Ola i Wiktor

56 5 0
                                    

Ola

Wypiłyśmy z Gabryśką po kilka drinków dzięki czemu w końcu się rozluźniłam. Od momentu, gdy trafiłam wzrokiem na Wiktora czułam się spięta i obserwowana. Dopiero porządna dawka alkoholu sprawiła, że wyluzowałam i zaczęłam dobrze bawić.

Tańczyłyśmy właśnie na parkiecie, kiedy do Gabryśki podszedł przystojny, wysoki blondyn z łobuzerskim i onieśmielającym uśmiechem. Wiedziałam, że moja przyjaciółka jest już utopiona, widziałam to w jej spojrzeniu. Odwróciła się do niego tyłem i zaczęli kołysać się w rytm We found Love, Rihanny. W tej samej chwili poczułam na swoich biodrach dłonie jakiegoś mężczyzny, który przyciągnął mnie do siebie i zaczął się ze mną kołysać. Pozwoliłam sobie na ten taniec z nieznajomym i odpłynęłam. Kiedy się do niego odwróciłam, jego dotyk stał się natarczywy, zaczął błądzić swoimi dłońmi po moich piersiach i tyłku, a kiedy próbowałam go odepchnąć, przyciągnął mnie bliżej siebie i zrobiło się jeszcze bardziej nieprzyjemnie. Zaczęłam szarpać się z nim bezskutecznie, aż poczułam jak ktoś z tyłu chwyta mnie za ramię i odciąga od natrętnego faceta. W tym całym zamieszaniu byłam w stanie dostrzec tylko pięść zbliżającą się do twarzy tego obleśnego typa i to jak ląduje na ziemi. Gabi obejmowała mnie w talii, a jej partner, z którym przed chwilą tańczyła stał tuż obok nas. Wreszcie mój wybawiciel odwrócił się w moją stronę i zobaczyłam Wiktora.

-Hej mała, nic Ci nie jest? - zapytał z wyraźną troską w głosie, kładąc dłoń na moim policzku.

-Nie, wszystko w porządku, nic mi nie jest. Ja... Ja dziękuję. - odparłam wdzięczna za ratunek.

-Może odejdźmy w spokojniejsze miejsce, usiądziesz i napijesz się wody.

-Jestem tutaj z przyjaciółką, ja nie chcę jej zostawiać samej.

-Idź Ola, dam sobie radę. -mrugnęła do mnie Gabryśka, szczerząc się jak nastolatka i obejmując stojącego obok niej faceta.

-Jesteś pewna? Widziałaś co się stało przed chwilą, nie mogę Cię zostawić tutaj z obcym gościem. - Moja przyjaciółka niezbyt przejmowała się konsekwencjami wyrywania facetów w klubie. Nigdy nie brała pod uwagę możliwego zagrożenia.

-W sumie to nie jestem obcy - odezwał się nieznajomy - jestem Oskar, kumpel Wiktora. A ten klub jest mój. Twojej przyjaciółce nic ze mną nie grozi.

Posłałam mu swoje najgroźniejsze spojrzenie, a przynajmniej miałam nadzieję, że tak wyglądało. Jednak chyba nie bardzo się tym przejął, bo odchylił głowę do tyłu i głośno roześmiał.

-Rozumiem, że to miał być wzrok groźnego dobermana, jednak wyszło Ci coś pomiędzy chihuahua, a yorkiem. Zabawna jesteś złotko. Już Cię lubię.- znów się roześmiał, a ja mu zawtórowałam. Może jednak miał rację, nie raz już słyszałam, że wyglądam zabawnie kiedy się napiję. Cóż, nie było sensu się dłużej spierać. W końcu się uspokoiłam i spoważniałam.

-Okej, zostawiam Ci moją przyjaciółkę pod opieką. Pamiętaj jednak, że jeśli spadnie jej choćby jeden włos z głowy, znajdę Cię, obetnę Ci jaja, po czym będę Cię nimi karmić i patrzeć jak się dławisz.

-Olka, boże! - Gabryśka szturchnęła mnie w ramię - Nie zachowuj się jak typowy ojciec nastolatki, która przyprowadziła swojego pierwszego chłopaka do domu. Poradzę sobie, jestem duża, pamiętasz?

-Zabiję Cię! Specjalnie pchasz mnie w jego ramiona. Policzymy się jutro. - syknęłam do niej. Ucałowała mnie w policzek i rozstaliśmy się.

Wiktor zaprowadził mnie do pustej loży w strefie VIP. Rozsiadłam się wygodnie na czarnej skórzanej sofie i wyciągnęłam nogi przed siebie. Od tych cholernych szpilek czułam jak stopy pulsowały mi z bólu. Za każdym razem kiedy wkładam szpilki na nogi, zastanawiam się czemu my kobiety to sobie robimy. Kelnerka podeszła do naszego stolika, podając mi szklankę wody, a Wiktorowi sok pomarańczowy.

-Nie pijesz? - zapytałam zaciekawiona.

-Nie. Staram się unikać alkoholu, a jeśli już piję to raczej z dala od ludzi.

-Rozumiem. Przepraszam za zamieszanie z mojego powodu. Czy jemu... To znaczy temu facetowi nic nie będzie?

-Martwisz się o tego oblecha? Obmacywał Cię i dostał to na co zasłużył. Powinienem potraktować go o wiele gorzej, powstrzymywało mnie tylko to, że stałaś tam obok, a wokół było mnóstwo ludzi. Chłopacy zajęli się nim, zapewne jest już dawno poza klubem i nie będzie miał do niego już nigdy wstępu. - Widziałam jak zaciskał w złości pięści, aż pobielały mu knykcie. Dopiero po chwili dostrzegłam na nich krew.

-Nie, ja nie... Nie martwię się o niego lecz o Ciebie. - Spojrzałam na niego, a w jego oczach dostrzegłam zdziwienie. - Mam nadzieję, że nie będziesz mieć przeze mnie problemów. Wybacz, znajomość ze mną to same kłopoty. - Uśmiechnęłam się smutno i wzięłam jego dłoń w swoją. -Masz krew na ręce, na pewno nic Ci nie jest? Może trzeba to obejrzeć? Zajmę się tym.

-O mnie się nie martw, mała. Mi nic nie będzie, a już na pewno nie będę mieć kłopotów z powodu tego co się wydarzyło. - Odparł i podciągnął sobie moje nogi na swoje kolana, po czym zdjął mi z nóg szpilki. Próbowałam zabrać stopy, bo czułam się skrępowana tą sytuacją. - Nie walcz ze mną, siedź wygodnie i nie myśl o tym.

Byłam niesamowicie wykończona tym wieczorem jak i całym tygodniem. Miałyśmy naprawdę szalony tydzień w pracy. Poddałam się tej chwili i odpuściłam. Wiktor nic nie mówiąc delikatnie masował moje stopy. To przyjemne uczucie sprawiło, że zamknęłam oczy i odpłynęłam.

Wiktor

Spojrzałem na nią i zauważyłem, że zasnęła. Jej pełne usta są delikatnie rozchylone, pasmo włosów opadło jej na twarz. Wygląda tak niewinnie, niczym anioł. Cholera, widzę ją dopiero trzeci raz, a wyzwala we mnie niesamowicie dziwne uczucia. Nigdy dotąd nie czułem potrzeby, by się kimś opiekować. Jednak ona... Ona mimo, że nie znam jej prawie w ogóle doprowadza mnie do obłędu. Chciałabym ją chronić, tulić w swoich ramionach i całować. Chciałbym zatopić nos w zgięciu jej szyi i wdychać jej zapach. Jednocześnie wiem, że nie powinienem pragnąć tego wszystkiego. To byłoby złe. Ona nigdy nie byłaby w stanie zaakceptować mojej przeszłości, moich tajemnic skrywanych głęboko na dnie mojej duszy. To by ją zniszczyło. Nikt nie pokocha nigdy takiego potwora jakim jestem. Mimo wszystko nie jestem w stanie jeszcze się z nią dzisiaj rozstać. Chwytam jej szpilki w dłonie, delikatnie wsuwam ręce pod jej kolana, obejmuję ją w talii i podnoszę, kierując się z nią w stronę mojego samochodu. Oskar nie odbiera, a ja nie mam nawet pojęcia gdzie mieszka kobieta, która śpi na fotelu pasażera w moim aucie. Nie wiedząc co robić, zabieram ją do swojego domu i kładę w moim łóżku, nakrywam kołdrą, a sam postanawiam przespać się na kanapie w salonie. Chociaż pragnę położyć się przy niej, nie chcę jej wystraszyć. Zatrzymuję się przy niej na moment, odgarniając z jej policzka pasmo włosów i przyglądam się jak słodko śpi. Jest taka bezbronna i drobniutka, a ja jestem tym, który powinien zostawić ją w spokoju, a nie przywozić ją do swojego domu. Zabranie jej z klubu nie było moim obowiązkiem, jednak czułem silną potrzebę zaopiekowania się nią.

-Co Ty ze mną robisz kobieto? Dlaczego zależy mi na Tobie, choć tak naprawdę Cię nie znam? Jak mam sobie radzić z uczuciami, które we mnie wywołujesz? - zapytałem szeptem, wiedząc, że śpi i nie usłyszy ani jednego mojego słowa. Przesunąłem palcami po jej policzku i chciałem odejść, gdy poczułem jej dłoń na swojej.

-Mmmm... jak mięciutko. - zamruczała i ponownie zasnęła.

Kurwa! Ta kobieta doprowadzi mnie do szaleństwa, czuję to!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz