przytomności. Powiedziała: ,,Wiktoria... Proszę. Zajmij się małym gdybym nie dała racy... P-Powiedz Arturowi, że go kocham." Gdy powiedziała te słowa miałam łzy w oczach. Gdy Lidka była nieprzytomna sprawdzałam czy oddycha ale... Nie oddychała. Wiedziałam wtedy co to znaczy. NZK. Reanimowałam ją tak długo aż nie przyjechał zespół doktor Anny oraz zespół w którym był mój brat. Rozpłakałam się gdy Piotrek powiedział, że Lidka... Najbardziej jest mi szkoda doktora Góry. Pamiętam jak byliśmy na pogrzebie. Cały czas płakał. Mówił po cichu imię zmarłej ratowniczki. Nawet chciał wskoczyć do dołu gdy wkładali trumnę do ziemi na cmentarzu. Jednak go powstrzymałam z bratem. Do dziś mam sceny tego potwornego dnia przed oczami.
-Wika hallo? Jesteś tam?- Spytała się Sylwia gdy byłyśmy na spacerze z małym. Spojrzałam na nią wycierając łzy.
-T-Tak. Po prostu... Szkoda mi małego. Jest taki mały, a już stracił jednego z rodziców.- Powiedziałam spoglądając na śpiącego w wózku malucha.
-Ej Wika.- Powiedziała przytulając mnie.- Wiesz dobrze, że to nie twoja wina.- Powiedziała gdy pociągnęłam nosem.
-Wiem ale... Wtedy mogłam prosić Lidkę by nic nie robiła. Gdybym coś wtedy zrobiła ona nadal by żyła.- Powiedziałam gdy Sylwia dała mi chusteczkę. Wytarłam oczy i wydmuchałam nos.
-Pomogę ci z tym. Wiesz, że masz mnie, swojego brata i mamę.- Powiedziała gdy zaczęłyśmy wracać w stronę mojego domu. Ja i Sylwia gdy miałyśmy możliwość opiekowałyśmy się synem świętej pamięci Lidki.
/Gabriel/
Okryłem śpiącego Artura kołdrą. Dalej nie może się on pogodzić ze śmiercią Lidki. Nie dziwię się mu. Gdybym był w podobnej sytuacji też bym był w takim stanie. Wyszedłem z pokoju socjalnego i zszedłem na dół.
-I jak?- Spytał się mnie zaniepokojony Kuba. Od śmierci Lidki wszystkim jest nam ciężko. Najbardziej jest trudno Arturowi.
-Śpi.- Powiedziałem siadając na kanapie.
-No i co teraz zrobimy? Artur w takim stanie może zrobić sobie albo komuś krzywdę.- Powiedziała doktor Anna.
-Wiemy Aniu. Może lepiej jak zapiszemy go do psychologa?- Zapytał się doktor Banach.
-To będzie najlepsze wyjście doktorze. Przyznaję moja siostra sama po... Prawie nic nie mówiła i miała złe sny z tym wypadkiem. Dobrze, że zabrałem ją do psychologa.- Powiedziałem gdy przyszła na mój telefon wiadomość. Sprawdziłem od kogo jest wiadomość. Sylwia, przyjaciółka Wiktorii napisała. W wiadomości pisało, że Wika znowu wspomina dzień śmierci Lidki. Postanowiłem powiedzieć szkolnej pedagog w szkole siostry o tej sytuacji i żeby Wika przychodziła do niej gdy będzie tego potrzebowała. Tak będzie lepiej dla Wiki.
-Pójdę zapisać Artura na pierwszą wizytę.- Powiedziała Martyna po czym wyszła z bazy.
-Nowy pamiętaj, że jakby twoja siostra też miała z tym jakieś problemy możesz wziąć wolne.- Powiedział patrzący na mnie Kuba.
-Wiem. Wiktoria po prostu źle zniosła ten wypadek.- Powiedziałem podchodząc do szafki i wyjmując z niej swoją torbę. Wyjąłem z niej pudełko z kanapkami. Wyjąłem jedną i zacząłem ją jeść.- Poza tym muszę zarobić pieniądze. Maryna się przeziębiła.- Dodałem wkładając do szafki swoją torbę. Musiałem wierzyć, że z czasem stan psychiczny Artura i Wiktorii się polepszy po rozmowach z psychologiem.
CZYTASZ
Życie toczy się dalej.
NouvellesKontynuacja książki pod tytułem ,,Rodzinna tajemnica". Koniecznie musicie przeczytać. Kończą się słoneczne i ciepłe wakacje. Ratownicy medyczni ze szpitala w Leśnej Górze znowu mają ręce pełne roboty. Zaczynają się kolejne chwile łez, walk o ludzkie...