19

1.1K 79 10
                                    

Pierwszy dzień w zamku dla Louisa był dziwny. Wszystko tutaj było takie ogromne i eleganckie. Zayn i Liam bardzo pomogli się zadomowić tutaj malutkiemu chłopczykowi, zawsze obok któryś z nich był do pomocy. Tomlinson nadal się nie odzywał, ale parze to nie przeszkadzało, zwłaszcza że chłopiec miał uśmiech na twarzy i cieszył się z każdej drobnostki, jaką dostawał.

— Louis, poznasz dzisiaj Harry'ego — powiedział cicho Zayn, kiedy razem z chłopcem bawił się samochodzikami. Louis otworzył szeroko oczy i gwałtownie się zerwał, kuśtykając, przez swoją zranioną nogę, podszedł do biurka. Siadł przy nim, wyjmując kartkę i flamastry, chciał zrobić rysunek dla nowo poznanego chłopca. Po chwili podszedł do niego mulat, przez jakiś czas stał i przyglądał się, co mały rysuje. — To dla Harry'ego? — spytał cicho, szatyn pokiwał głową.

Louis chciał zrobić jak najpiękniejszy rysunek, chciał zrobić dobre pierwsze wrażenie na synie swoich nowych opiekunów, obawiał się, że jeśli tego nie zrobi, to kędzierzawy będzie go traktował jak dzieci z domu dziecka, a Louis chciał się zaprzyjaźnić bardzo, a może nawet jakoś zacząć mówić, byle by żyć w dobrych relacjach z chłopcem.

Zostało kilka minut przed przyjściem Harry'ego i króla, którzy byli na jeziorem przez ostatni tydzień. Louis bardzo szybko dodawał ostatnie aspekty swojego rysunku, uważając go za idealny, na którym było dużo kwiatków i drzewek.

— Ceść mamo! — wbiegł chłopiec z burzą ciemnych loczków na główce, po chwili mocno tuląc się do swojego rodzica. W drzwiach stanął król wraz ze swoim synem.

— Kochanie, poznaj Louisa, twojego brata — powiedział do chłopca.

Harry patrzył na szatyna jak zaczarowany, nie wiedział czemu, ale chłopiec jako jedyny wydawał się warty jego uwagi, wydawał się być inny niż wszystkie dzieci znajomych rodziców, którzy byli mu przedstawiani. Mały Payne czuł, jakby Louis był jego cząstką, której szukał. Wtedy wiedział, że już go kocha i będzie dla niego jak najbardziej idealnym młodszym braciszkiem. Rzucił się na chłopca mocno go przytulając, wszyscy w pomieszczeniu się zdziwili bardzo, ponieważ Harry nigdy wcześniej nie był taki czuły wobec w zasadzie obcego, zawsze podchodził do każdego z dystansem.

— Jestem Hally! — pisnął loczek. — Będę twoim najlepsim blaciszkiem! — odrywając się od chłopca, który nieśmiało podal mu karteczkę, która była nieświadomie wygnieciona podczas przytulasa. — Dla mnie? — zdziwił się, biorąc od Louisa kartkę, spojrzał na nią ,zauroczony tym co zobaczył, malunek Louisa dla kędzierzawego był idealny. — Dziękuje! — przytulił ponownie.

Zayn w duchu odetchnął, bał się, że Harry nie zaakceptuje Tomlinsona w ich życiu i będzie ciągle próbował starszemu robić na złość, jednak ten go chyba bardzo polubił. Jednak to zrodziło kolejną niepewność w omedze, czy to możliwe by chłopcy mogli poczuć więź w tym wieku? To było niemożliwe, że jego syn tak szybko zaakceptował szatyna, kiedy innych dzieci nie akceptował w swoim otoczeniu w ogóle. Musiał na ten temat porozmawiać z Liamem. W wypadku gdyby chłopcy na serio mogli być swoimi przeznaczonymi, wiele spraw się komplikowało, jednak to dopiero będzie za kilka lat, starał się uspokoić mulat.

Mali chłopcy zostali sami. Harry pociągnął wyższego z nogą w gipsie na łóżko.

— Mama mówił, że nie mówisz, więc ja będę mówił, a ty będziesz kiwał głową może — zastanowił się chłopiec. Sześciolatek był dosyć pomysłowy. — Pokażę ci moje misie! — pisnął po chwili. Wybiegł szybko z komnaty, po chwili wracając z sześcioma kolorowymi misiami.

Louis się uśmiechnął, zabawki Harry'ego były takie ładne, wyglądały na drogie. Szatyn bał się ich dotknąć, kiedy kędzierzawy mu je podał, samemu próbując się wdrapać na łoże.

— Pobawisz się ze mną? — spytał cicho, Louis pokiwał główką, co bardzo uszczęśliwiło młodszego. — Wybierz sobie Lou tsy misie — poprosił go.

Tomlinson jednak pokręcił główką, pokazując paluszkiem na lokowanego i przesuwając do niego misie, próbując mu przekazać, że to on ma pierwszy wybrać.

— Nie! — pisnął oburzony. — Ty wybielasz pielwszy! — przesuwając mu jeszcze raz swoje misie, Louis spojrzał na nie niepewnie, bardzo bał się wybierać pierwszy, bo nie chciał wybrać akurat tego pluszaka, którego chciał brunet. Jednak pod groźnym wzrokiem chłopca wybrał trzy pluszaki.

Harry uśmiechnął się szeroko, ucieszony, że Louis wybrał już misie, które mu się podobały. Dla zielonookiego mocno się liczyło, by straszy miał takie zabawki, jakie chce. Nie wiedział dlaczego, ale bardzo szybko polubił tego chłopca, który od teraz będzie mieszkał wraz z nim w zamku.

Mały alfa i omega bardzo długo się bawili, towarzyszyło im wiele śmiechu i wygłupów, jak i opowieści młodszego kędziorka, który opisywał ich zabawę. Louis podszedł swoim misiem do niebieskiego pluszaka Harry'ego.

— Twój miś chce mojego psytulić? — spytał cicho starszego, młodszy czasami zachowywał się, jakby czytał w myślach alfy, na odwrót też tak było, ale nikt tego nie wiedział oprócz drobnego chłopczyka. Pokiwał głową mały Tommo.

Zabawy ich nie miały końca, bardzo łatwo się ze sobą dogadali, a raczej Harry mówił, a Louis z uśmiechem kiwał bądź kręcił swoją główką. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończy, tak i było w tym przypadku. Zayn przyszedł do komnaty wraz ze swoim małżonkiem, by małe szczeniaki położyć do snu, mulat mocno się rozczulił, kiedy widział, że chłopcy się polubili, miał wiele obaw, że Harry nie zaakceptuje nowego brata albo na odwrót.

— Idziemy spać, szkraby — zanucił Liam, podchodząc do swoich szczeniąt, które mocno przytulił. — Bawiliście się misiami? — spytał, zagadując, Louis pokiwał z podekscytowaniem czupryną, a Harry uśmiechnął się szeroko.

— Tak, tatusiu! Z Louisem bawiliśmy się w dom misiowy, tak jak ty ze mną kiedyś — wytłumaczył swojemu rodzicielowi. Para książęca usiadła po obu stronach łoża, chcąc spędzić trochę czasu z dziećmi, może i Louis nie był ich biologicznym szczenięciem, ale dosyć szybko poczuli cały instynkt wobec niego, starając się traktować go jak swojego synka.

— No to powiedzcie mi, który jakimi misiami się bawił i kim te misie były? — zadawał kolejne pytania, chcąc by Louis się osłuchiwał z językiem, chcąc by zaczął mówił, choć i na mówienie szatyna miał już pomysł.

— Zielonego, żółtego i blązowego miał Louis — pokazywał paluszakami Harry, a Louis kiwał głową pokazując misie swoim nowym rodzicom. — A ja miałem tegio niebieskiego, lóżowego i tęcowego — pokazał swojemu tacie misie. — Ten był mamą — wskazał na swojego ulubionego niebieskiego misia, później jego palec wskazał na zielonego misia. — Tio był tatuś, taki jak ty! Supel baldzo! — Liam się szeroko uśmiechnął, czochrając chłopca. Teraz mały brunet wskazał na trochę mniejsze misie. — To były ścienięta — powiedział. — Malutkie — zachichotał cicho. — Pobawice się jutlo z nami? — poprosił cicho mały chłopiec, drugiemu też oczy zabłyszczały.

  Princess or Prince Malik? || ziamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz