Zabawny dzień

389 27 2
                                    

    25.05.2013r. Godzina 05:06 NIEDZIELA

      Witaj pamiętniczku.Nie będę się zabardzo rozpisywać (przynajmniej nie teraz) bo mam w sobie dziś takiegooo lenia.STOP!Muszę przecież coś wymyślić żebyśmy (Clarissa  i ja)  nie zostały adoptowane.Tylko...zmieniam swój aktualny status na : "Pomysłów Brak"!W tym cały problem i jak zawsze miałam jakiś pomysł tak one nagle się skończyły.Za każdym razem to ja wymyślałam główny plan aby nikt nas nie zechciał a Clarissa dawała drobne pomysły albo podpowiadała mi szczegóły.Tylko tego brakowało abym ją i siebie zawiodła!Muszę coś wymyślić...zaraz...zaraz...

TEGO SAMEGO DNIA A DOKŁADNIEJ OKOŁO 17 MINUT PÓŹNIEJ

Yey!Mam wreszcie pomysł.Może nie należy on do najwspanialszych (i zapewne narazimy się pani uroczej Masło) ale to zawsze coś.Obudziłam przed chwilą Clarissę i opowiedziałam jej o planie.Miała wątpliwości ale w końcu się zgodziła.Jedyne co było w miarę dopuszczalne (moim zdaniem XD ) to udawać wariatki.Czyli...tak,psychicznie chore osoby.Bez obrazy.Uzgodniłyśmy przed chwilą poszczególne części planu i przystąpiłyśmy do akcji.Wcześniej ubrałyśmy się w normalne stroje a potem umyłyśmy.Wyglądałyśmy doprawdy uroczo i o to chodziło.Bo to pozory miały zmylić.Ja jestem ubrana cała w blado-różowy strój:legginsy,nieco jaśniejsza bluzka,białe buty,różowa opaska z kokardką.Natomiast Clariss ubrała się na ciemno-zielone nieco obcisłe spodnie,zielona bluzka i buty w kolorze takim...uroczo zielonym?!Wiem to dziwnie brzmi ale jak mi ta opaska dodawała uroku,tak jej uroku dodawały te buty.Nasze włosy pozostały rozpuszczone.Miałyśmy się zachowywać normalnie jednak po wyjściu z tego pokoju i gdyby nas wybrano zaczęłybyśmy się zachowywać jak psychiczne.Plan czas wdrożyć w działanie.Ok,kończę bo Clarissa narzeka (już chyba 30...nie...32 raz) na to,że zamiast pisać w pamiętniku powinnam się streszczać bo niedługo 06.00.

TEGO SAMEGO DNIA Godzina: 18:31

   Hahahaha...To był dopiero dzień!Jeden z tych niełatwych do przeżycia ale śmiesznych.No więc zaczynam opowiadać (nie gwarantuję,że jak przeczytacie niektóre z moich dzisiejszych zachowań) to nie wybuchniecie śmiechem.Od początku...

Była 06:00.Złośliwe masło zaczęło krzyczeć na wszystkich by wstali i dzwonić starym dzwonkiem.Ja i moja przyjaciółka leżałyśmy w łóżkach pozorując spanie.Ups!Clarissa chyba naprawdę zasnęła.Zbudziłam ją więc i siłą łaskotkową zmusiłam do wstawania.Kiedy wreszcie wstała byłyśmy już przygotowane więc zaoszczędziłśmy trochę czasu i poszłyśmy na "apel".Pani Masło powiedziała wszystkim o tym,że zaraz wejdzie tu małżeństwo i kogoś sobie wybiorą.Byłam wściekła,że traktują nas jak rzeczy.Jak jakieś warzywo w sklepie,które można sobie wybrać i od tak po prostu wrzucić na dno koszyka z zakupami.Nie dałam po sobie poznać zdenerwowania i kontynuowałam bycie uroczą dziewczynką.Na moje nieszczęście kiedy małżeństwo weszło już po kilku minutach wiedzieli,kogo chcą.Tą zachcianką miałam być ja lub jakaś o rok młodsza ode mnie dziewczyna.Znałam ją tylko z widzenia i podobno miała na imię Kyla.Po wybraniu miała się odbyć osobno rozmowa z każdą z nas aby przyszłym rodzicom łatwiej było podjąć decyzję o adopcji.Pierwsza na rozmowę poszła Kyla.Kiedy Kyla wyszła pani Masło pokazała mi gestem ręki abym weszła do środka.Zaczęły mi się pocić dłonie.Kiedyś Clariss powiedziała mi,że jestem dobrą oszustką i aktorką więc postanowiłam udowodnić im swoje umiejętności.Wchodząc do środka przybrałam psychopatyczny uśmieszek na twarzy i szepnęłam do siebie-Przedstawienie czas zacząć-po czym usiadłam przed małżeństwem na krześle.Przywitali się ze mną i kazali mi opowiedzieć coś o sobie itd.Krzesło było obrotowe więc zaczęłam się na nim kręcić nie zważając na zły wzrok pani Butter i zdziwienie adopcyjnych rodziców.Potem wyliczyłam im wszystkie głupie i straszne rzeczy  jakie przychodziły mi do główy-Mój ulubiony kolor to czarny.Kocham rozrywać zabawki,oglądać horrory,pić krew,obcinać komuś palce i niszczyć meble.-już pod nosem się uśmiechnęłam widząc przerażone miny całej trójki (łącznie z Masłem)  i kontynuowałam -Przepadam za naleśnikami ze szczypiorkiem polanymi sosem ziemniaczanym,lubię wkładać do słoika dżdżownice,bić się z przyjacółką,robić głupie żarty,sprawdzać jak wyglądają wnętrzności żab-na moje własne słowa aż mnie zemdliło ale przeszłam do następnego punktu-...chcecie państwo zobaczyć jakiego mam ładnego węża w pokoju?-zakończyłam i walczyłam aby nie wybuchnąć smiechem gdy oboje energicznie zaprzeczyli głowami.Pani Masło widziała,że przyszli rodzice się boją i zakończyła szybko-Lauro,już dosyć.Rozmowa skończona,wyjdź.-kiedy tylko wyszłam z pokoju podeszłam do Kyli i powiedziałam-Zaadoptują cię...-a kiedy ona zapytała-Skąd to wiesz?!-uśmiechnęłam się tylko i poszłam dalej korytarzem zostawiając ją samą.Tak jak przypuszczałam zaadoptowali ją.Godzinę później zostałam wezwana na rozmowę do pani Butter.Zapukałam do jej gabinetu-Wejdź,Lauro-pozwoliła a gdy już weszłam zajęłam miejsce na fotelu przed nią.Masło patrzyło na mnie,jakby chcąc odgadnąć moje myśli.Ja nic nie dałam po sobie poznać i miło się uśmiechałam-Lauro...-zaczęła nie spuszczając ze mnie wzroku-...dlaczego zachowywałaś się tak dzisiaj rano?I czyżbyś miała niecodzienne zainteresowania wnętrznościami płazów?-Myślałam,że ponownie się w myślach zerzygam...znaczy się zwymiotuję-Nie mam takich zainteresowań a nawet gdybym je miała to nie powiedziałabym pani o tym-uśmiechnęłam się.Pani Butter zamyśliła się na chwilę-Cóż,nie wnikam już w twoje pasje.Po jutrze przyjedzie tu porozmawiać z tobą psycholog-po tych słowach kazała mi wyjść.Że co?Przecież ja nie jestem nienormalna!Nie potrzebuje jakiegoś pokemona...nie,psychologa.Pani Masło tak mnie wkurzyła,że się co chwilę mylę.Po powrocie do pokoju Clarissa kazała mi wszystko opowiedzieć więc tak zrobiłam.Potem poszłąm na podwórko...znaczy posesję naszego sierocińca.Chciałam się przewietrzyć po dzisiejszym dniu i wszystko przemyśleć.Kiedy tak szłam tuż obok ogrodzenia od tylnej strony sierocińca dobiegło mnie ciche miałczenie.Dosłownie przeskanowałam wzrokiem otoczenie  i zobaczyłam kociaka.Utknął w płocie.Zrobiło mi się go żal  i pomogłam mu się wydostać (rozwalając kawałek płotu,ale kot na tym nie ucierpiał).Poocierała się chwilę o mnie (bo okazało się,że to dziewczyna) i pobiegła w przeciwną stronę.Postanowiłam nazywać ją Trisha.Potem wróciłam do domu i miną mi kolejny nudny wieczór.To narka,pamiętniczku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rodział z którego średnio jestm zadowolona.Jast godzina 01:55 więc mam nadzieję,że będziecie mieli nieco na uwadze moje zmęczenie.Życzę miłego czytania i przepraszam za długą nieobecność.

Pamiętnik WilkołaczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz