-9-

1.1K 90 9
                                    

- Myślisz, że dziś będzie praca w grupach? - zapytała Alice podczas czwartkowego lunchu, mając na myśli lekcję eliksirów, która miała się za chwilę odbyć. 

- Wątpię. Dziś są już dwie godziny, więc wyrobimy się z Eliksirem Spokoju. - Roma wzruszyła ramionami i tym samym zakończyła rozmowę. Dziewczyny skupiły się na tym co najważniejsze: na jedzeniu. 

Tak jak Bennet przewidziała, Slughorn ogłosił im, że zajmą się eliksirem, który omawiali w pierwszym tygodniu szkoły. Tym razem dziewczynom nie udało się usiąść na końcach sali, gdyż ślizgoni, którym podsiadły się ostatnio, wystartowali jak rakiety, gdy tylko nauczyciel otworzył drzwi do klasy.

- Jedyne co trzyma mnie przy zmysłach, to fakt, że jesteś obok. - Osmet przyglądała się skomplikowanej instrukcji ważenia eliksiru. 

- Słodko - zaśmiała się pod nosem blondynka i ruszyła w stronę składników. Spora ilość (Roma zabrała od razu dla swojej przyjaciółki) była niemożliwa do utrzymania, więc dziewczyna zaklęciem sprawiła, że wszystkie potrzebne rzeczy lewitowały nad jej głową. 

Minęła pierwsza lekcja eliksirów, lecz mimo to nikt nie ruszył się od swojego stanowiska, by wyjść na przerwę. Każdy w pełnym skupieniem obserwował swój wywar. Roma ze spokojem mogła stwierdzić, że do tej pory wszystko szło jej nawet znośnie, choć o mało nie zapomniała dodać sproszkowanego kolca jeżozwierza, o którym przypomniał jej przechodzący obok nauczyciel. 

- Potrzebujesz pomocy? - zapytała się przyjaciółki, która była wyjątkowo cicho podczas zajęć. Poprosiła ją tylko z dziesięć razy o radę, co w jej przypadku było niczym. 

- Nie, nie... Chce to zrobić sama. 

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Alice? - zapytała całkowicie poważanie.

- Muszę się trochę przyłożyć, przecież nie będziesz mi podpowiadać na SUMach - stwierdziła dość smętnie. Roma ewidentnie poczuła się wstrząśnięta tym wyznaniem, gdyż Osmet przez wszystkie poprzednie lata na każdej lekcji z Slughornem liczyła na jej pomoc. 

Dziewczyna rzuciła jeszcze szybkim okiem na przyjaciółkę, która ze sporym skupieniem zaczęła dodawać kolejne składniki i wróciła do swojego wywaru. Uczniowie mieli przed sobą jeszcze czterdzieści minut lekcji, lecz Bennet zaczęła lekko panikować, że nie uda się jej wszystkiego skończyć. Co prawda była trochę przed swoją przyjaciółką, ale miała wrażenie, że nie potrafiła skupić się wystarczająco podczas zajęć. Nie dość, że Horacy musiał ją upomnieć, to jeszcze w ostatnim momencie zauważyła, że o mały włos nie wrzuciła złego składnika. Każdy mały błąd mógł skończyć się tragicznie, tak jak w przypadku jednego ślizgona, który za szybko wlał syrop z ciemiernika czarnego i wylądował w skrzydle szpitalnym. 

Ku uciesze Romy udało się jej wszystko skończyć na czas. Nie była pewna co do jakości eliksiru, gdyż nie czuła się zbyt pewnie robiąc go, lecz sam fakt, że nie wylądowała z fioletową głową w skrzydle szpitalnym, był dla niej dobrym znakiem. 

- W pewnym momencie miałaś za duży ogień pod kociołkiem i za szybko mieszałaś - zauważył profesor, który właśnie podszedł do stanowiska dziewczyn i zaczął komentować prace Romy. - Eliksir powinien być całkowicie biały, a twój podczas mieszania zaczyna lekko połyskiwać, co oznacza, że za bardzo go podgrzałaś. 

- Rozumiem - przytaknęła dziewczyna słuchając uwag nauczyciela. - To znaczy, że jest bezużyteczny? - zapytała patrząc na mężczyznę, który od razy posłał jej uśmiech. 

- Nie, ale - pomachał palcem wskazującym w powietrzu i kontynuował - po spożyciu można czuć przez chwilę stan otępienia. Co powiesz na zadowalający, z takim plusikiem w mojej głowie? Nie jest to duży błąd. Wielu osobą się zdarza, ale jestem pewny, że jak popracujesz, to wyćwiczysz go do perfekcji! - Bennet nie potrafiła nie odwzajemnić optymizmu mężczyzny. Horacy spojrzał w stronę Alice, która wydała się wyjątkowo zestresowana. 

Wąż i Borsuk • Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz