Drzwi się uchyliły. Adel nawet nie wiedziała ile godzin siedziała już przy biurku nad kartką na której zapisała wszystko co musiała wiedzieć.
- Idziesz coś zjeść? Siedzisz tutaj już od wczoraj więc...- zagadała okularnica wciskając swoją głowę przez szparę między drzwiami a ścianą.
- Hę? Siedzę tu już cały dzień? Cóż jestem trochę głodna, ale mam jeszcze dużo pracy.
Nastolatka powiedziała to z typowym śmiechem ,,idź już stąd", niestety on nie podziałał na brązowowłosą. Ta dalej próbowała ją przekonać mówiąc o tym, że jeśli nie będzie jeść to umrze.
Po jakichś piętnastu minutach Adeli udało się pozbyć szanownej pani z pokoju. Pracowała dalej.
~•●♡●•~
Minęło kilka godzin... chyba. Może trochę więcej niż kilka. Blondynka skończyła rozszyfrowywanie już dawno, jednak chciała się upewnić czy wszystko jest dobrze. Jej zdaniem było, więc postanowiła pokazać owoce swojej pracy generałowi. W tym celu udała się do jego gabinetu.
Jednak nawet tak krótka podróż okazała się nie być łatwa. Wpadła na kogoś, a był to nie kto inny jak szanowny Levi Ackerman, który rozpychał się niczym król po całym korytarzu razem ze swoją... miotłą?
Tak. To była miotła. Jako że Adel była tu nowa nie miała pojęcia o jego pasji do sprzątania. Na jej widok kapitan zrobił niezadowoloną minę i odszedł bez słowa. Chyba jej nie lubił.
Nastolatka w końcu doszła do gabinetu Smitha. Zapukała do drzwi, a odpowirdziało jej tylko słowo prosze. Tokomitsu weszła do środka i usiadła na krześle.
- Myślę że wiem co oznaczają te słowa- stwierdziła po chwili ciszy.
- Czyli?- generał oderwał swój wzrok od olbrzymiej sterty papieru.
Patrzył na nią wzrokiem niedoopisania. Był to wzrok zarazem znudzonego człowieka, a jednocześnie osoby która czegoś szuka. Ona też tu czegoś szuka, szuka sposobu na przeżycie.
- Więc- zaczęła- wydaje mi się że w tych słowach chodzi o to że...
- Nie interesuje mnie to co komu się wydaje- przerwał jej, po czym spojrzał przez okno- wydawać się może wiele rzeczy, ale my musimy to wiedzieć.
- Więc wiem że w tym chodzi o to, że jakieś dziecko osiągnie setny dzień swojego życia, wtedy też coś stanie się z murami. Nie wiem czy chodzi o te mury, czy też o jakieś inne. Wtedy dwa światy się połączą, na jednym ze światów zabraknie miejsca i zniknie z niego życie. Otworzą się dwa portale i bramy światów się zawalą, co może oznaczać że wtedy już nie będzie się dało zmienić światów. Powstanie wtedy zamęt, będzie duży problem, ale i tak wszyscy umrą.
- Cóż, wiemy już co się stanie, ale nie wiemy jak temu zapobiec- oznajmił zamyślony Smith.
Blondynke ogarnęło głębokie przerażenie. Zdała sobie sprawę, że nie dowiedzą się jak ocalić świat i tak jak głosi przepowiednia- wszyscy i tak zginą.
,,Jest jeszcze czas, walcz. Walcz a zwyciężysz."
Wtedy ogarnęło ją przerażenie jeszcze większe. To znowu był ten sam głos. Tym razem z jej twarzy dało się wyczytać już wszystkie emocje, nie to co jeszcze kilka sekund temu.
- O co chodzi?- zapytał Erwin wyraźnie widząc że coś jest nie tak.
- To... to znowu ten głos- powiedziała nastolatka.
- Co usłyszałaś?!- wykrzyknął blondyn.
- Jest jeszcze czas, walcz. Walcz a zwyciężysz- zacytowała.
CZYTASZ
Dwa Światy|| SNK
FanfictionPewna historia sprawiła, że dwa światy się połączyły i powstało narastające z każdym dniem niebezpieczeństwo. Na jakiś czas wyprawy za mury spadły na drugi plan, ponieważ każdy zwiadowca musiał działać dla dobra ludzkości i to nie tylko tej za muram...