•TORD•
- Dwa plus dwa ?- Spytała Elka siedząc na przeciwko mnie przy kuchennym stole.
- Cztery. - Odparłem gryząc kanapkę zrobioną przez Toma.
- Trzynaście minus pięć ?
- Osiem. Czyli dwukrotność wcześniejszej czwórki, jedna droga szesnastu, ćwierć, trzydziestu dwóch.
- No patrzcie. - Odsunęła się od stołu. - Niby mózg sprawny, a jednak idiota.
- Nie jestem idiotą. Po prostu nie chce tu być.
- Na jedno wychodzi. - Założyła ręce na klatce piersiowej. - Nie możesz wyjść, nie w takim stanie, myślisz że ile przejdziesz zanim otworzą ci się szwy ? Albo zanim ktoś rozpozna cię na ulicy i wykorzysta twój stan ? Pomyślałeś chociaż trochę o niebezpieczeństwie czy jak zwykle, biegniesz na ślepo licząc na szczęście ?
- Serio chcesz wiedzieć ? Z resztą co cię to obchodzi, to moja dupa, moje życie.
- Które ja ratowałem! Jeśli dasz się teraz zabić ostatnie tygodnie beda na nic.
- Nie dam się zabić. - Odłożyłem kanapkę. - Nie idę na wojnę, chce tylko ukryć się gdzieś indziej, to serio taka zbrodnia, że nie chce być z wami pod jednym dachem ?
- Kiedy narażasz swoje życie na niebezpieczeństwo ? Tak.
- Więc lepiej żebym narażał życie nas wszystkich ?
- Eh, mówiłeś chociaż o tym Tomowi ? Wiesz, jak ten dzieciak się do ciebie przywiązał ?
- Przejdzie mu. - Złapałem za kubek z kawą. Cieszy mnie nawet, że byliśmy sami, Tamara i Tom poszli po zakupy, a my mogliśmy w spokoju omówić ważne kwestie bez zważania na słowa. Jedynie Matylda była w domu poza nami, ale w swoim pokoju za pewne z słuchawkami na uszach.
- Nie wydaje mi się. To dobry dzieciak, za dobry na ciebie.
- Uważaj bo się obraże.
- Za prawdę ? Aż tak dziecinny jesteś ?
- Łeeee - Zająkałem, jak dziecko dając jej tym jasną odpowiedź. - Wystarczy mu powiedzieć żeby się odpierdolił.
- Mhm, uwaga bo posłucha. - Objęła dłońmi kubek z ciepłą herbatą. - Ktoś kto nie opuścił cię w takim stanie nie opuści cię nawet teraz, zwłaszcza gdy zaczęło ci się poprawiać.
Parsknąłem pod nosem. To że już nie umieram w trybie natychmiastowym wcale nie znaczy, że mi się poprawia. Wciąż czuję się, jak ostatnie gówno z tą różnicą, że wychodząc z śpiączki czuję ten ból o wiele za dobrze. Nie mówiąc już o innej przypadłości, która nie dawała mi również spokoju, mimo iż starałem się jak mogłem żeby o niej nie myśleć.
- Powiesz coś czy będziesz się tak tylko patrzeć ? - Pogoniła mnie z odpowiedzią.
Spojrzałem na nią w ciszy szukając jakichkolwiek słów, które by ją usatysfakcjonowały, a jednocześnie urwały rozmowę. Widziałem w którym kierunku się toczyła i zdecydowanie nie chciałem wchodzić na ten temat.
- Jest całkiem podobny do Tamary.
- Kurwa.- Warknałem, a dopiero co myślenia, że chce tego uniknąć.
- A może nie ? Zupełnie jakby byli rodzeństwem.
- Możemy zmienić temat ? Nie obchodzi mnie co próbujesz uzyskać, ale nie mam zamiaru z tobą o tym gadać.
CZYTASZ
WSPÓŁWINNY (2)
FanficJest to kontynułacja z konta PT4983 jeśli nie czytał*ś możesz mieć problemy ze zrozumieniem fabuły. Zapraszam więc na tamto konto w celu zapoznania się z nią.