7- epilog

1.1K 56 7
                                    

Poprawione

Widzisz błąd ortograficzny/stylistyczny przypnij z boku komentarz bym mogła poprawić 

Jeszcze tylko :

647 słowa

Aktualnie siedzę w ukochanym jeepie Stilesa. Chłopak zadeklarował się że odwiezie mnie i Killa na lotnisko. Podczas drogi żywo dyskutowaliśmy na różne tematy. Widziałam że chłopcy się polubili co bardzo mnie cieszyło

- Ly?

- Taak - przeciągnęłam

- Wciąż zastanawiam się jakim cudem odzyskałaś duszę

- Przecież powiedziałeś że przeczytałeś kruczki - tak ten bęcwał miał jednorazowy wgląd do treści cyrografu

- Cóż.. haha - zaśmiał się niemrawo drapiąc po karku

- To była gra, wygrywasz odzyskuję duszę, przegrywasz oddajesz też swoją - spojrzałam na szatyna który był zdziwiony słowami które właśnie usłyszał - Boże i ty chciałeś mnie ocalić

- Przecież ocaliłem - wypiął dumnie pierś

- Tak tak nawet ja poczułam tego soczystego liścia - powiedziałam masując miejsce gdzie został wymierzony cios

- Właśnie czemu ją uderzyłeś? - zapytał Stiles

- Taki zabobon, ale jak widać zadziałał - wyjaśnił

- Dobra, koniec gadania o mnie.. Killian?

- O nie

- Masz mi coś do powiedzenia?

- Nieee? - przeciągnął

- Niee? To w takim razie co ci się stało w ramię - zapytałam podejrzliwie

- Ymm no wiesz... No przecież mówiłem ci że zaatakował mnie jeleń - próbował znaleźć wymówkę chociaż dobrze wiedział że wiem co zrobił

- Obiecałeś że nie będziesz łapał tych cholernych ogników

- Co robił? - nagle Stiles zaczął się śmiać najprawdopodobniej z naszej małej kłótni

- Mój przyjaciel wpadł na genialny pomysł złapania błędnego ognika w słoik i przetrzymywania go by służył jako lampka nocna, jednak te cholerstwa napuściły na nas stado jeleni - brunet wybuchł głośnym śmiechem - To było pierwsze spotkanie, drugie wiesz jak się skończyło. Od tej pory obiecaliśmy sobie że nigdy więcej nie chcemy mieć kontaktu z tym czymś jednak jak widać niektórzy nie uczą się na błędach i myślą że następnym razem to będzie chorda puchatych króliczków. - Kill tylko się zaśmiał, a Stiles śmiał się jeszcze głośniej niż wcześniej

***

- Przylecę na wakacje - powiedział przytulając mnie

- Przecież wiesz że w innym wypadku nie miałbyś życia - zażartowałam

- Taa jestem tego świadomy - zaśmiał się - Cześć stary - przybili sobie męską piątkę po czym chłopak chwycił walizkę i udał się w kierunku bramek. Pomachaliśmy mu na pożegnanie a kiedy całkowicie zniknął z pola mego widzenia zwróciłam się do szatyna

- Wracamy ?

***

Jechaliśmy z powrotem do domu. W pewnym momencie chłopak zatrzymał samochód, a ja pokierowałam na niego swoje pytające spojrzenie

- Chcesz się przejść? - zapytał, nie powiem trochę mnie to dziwiło

- Skoro masz ochotę to z chęcią ci potowarzyszę

Spacerowaliśmy po lesie w półmroku, było już po zachodzie słońca, ale nie przeszkadzało nam to

- Czemu mówią na ciebie Ly? - zapytał

- Jak byłam mała podobno nie potrafiłam wymówić swojego imienia, więc mówiłam "mów mi Ly", no i w taki sposób przekształcając swoje nazwisko stałam się "Ly" Zoe Li - wyjaśniłam - a ty czemu jesteś Stiles'em ?

- Nie potrafiłem wymówić swojego imienia - zaśmiał się z naszego podobieństw

- Jak brzmi twoje imię

- Mieczysław, ale nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi

- Mi się tam podoba, ale nie powiem Stiles pasuje do ciebie idealnie - uśmiechnęłam się do bruneta co odwzajemnił

- Chodź - pociągnął mnie za rękę w tylko jemu znane miejsce

Nagle chłopak zatrzymał się na wysuniętej skarpie. Przed nami ukazywał się przepiękny widok rozświetlonego miasteczka

- Wow - wydusiłam z siebie. W Nowym Yorku zdarzało mi się podziwiać miasto nocą ale tam nigdy nie widać gwiazd a teraz mogę dostrzec dosłownie wszystkie konstelacje. Oderwałam wzrok od nieba spoglądając na Stilesa który zrobił to samo

- Ly...ja...nie wiem jak ci to powiedzieć - mówił powoli próbując dobrać odpowiednie słowa - odkąd cię ujrzałem...to znaczy...spodobałaś mi się i...przepraszam wygłupiłem się kto taki jak ty chciałby być z kimś takim jak ja...po prostu zapomi..- przerwałam nie mogąc dłużej słuchać jego wywodu

- Zamknij się wreszcie - chwyciłam go za koszulę przyciągając go do siebie. Złączyłam nasze usta w pocałunek który chłopak po chwili oddał

- Czy to znaczy że .. ?

- Jesteśmy parą? - wycięłam mu się w wypowiedź - Zrozumiem jeśli powiesz nie - zaśmiałam się. W odpowiedzi czekoladowooki wbił się w moje usta

- Kocham cię Ly - wyszeptał patrząc prosto w moje oczy

- Ja też cię kocham Stiles

Splotłam nasze dłonie razem i tak w siebie wtuleni, zapatrzeni w nocne niebo tkwiliśmy aż do świtu.

------------------------------------------------
(Jedno małe wyjaśnienie Zoe mieszkała kiedyś w Ameryce, później przez pewien czas w Europie, na 2-3 miesiące przeprowadziła się do Nowego Yorku a później Beacon Hill)

Moje inne książki: 


- Więzień Labiryntu - Nadzieja/ Thomas

- We don't have to talk / Dylan O'Brien

- Życie mnie mnie

The Same // Stiles StilinskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz