~39~

220 24 37
                                    

•TOM•


Nie wiedziąc co się ze mną stanie siedziałem zwiazany na jakimś zielonym fotelu w obcym mi pomieszczeniu. Po dywanie na ścianach obstawiałem że ruskim, a może to tylko taka ozdoba ? Niezbadana w końcu głupota ludzka. Patrzyłem na wysokiego pana dresa, będącego jednoczesnie jednym z powodow mojego porwania, nie pierwszego z reszta, szczerze zaczynam się do tego przyzwyczajać. Do pokoju wszedł drugi powód porwania, mniejszy mężczyzna który już w przeciwnosci do dresa wyglądał jakby umiał używać mózgu.

- więc..- zacząłem na spokojnie.- powiecie mi o cochodzi ?

- ty już dobrze wesz o co. - odparł myślący homosapiens siadając na przeciwko mnie. - współpracuj z nami a nie zrobimy ci krzywdy.- Zza paska spodni wyjął pistolet oraz tłumik obie te rzeczy łącząc ze sobą w spokoju patrzac na mnie tak jakby myśląc iż to mnie wystraszy. Trochę bez skutecznie. Nie wiedząc czemu tylko siedziałem nie czując zagrożenia jakby wiedząc iż nic mi nie zrobią.

- Słuchajcie, nie wiem o co wam chodzi, ale macie nie tego goscia. Ja tylko załatwiałem swoj sprawy na miescie. Wypuście mnie, zapomnimy o calej tej sprawie i już nic nie powiem policji.

- Czy ja ci wyglądam na idiotę ?- spytał retorycznie więc odpowiedź, że tak, wolałem zatrzymać dla siebie. - tylu ludzi widziało cię jak krecisz się koło tego przeklętego Norwega ! Albo nas do niego zaprowadzisz, albo źle się to dla ciebie skończy.

Westchnąłem ciężko wywracając oczami. Groźby, groźby bla bla bla. Co jak co ale te słowa mało co dla mnie znaczyły, ludzie za często chyba biorą do siebie coś co nic nie może nam zrobić. Jego groźby mogą mieć jedynie taką moc na jaką ja mu pozwolę, a nie reagując na nie nawet w najmniejszym stopniu ewidentnie pozbawiłem go jego "mocy".

- mogę chociaż wiedzieć po co go szukacie ? - spytałem przenosząc wzrok z jednego miejsca na drugie. Wszystko wyglądało tu teraz sto razy bardziej ciekawie niż branie udziału w tej rozmowie. Mucha przelatująca obok, kawałek ściany nie zakrytej dywanem, nawet nitka wystającą z mojej bluzy. Podniosłem wzrok dopiero gdy usłyszałem jego odpowiedź.

- Twój znajomy zabił ważną osobę dla naszego szefa, więc chyba rozumiesz, że to nie jest coś co możemy od tak pościć w niepamięć.

- Pewnie miał ku temu dobry powód by go zabić.

- Żaden powód nie jest kurwa dobry by zabić ! - Wrzasnął wkurzony na moje słowa uderzając mnie przy tym w twarzą. Spuścił głowę w dół czując metaliczny posmak krwi w ustach, ech widocznie tym razem pamiątka dzisiejszego dnia będzie rozciętą warga. - Oko za oko ząb za ząb. - Warknął siadając z powrotem.

Hipokryta. Tylko takie słowo przeszło mi przez myśl jednak idealnie bym go nim teraz opisał. Nie odezwałem się już, podniosłem głowę dopiero wtedy gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi a w nich ujrzałem nieco pulchniejszą staruszkę, o siwych włosach spiętych w koczek, w crocsach i szarawym szlafroku.

- Piotr, co to za hałasy ? Wiesz która jest godzina ? - Odezwała się i mimo dość sympatycznego wyglądu patrzyła na porywaczy karcące. Po czym spojrzała na mnie. Nie bardzo wiedząc jak zareagować kiwnąłem tylko lekko głową, mówiąc krótkie "dobry wieczór" na co kobieca westchnęła tylko. - Tyle razy ci mówiłam, że jak chcesz się bawić to na dworze, spójrz - Wskazała palcem na podłogę pode mną. - Wiesz jak ciężko pozbyć się krwi ?

- Ale babciu..-

- Żadne ale młody człowieku. W tej chwili masz pożegnać kolegów i tu posprzątać i to już. Naprawe nie wiem co ty masz w tej głowie żeby tak się zachowywać.- pokiwała głową na boki z dezaprobatą - Nawet żeś herbatą nie poczęstował gości, no po prostu wstyd mi za ciebie, nie tak cię wychowywałam.

WSPÓŁWINNY (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz