Ola

103 5 1
                                    

-Olka błagam Cię, rusz swój piękny tyłek i wyjdź już z tej sypialni! Za chwilę spóźnimy się na Twoją imprezę! - Gabi poganiała mnie już od trzydziestu minut i miała rację ale ja wciąż miałam dylemat, którą sukienkę na siebie włożyć. Przymierzyłam już pięć i wciąż nie wiedziałam, którą wybrać.

-Nie wiem co mam na siebie włożyć, boże Gabryśka ja nigdzie nie idę! Proszę powiedz, że możemy ten wieczór spędzić w domu na kanapie, oglądać całą noc Netflixa, popijać wino i obżerać się świńskim żarciem.

-Jesteś durna jeśli myślisz, że pozwolę Ci tak świętować Twoje urodziny! Nie obchodzisz ich codziennie, więc proszę wywlecz swoją szanowną dupę z pokoju i wychodzimy. Liczę do dziesięciu… Raz, dwa, trzy…

-Ok, ok dobra idę! - poddałam się, jak zresztą zawsze. Gabryśka w życiu nie pozwoliłaby mi utknąć na kanapie. Tak było od pierwszego dnia kiedy się poznałyśmy. Lubiła imprezować, zaliczać przypadkowe numerki z gośćmi na imprezach, brać od nich numery obiecując, że na pewno się odezwie, ale umówmy się, Gabi nigdy nie oddzwaniała i nigdy nie odzwoni do faceta poznanego na imprezie. Ja byłam jej zupełnym przeciwieństwem. Wolałam ciepłe kapcie, piżamę i spędzanie czasu na oglądaniu seriali lub czytaniu książek, ale nie dziś. Wyszłam z sypialni, ubrana w czarną sukienkę z koronkową górą na grubych ramiączkach, odkrytymi plecami i ledwo zakrywającą mi tyłek. Makijaż miałam jak na mnie za mocny, moje długie blond włosy wyprostowałam i wyglądałam jak rasowa suka ale dziś były moje urodziny. Wybierałyśmy się z kilkoma znajomymi do klubu, w którym mieliśmy wynajętą lożę. 

-Ja pierdolę, Olka! Wyglądasz jak milion dolców, żaden facet w klubie nie będzie mógł oderwać od Ciebie wzroku. Dawaj, ruszamy podbijać dziś klub, ta noc jest nasza! - entuzjazm Gabryśki. Ta dziewczyna choćby się taplała w najgorszym gównie i tak znajdzie w nim coś pozytywnego. Nie zliczę ile razy wyciągała mnie z dołka. Jest moją kotwicą, moją siostrą z wyboru za co kocham ją najbardziej na świecie. Jest najważniejszą osobą w moim życiu, zaraz po moim bracie Łukaszu. 

-Boże, mówiłam Ci jak bardzo Cię nienawidzę za to?

-Nie Boże, tylko Gabi i tak wiem, że mnie kochasz. Podziękujesz za wszystko jak w końcu wyrwiesz jakieś zdrowe ciacho i się zabawisz. Zakonnico!

Cholerna Gabryśka! Czy można zabić swoją najlepszą przyjaciółkę i pochować jej zwłoki w lesie? Na każdym kroku przypomina mi o tym, że jestem nudziarą i od prawie roku nie pieprzyłam się z żadnym facetem ani nie umawiam na randki. Jeszcze nie do końca pozbierałam się po tym jak Radek w zeszłym roku, dzień przed gwiazdką przeleciał swoją byłą dziewczynę, a ja nakryłam ich na tym w naszym mieszkaniu, wracając wcześniej z pracy. Jak się później okazało robił to od kilku miesięcy i nie specjalnie się ukrywał, chociaż ja dałabym sobie rękę uciąć za tego faceta i jego wierność. Tego samego dnia spakowałam swoje walizki i zrobiłam to co najlepiej potrafię, uciekłam. Gabi przyjęła mnie wtedy do siebie i znosiła mój płacz przez cały czas. Po tygodniu siłą wywlekła mnie z łóżka i oznajmiła, że przeprowadzamy się do innego miasta. Byłam w szoku, jak miałam porzucić swoją pracę, swoje życie i wynieść się gdzieś indziej? Jednak moja mała żmija miała już wszystko zaplanowane. Kiedy ja leżałam całymi dniami i nocami w łóżku zanosząc się płaczem, ona ciężko pracowała nad naszą przyszłością. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciółki.

-Halo, ziemia do Olki, czy mnie słyszycie? Mówiłam, że jesteśmy już na miejscu. - pomachała mi ręką przed twarzą, a ja otrząsnęłam się z transu. Przejechałyśmy taksówką całą drogę do klubu, a ja nawet tego nie zauważyłam. 

-Słyszycie i nie drzyj mi się do ucha! 

-Dawaj stara! Idziemy świętować Twoje dwudzieste siódme urodziny, już bliżej niż dalej do trzydziestki, trzeba się rozerwać nim całkiem zdziadziejesz. 

-Dzięki za przypominanie mi o tym, że jestem już stara - tak, moja przyjaciółka zdecydowanie wiedziała jak skopać leżącego. Weszłyśmy do klubu pełnego ludzi i udałyśmy się do loży, która tego wieczoru była dla nas zarezerwowana. Siedzieli tam już mój brat, jego piękna narzeczona Amanda, z którą za półtora miesiąca mają wziąć ślub. Było też  kilkoro współpracowników z naszego butiku i nasza diwa Dawid, który skradał serca wszystkich facetów gejów. 

-Sto lat naszej solenizantce! Wszystkiego najlepszego małpeczko - Łukasz rzucił się na mnie i wziął w swoje objęcia. Wtuliłam się w niego i ucałowałam w policzek. Następnie wszyscy po kolei składali mi życzenia i wręczali drobne upominki. Usiedliśmy,a wtedy podeszła do nas kelnerka z butelką schłodzonego szampana i kieliszkami. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i piliśmy niezliczone ilości alkoholu. Gdy w głowie już lekko nam szumiło ruszyliśmy na parkiet. Muzyka porwała mnie, tańczyłam i śmiałam się szalejąc z Gabi do rytmów R&B dziękując jej, że namówiła mnie na tę imprezę. Nie pamiętałam kiedy bawiłam się tak dobrze, a wszystkie moje zmartwienia nagle uleciały z mojej głowy. Byłam tu z moimi najlepszymi przyjaciółmi i znajomymi, niczym się nie martwiłam, pragnęłam by ten wieczór się nie kończył. Po kilku minutach poczułam, że muszę się napić, bo gardło miałam wyschnięte na wiór. Powiedziałam Gabi, że idę do baru. Stanęłam przy ladzie i w tym momencie obrócił się mężczyzna, którego wygląd dosłownie zwalił mnie z nóg. DOSŁOWNIE! Nim zdążyłam zorientować się co się stało, zobaczyłam przed oczami czyjeś spodnie i buty, a kiedy podniosłam wzrok, stojącego nade mną, tego samego faceta, na którego widok straciłam równowagę. Wyciągnął w moją stronę dłoń, uśmiechając się przy tym... I niech mnie piekło pochłonie jaki On miał uśmiech! Siedziałam na tyłku, na zimnej posadzce i patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami i buzią. Stał przede mną ogromny mężczyzna, niesamowicie zbudowany, jego ręce pokrywały liczne tatuaże i miał najpiękniejsze karmelowe oczy jakie w życiu widziałam. Mój wybawiciel. Zajebiście, pokazałam klasę.

-Dz-dz-dziekuję - Olka weź się w garść pomyślałam, podniosłam się przytrzymując się jego dłoni niczym kotwicy, aż w końcu stanęłam z nim twarzą w twarz - naprawdę bardzo Ci dziękuje, cholera co za wstyd! Jak Ty to zrobiłeś? - spojrzał na mnie nieco zdezorientowany.

-Ale co? - zapytał, a ja dopiero po chwili uświadomiłam sobie jakie zadałam mu pytanie.

-Jak tak szybko znalazłeś się tuż przy mnie?

-To proste. Przeskoczyłem przez ladę w momencie kiedy się zatoczyłaś. I nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie, mała. - Znów się uśmiechnął, a ja poczułam jak ponownie miękną mi kolana. Patrzyłam na niego jak żałosna idiotka. Dobrze, że jeszcze się nie obśliniłam, jak jakiś dzieciak na widok czekolady. Boże, ależ on był boski! Alkohol buzujący w moich żyłach nie pomagał mi w logicznym myśleniu, dosłownie miałam wrażenie, że ktoś przemielił mój mózg, a później wsadził go na miejsce gdzie powinien być i niewiele myśląc wypaliłam: 

-Muszę częściej upadać, żebyś mógł mnie ratować rycerzu. 

Serio Olka? Rycerzu? Co Ty masz piętnaście lat?

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz