121. OPIS

360 13 3
                                    

Yuta POV

Czekałem normalnie, jak na szpilkach na telefon od WinWin'a. Nie miałem w ogóle pojęcia, jak nasza rozmowa może się potoczyć. Bałem się, że wszystko się skończy. Że zerwiemy i będziemy udawać, że się nie znamy i nic między nami nigdy nie było.

Nagle zadzwonił telefon, a ja podskoczyłem przestraszony i odebrałem nawet nie patrząc kto to.

- Halo? - usłyszałem po drugiej stronie bardzo dobrze znany mi głos.

- Sicheng. - wyszeptałem drżącym głosem.

- Co się stało, że Taeyong musiał mi kazać do ciebie zadzwonić? - zapytał, a mi zaczęło się podnosić ciśnienie.

- Tak stało się. Nie odpisujesz mi od kilku dni, nie dajesz znaku życia. Martwiłem się o ciebie. Czy to nie jest wystarczający powód. - odpowiedziałem zirytowanym głosem.

- Nie masz się czym martwić. Byłem tylko zajęty i nie miałem czasu do ciebie pisać. - oznajmił.

On serio uważał mnie chyba w tamtym momencie za jakiegoś głupka. Przecież ja dobrze widziałem, że mają wolne.

- Nie rób z siebie idioty. Dobrze wiem, że macie wolne. Widziałem zdjęcia, jak wychodzisz z innymi na miasto, a dla swojego chłopaka to już czasu nie masz? Serio nie masz nawet chwili, żeby mi odpisać lub zadzwonić na chociaż dziesięć minut? Ja specjalnie dla twojego dobra wyjechałem za granicę! Tęsknie za tobą każdego dnia, płaczę co wieczór, zamartwiam się, a ty mnie masz gdzieś i nie ułatwiasz mi sytuacji, w której się znaleźliśmy. Bo widzę, że tobie wcale to nie przeszkadza, że tobie nawet to odpowiada. Ale mi to nie odpowiada. Dla mnie to jest bardzo trudna sytuacja i po prostu chce mieć z tobą kontakt. - powiedziałem lekko poddenerwowany.

W tamtym momencie próbowałem nie pęknąć i nie krzyczeć. Siedziało we mnie tyle negatywnych emocji i miałem ochotę je wszystkie w siebie wyrzucić, ale nie chciałem robić tego przez telefon.

- Masz rację. Odpowiada mi to wszystko. Przynajmniej mam święty spokój. - bąknął Chińczyk po drugiej stronie słuchawki, a we mnie aż zawrzało.

- To ja ci ten spokój odbierałem, tak?! - zapytałem zdenerwowany.

- Tak! Cały czas tylko się do mnie kleiłeś, chciałeś gdzieś wychodzić, coś robić. Bez przerwy mnie tuliłeś, całowałeś! To było fajne na początku, ale po jakimś czasie zaczęło się robić irytujące! Więc teraz korzystam ze spokoju jaki mi teraz dano, bo jak wrócisz, to znowu będzie to samo! - krzyknął młodszy, a mnie zatkało.

- Trzeba było mi powiedzieć wcześniej, że ci to przeszkadza, to bym przestał! A skoro moja obecność tak bardzo przeszkadza, to mogę już w ogóle nie wracać! - warknąłem po chwili ciszy.

- Chętnie!

- Dobra w takim razie zrywam z tobą Sicheng! Nie mówię ci nawet, że masz do mnie nie pisać i dzwonić, bo i tak nie będziesz tego robił, jak wcześniej. - wrzasnąłem.

- I dobrze! Masz rację nie będę do ciebie dzwonił lub pisał! - krzyknął Sicheng i rozłączył się, a ja automatycznie zacząłem płakać i cały się trząść.

To nie miało tak pójść. Mieliśmy się pogodzić, a jak już to zerwać w polubowny sposób, a nie w taki chaotyczny. Ale to był impuls! Kiedy powiedział mi, że odpoczywa ode mnie i że jak wrócę, to będę go znowu irytował, chciałem mu strzelić z liścia. Tak bardzo mnie zraniły jego słowa i nie wytrzymałem. Nie wytrzymałem i zerwałem z nim pod wpływem chwili.

Zacząłem tego wszystkiego żałować zaraz, gdy się rozłączył. To na serio był nasz koniec...

Coś czego najbardziej nie chciało, się wydarzyło...

- Yuta hyung! Co się stało?! - nagle do pokoju wpadł przerażony Jeno.

Spojrzał na mnie z wielkimi oczami, zamknął za sobą drzwi i szybko do mnie podbiegł. Zaciągnął mnie na łóżko, gdzie usiedliśmy obok siebie, a młodszy przyległ do mojego boku i zaczął mnie głaskać po plecach. Mówił mi też rzeczy typu: "wszystko będzie dobrze", "nie martw się hyung", "jestem tu z tobą". Ale nic nie pomagało przez pierwsze kilkanaście minut.

Dopiero po godzinie udało mi się przestać płakać i opanować oddech na tyle by móc mówić.

- Czy teraz możesz mi powiedzieć co się stało hyung? - zapytał młodszy głaszcząc mnie dalej uspokajająco po plecach.

- Czemu zawsze muszę zepsuć Jeno? Za każdym razem rozstaje się z kimś w chaotyczny sposób, a to już trzeci raz, jak komuś przeszkadzała moja nadopiekuńczość i afekcja. - odpowiedziałem ze smutkiem.

Młodszy spojrzał na mnie tępo i chyba przez kilka sekund przetwarzał sobie wszystko co mówiłem. Gdy już przyswoił sobie, to wszystko i zrozumiał, co miało miejsce, to zrobił ogromne oczy.

- Zerwałeś z nim?! - wrzasnął na cały dom, przez co na pewno Sungchan i Shotaro to słyszeli.

- Nie drzyj się tak. I tak, zerwałem z nim. Zrobiłem to impulsywnie. Nie chciałem tego do końca. Ale może tak będzie lepiej dla nas obu. - oznajmiłem drżącym głosem.

- Znajdziesz w końcu kogoś odpowiedniego dla siebie hyung. Wieżę w to. - mruknął Jeno i puścił mnie na chwilę, aby następnie pójść do swojego łóżka naprzeciwko.

Ze szuflady pod nim wyciągnął najróżniejsze przekąski i wrócił z nimi do mnie.

- Proponuje wymyślić co zrobimy dalej i później zjeść to wszystko i obejrzeć jakiś serial lub film. - oznajmił młodszy i rzucił wszystko na moje łóżko.

Usiadł z powrotem obok mnie i spojrzał na mnie, wyczekując jakiegoś pomysłu z mojej strony.

- Chce odpocząć. Od wszystkiego. - oznajmiłem, a on zaczął myśleć.

- Wiem! Może zrobimy sobie przerwę od social mediów i będziemy po prostu odpoczywać tutaj w Japonii. Shotaro mówił, że on i Sungchan nie mają nic przeciwko naszemu pobytowi tutaj. Więc może zostaniemy tu na kilka tygodni lub miesięcy? - zaproponował młodszy.

Bardzo mi się spodobał ten plan. Mimo tego, że to będzie wyglądać jakbyśmy uciekali od naszych problemów. Ale w sumie to właśnie robimy. Musimy w końcu odpocząć i zająć się naszymi problemami poza internetem. To że pokazujemy siebie szczęśliwych publicznie nie znaczy, że od środka jest u nas wszystko dobrze.

Ostatnio mocno pokłóciłem się z rodzicami i mi muszę w końcu to z nimi wyjaśnić. A Jeno ma problemy z ramieniem, więc w końcu będzie miał czas, żeby pójść z tym do lekarza.

- Zróbmy tak. Wyjdzie nam to na dobre. - odpowiedziałem mu, a on klasnął dłońmi.

- No to postanowione! Zaraz powiadomimy o tym naszych obserwatorów i oglądamy film. A od jutra w końcu będziemy mogli zająć się sobą i nie myśleć o tych nie miłych sytuacjach. - powiedział Jeno z lekkim uśmiechem.

Więc tak jak mówił młodszy, dodaliśmy posty, gdzie mówimy o naszej przerwie, a później poszliśmy oglądać film. A od następnego dnia mieliśmy w końcu zacząć naprawiać nasze życie. W końcu musimy się pozbierać po naszych zerwaniach... Chociaż i tak trzymamy się zaskakująco dobrze. Ale pewnie za kilka dni w nas to uderzy ze zdwojoną siłą.

Travel For LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz