Wiktor i Ola

39 4 0
                                    

Wiktor

Nie mogłem spać spokojnie od tamtego wieczoru kiedy spotkałem tę dziewczynę w klubie. Kiedy tylko zamykałem oczy i odpływałem, przed oczami pojawiała mi się ona.

Burza pięknych blond loków, oczy w kolorze błękitnego nieba, rozbrajający uśmiech dzięki któremu rozjaśniała całe pomieszczenie. Ubrana tylko w niebotycznie wysokie czerwone szpilki, czarną koronkową bieliznę i pończochy kroczyła dumnie w moją stronę, z wysoko podniesioną głową i pewnością siebie. Siedziałem rozparty na kanapie i nie mogłem oderwać od niej wzroku, była ucieleśnieniem mokrych fantazji każdego faceta. Jej piękne, duże piersi falowały przy każdym kroku, jej biodra kołysały się z gracją na boki, a kiedy się odwróciła i stanęła do mnie tyłem, ujrzałem najlepszy tyłek jaki do tej pory widziałem. Wyciągnąłem dłoń w jej stronę i delikatnie przejechałem opuszkami palców po jej boku, zaczynając od piersi, kierując się niżej. Jej skóra była niesamowicie miękka, pachniała tak jak zapamiętałem, szarlotką. Ten zapach był jak upojenie, którego mimo nadmiaru wciąż pragniesz więcej i więcej. Patrzyła na mnie mrużąc oczy i wydając z siebie ciche jęki rozkoszy, kiedy palcami błądziłem po jej ciele. Dotarłem do jej piersi i złapałem za brodawkę, ściskając ją delikatnie przez stanik. Wygięła plecy w łuk, jeszcze mocniej wypinając w moją stronę swój tyłek. Jedną dłonią pieściłem jej pierś, drugą wsunąłem za koronkowe stringi, aż dotarłem do jej łechtaczki. Była tak cholernie seksowna, niesamowicie mokra i gotowa. A to wszystko dla mnie. Delikatnie zataczałem kółka na jej łechtaczce, oddychała ciężko, a jej jęki działały na mnie tak intensywnie, że kutas rwał mi się w spodniach, gotowy do tego by wejść w nią i pieprzyć do utraty przytomności.

I właśnie w takich chwilach nasze sny najczęściej się kończą. Każdego dnia od tygodnia, budzę się z kurewsko wielkim i bolesnym wzwodem, a trzepanie już nie pomaga. Próbowałem wyrwać jakąś panienkę w klubie na szybki numerek, jednak żadna nie wydawała mi się wystarczająco dobra. Żadna nie była Olką. Cholerną Olką, która wdarła się w moje myśli, a ja nie potrafię wyrzucić jej sobie z głowy.

W poniedziałek po weekendzie, kiedy dostałem zgłoszenie, że w Małej Czarnej, butiku z jakimiś babskimi ubraniami, butami i dodatkami pękła rura, niespodziewałem się, że kolejny raz wpadniemy na siebie z Olką. Była w szoku tak samo jak ja, kiedy wyjrzałem zza samochodu i spojrzałem na nią. Opierała się o ścianę, wyglądała pięknie bez makijażu i w tym różowym dresie. Starałem się być wobec niej obojętny, choć ciężko było mi udawać, że nie jestem nią zainteresowany. Kiedy naprawiałem usterkę, słyszałem jak dziewczyny w sąsiednim pomieszczeniu szeptały między sobą i chichotały jak nastolatki. Ola wyraźnie się denerwowała, bo kilka razy podniosła głos na dziewczyny. Czułem się cały czas obserwowany i schlebiało mi to, jednak przyszedłem tutaj wykonać swoją pracę, a nie flirtować z kimkolwiek.

-Dziękuję za pomoc. Bez Ciebie byśmy sobie nie poradziły - powiedziała Ola, kiedy skończyłem. - Ostatnio mam wyjątkowo dużo powodów żeby Ci dziękować - zaśmiała się i podała mi w dłoni pieniądze za wykonaną pracę.

-Cóż... Nie powiem żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało - wyszczerzyłem się do niej jak głupi i dodałem - kiedyś możesz zaprosić mnie na kawę i będziemy kwita.

Że co? Miałeś się trzymać od niej z daleka! Pomyślałem za późno, bo słowa zdążyły już opuścić moje usta.

-Yyy... Jasne, tak. Może kiedyś uda nam się umówić na kawę - odparła rumieniąc się i spuszczając wzrok. Jest niesamowicie nieśmiała, a mnie to okrutnie kręci. -W takim razie, może kiedyś do zobaczenia.

-Trzymajcie się dziewczyny. Do zobaczenia!

***

W klubie jest dzisiaj niesamowity ruch, jak na Piątkowy wieczór. Razem z Oskarem, który jest moim przyjacielem i jednocześnie szefem, oraz kilku chłopaków świętujemy narodziny córki Łysego, który jest największym twardzielem z całej naszej ekipy, ale jako jedyny ma żonę i teraz piękną córeczkę. Cholerny farciarz z niego.

Każdego dnia zazdroszczę ludziom, którzy zakładają rodziny, cieszą się narodzinami dzieci i ich wychowywaniem. Zazdroszczę im tego, że mają przy sobie kogoś kto kocha ich bez względu na wszystko, kto troszczy się i dba o nich, kogoś do kogo po całym dniu pracy mogą wrócić i opowiedzieć co się wydarzyło w ciągu dnia. Zazdroszczę im tego wszystkiego, bo sam nigdy nie doświadczę czegoś podobnego. Moje życie, a właściwie moja przeszłość jest za bardzo popierdolona, by jakakolwiek kobieta była w stanie to udźwignąć. Nie jestem dumny z tego co w przeszłości zrobiłem, ale czasu nie cofnę. Dziś staram się żyć jak na normalnego człowieka przystało. Mam legalną i stałą pracę, niewielki domek, samochód, motocykl i mnóstwo pieniędzy. Mam tych pieniędzy tyle, że do końca życia mógłbym nie pracować, jednak lubię to robić, czuję się wtedy jak normalny człowiek, którym wcale nie jestem. Głęboko w sobie chowam tę mroczną stronę mojej osobowości, która splamiła moje ręce krwią. Prawie każdej nocy męczą mnie koszmary, a wszystkie wydarzenia z przeszłości wciąż się w nich powtarzają. To jak zacięta płyta, która uruchamia się zawsze w tym samym momencie i tym samym kończy. Choć w ostatnim tygodniu częstotliwość z jaką się pojawiały zmalała, ponieważ koszmary zastąpiły mokre fantazje z piękną blondynką o błękitnych tęczówkach.

Chłopaki świetnie się bawią, każdy z nich jest już nieźle wstawiony i co chwilę któryś zarzuca mi ramię na szyję bełkocząc w moją stronę. Właśnie uwieszony na moim ramieniu jest Oskar, który rzuca mi do ucha:

-Stary, spójrz na tą rudą panienkę i jej blond koleżankę. Pieprzony kurwa C U D! Ta blondyneczka ma niesamowity tyłeczek, który jeszcze dzisiaj posadzi na mojej twarzy! - odwracam się w kierunku, w którym Oskar wskazuje butelką i cały się spinam.

-Ani się kurwa waż zbliżyć do niej! - warczę wściekły.

-Hoho, czyżby to jakaś Twoja zdobycz? W sumie rudą też mogę wyrwać, nie jest najgorsza. Znasz te laski? - rzuca, a na jego twarzy widzę ten przebiegły uśmiech, który zawsze pojawia się u niego kiedy wpadnie mu w oko jakaś dziewczyna.

-Rudą bierz, nic mi do tego. Ale od blondynki się odpierdol. Nikt nie ma prawa się do niej zbliżyć.

Ola

Gabryśka znowu wyciągnęła mnie do klubu, w którym byliśmy w ubiegłą Sobotę na moich urodzinach. Sprzedała mi jakąś słabą wymówkę, że musi się napić, potańczyć i wyrwać jakiś gorący towar, bo dostała kosza od gościa, który jej się podobał. Aha, jedzie mi tu czołg? Doskonale wiedziałam dlaczego tutaj jesteśmy. Przez cały tydzień, każdego dnia dziewczyny w butiku namawiały mnie żebym umówiła się z Wiktorem. Co prawda mam jego numer, na który Gabi dzwoniła żeby zamówić wizytę hydraulika, którym okazał się Wiktor i w każdej chwili mogłam zadzwonić ale nie zrobiłam tego. Dlaczego? Sama nie wiem. Jest przystojny, sprawia, że miękną mi kolana i czuję przy nim stado motyli trzepoczących w moim podbrzuszu, ale to nie znaczy, że od razu muszę się z nim umawiać! Chociaż skłamałabym twierdząc, że wcale o nim nie myślałam przez cały ubiegły tydzień. W nocy budziłam się zlana potem i podniecona, kiedy śnił mi się ognisty seks z Wiktorem w roli głównej. Na ulicy kiedy mijali mnie mężczyźni wpatrywałam się w ich twarze, mając nadzieję, że wpadniemy gdzieś na siebie przypadkiem. Myślałam nad tym co mówiły mi dziewczyny, że zawsze mogłabym pójść z nim tylko do łóżka, ale czy byłam gotowa na taki jednorazowy seks? Nigdy tego nie robiłam, przez ostatnie lata miałam jednego partnera, przed nim miałam tylko dwóch innych, a z każdym z nich seks był po prostu dobry. Nie było fajerwerek, często musiałam kończyć sprawę sama pod prysznicem, bo mało kiedy miałam orgazm, jedynie wtedy kiedy podczas zbliżenia pomagałam sobie wsuwając między nas dłoń i masując łechtaczkę. Myśl o tym, że mogłabym w końcu uprawiać seks była na tyle przyjemna, że wieczorami leżałam w łóżku z wibratorem między nogami i zaspokajałam swoje pragnienia.

Z moich rozmyśleń wyrwało mnie dziwne uczucie jakby ktoś mnie obserwował i wypalał w mojej czaszce dziurę. Obróciłam delikatnie głowę i mój wzrok spoczął na karmelowych oczach, które intensywnie się we mnie wpatrywały. Z tej odległości nie byłam w stanie dokładnie dostrzec jego twarzy, ale wiedziałam, że to On. Jego wzrok rozpalał mnie i czułam jak po raz kolejny mur którym się otoczyłam, po cegiełce opada i staje się słabszy. Próbowałam odwrócić wzrok ale nie byłam w stanie się nawet poruszyć.

Przepadłam. Totalnie przepadłam! 

Nie zostawiaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz